Spis treści:
- Wstęp. W pogoni za lepszej jakości życiem
- Ramy kulturowe
- Jesteś tym co robisz – fałszywe poczucie znaczenia
- Aplikacje randkowe
- Social media i pornografia
- Nadawaj adekwatną wartość rzeczom, ludziom. Albo coś jest częścią naszego świata, albo nie.
- Prawa, prawa! … gdzie podziała się odpowiedzialność?
- Deficyty emocjonalne, poczucie nastoletniego niezrozumienia jako źródło poparcia młodzieży dla tęczowej rewolucji
- O tatużach u młodych ludzi. Przez antykulturę do posthumanizmu.
- Wizerunek a wyznawane wartości
– Przestańmy udawać kogoś kim nie jesteśmy oraz tolerować to co nam się nie podoba. - Pieniądz, spekulacja – kasyno?
- Praca a satysfkacja?
- Korpoludziki i urzędnicy
- LUDZKIE ZOO a piramida Maslowa
- Co z rodzicielstwem?
- Migracja
- Dzietność 1.2
- NOWY CZŁOWIEK – Homo Deus
- Droga
- Co ma prawdziwą, najwyższą wartość?
Wstęp
W pogoni za lepszej jakości życiem
Otrzymanie życia, często jest mylone z uczestnictwem w zawodach, w których zawodnikom zależy na uzyskaniu jak najlepszego wyniku, wynika to z tego, że życie zawsze było oparte na rywalizacji, dawniej wiązało się to także z walką o przetrwanie, obecnie w krajach pierwszego i drugiego świata mamy inne problemy niż przetrwanie – jednym z tych problemów, paradoksalnie, jest właśnie to, że nie musimy walczyć o przetrwanie – co spowodowało, że znikła konieczność życia we wspólnocie. Już nie potrzebujemy innych ludzi do życia – nawet jak sądzą pewnie niektórzy, nie potrzebujemy rodziców, ponieważ jest przecież instytucja państwa, która w iście Huxley-owskim stylu – zajmie się wychowaniem i edukacją. Matki nie potrzebują mężów i ojców swoich dzieci – ponieważ panuje socjalizm z silnym interwencjonalizmem państwa w rodzinę, zatem to państwo, nie mąż, jako głowa rodziny, może zawsze w razie czego zapewnić bezpieczeństwo i opiekę. Schodząc niżej w tej układance, kobiety deklarują, że nie potrzebują mężczyzn, a mężczyźni coraz bardziej wycofują się i nie są zainteresowani życiem z kobietami, gdyż nie znajdują dla siebie miejsca lub też jest to rola podległa. Coraz częściej więc obie płcie, z powodu wytworzonych kulturowo-społecznie konfliktów, wybierają wygodną drogę singla, słowem… nikt nikogo nie potrzebuje i tak ma pozostać, mamy być skupieni wyłącznie na pracy i przyjemnościach, jako formie dystrakcji. Do tego dochodzi kult w cudzysłowiu “rozwoju osobistego” i dbania o swoje ciało, co produkuje osoby o silnym egoiźmie, ze zludnym poczuciem wyższości i poczuciem własnej wartości, które jest budowane w oparciu o tworzenie nieprawdziwego obrazu siebie, zamiast w wyniku faktycznej włożonej pracy w poprawę życia swojego oraz swojego najbliższego otoczenia, w wymiarze przede wszystkim moralnym i etycznym, nie zaś – ekonomicznym jak się zwykle uważa.
Jesteśmy uczeni przez zachodnią antykulturę traktować siebie nazwajem jako środek do zaspokojenia swoich potrzeb, a nie jako cel sam w sobie. Każde kolejne pokolenia dba coraz bardziej tylko o poprawę swoich materialnych warunków życia, często kosztem innych – MIND YOUR OWN BUSINESS! – krzyczy świat zajęty zarabianiem pieniądza, który przypomina coraz bardziej żetony w kasynie i przyjdzie z pewnością moment już niedługo, że pieniądz stanie się żetonem.
Postępująca atomizacja społeczeństwa, zmniejszanie się znaczenia instytucji rodziny, słabnięcie więzi między ludźmi. Mimo tej chęci unikania wszelkich trudności, zobowiązań i odpowiedzialności za siebie i za innych, pewnych rzeczy nie sposób jest nam uniknąć… jesteśmy istotami społecznymi, to nasza natura, ona popycha nas do życia, do wychodzenia ze swoich jaskiń, sprzed ekranów, z życia w świecie wirtualnym – do budowania relacji z innymi. Czym zatem są dziś te relacje w mocno pogubionym świecie, pogubionych ludzi – na czym się opierają?
Poprawnym wnioskiem jest to, że każda relacja opiera się na wymianie dóbr, poza rodziną i to też nie każdą, niemal nieistnieją relacje bezwarunkowe, choć czasem chcemy, aby było inaczej, aby ten nasz świat w obecnej zachodniej cywilizacji był oparty na innych wartościach. Już więc w samym założeniu relacje wiążą się z transakcyjnością, z realizowaniem swojego najlepiej przez każdego człowieka pojmowanego własnego “interesu”. Interes znaczy, że mamy jakiś “interest” – relacja wynika z potrzeby, a jej zaspokojenie, jak to ma miejsce przy transakcji, następuje poprzez wymianę dóbr. Każdy pragnie jakiegoś dobra i jeśli sam go nie posiada oraz nie ma możliwości jego stworzenia to pragnie je pozyskać od drugiego człowieka. Tym jest każda relacja między nami. Problem jaki napotykamy to miara z jaką podchodzimy do życia, jakie przyjmujemy kryterium przy ocenie wartości – jakie mamy sami wartości i jakie wartości cenimy. Jeśli człowiek kocha rzeczy małowartościowe to siłą rzeczy, sam staje się małowartościowy. Nie sposób odwracić pewnego porządku rzeczy zachowując te same owoce, nie można oczekiwać czegoś co nie byłoby skutkiem równie wartościowego działania. Zatem tak jak cnoty mnożą cnoty, tak i nasze negatywne podszepty duszy przyciągają nam adekwatne doświadczenia do tego kim jesteśmy, co myślimy i co czujemy – co w konsekwencji całym sobą przyciągamy.
Każdy z nas jest lub pragnie być optymistą do póki życie nie wpędzi nas w pesymizm, pragniemy zakładać, że nasz “interes”, a więc w tym wypadku wszelkie dążenia i potrzeby się powiodą, zostaną zrealizowane, a tym samym będziemy odczuwać uczucie braku odczuwania braku – spełnienie. Im bardziej jesteśmy zdesperowani, aby jakieś określono dobro pozyskać tym więcej własnych dóbr, zasobów jesteśmy w stanie za to konkretne dobro oddać. To z kolei wymaga akceptacji naszych warunków przez stronę, a to z kolei wymaga dobrych umiejętności sprzedaży. Każdy z nas pragnie pomyślnej wymiany – możliwie jak najlepszej, najkorzystniejszej. Jednocześnie, każdy z nas w jakimś stopniu oczekuje akceptacji, tego by jego “interes” się powiódł, aby mógł siebie zrealizować. Czy też jest to rozmowa o prace, awans czy też relacja z płcią przeciwną
Kontynuując tą analogie do pieniądza. To ile “siebie” jesteśmy gotowi czemuś lub komuś w stanie poświęcić zależy od indywidualnego biznes planu. Im bardziej jesteśmy świadomi jak dobrym interesem jesteśmy tym więcej w ten biznes inwestujemy, poprzez to wszelkie nasze dobra zyskują na wartości, co z kolei przekłada się na nasze większe wymagania względem partnerów, przyjaciół, współpracowników. Podnosząc świadomie poprzeczkę sobie – jednocześnie podnosimy ją wszystkim w naszym życiu.
Jako młodzi ludzie jesteśmy tzw. start-up’em toteż trudno tutaj mówić o jakiejkolwiek wartości ponieważ na tym etapie wartość to czysta spekulacja. Trudno właścicielowi takiego interesu ocenić jego wartość, a tym trudniej jego potencjalnym inwestorom.
Powoli odchodźmy jednak od tej analogii pieniądza i biznesu, choć bardzo dobrze naświetla ona sytuacje młodych ludzi w dzisiejszych czasach, w których to w naszych życiach rządzi pieniądz, który stał się głównym wyznacznikiem i kryterium. Współcześnie, w 21 wieku, większość młodych ludzi posuwa się zbyt daleko odrzucajac swoją unikalność, swój indywidualizm, które pozwalają na rozwinięcie skrzydeł, poznanie i rozwój siebie we wszystkich dostępnych człowiekowi wymiarach życia. Wszystko to na rzecz akceptacji przez otoczenie, przez chęć posiadania szybko rosnących notowań na rynku relacji, które chce się podnosić wszelkim kosztem – ponieważ coraz częściej nie chcemy stworzyć dobrego produktu, a po prostu jak najwięcej zarobić i możliwie najbardziej zaistnieć, aby możliwie jak najwygodniej żyć i imponować innym – co wcale nie jest odwierciedleniem jakości i wartości produktu. Wszyscy jesteśmy unikalni, ale nie tak wyjątkowi, jak się nam wydaje.
Życie raz po raz pokazuje nam, że droga na skróty nie istnieje. Wszelki produkt stworzony przez nas od podstaw jest trwałszy i bardziej satysfakcjonujący od tego, który w pierwszej kolejności za wszelką cenę pragnie trafić do odbiorcy, nie oferując niczego wartego prawdziwego uznania. Podchodźmy zatem mądrze do realizacji swoich interesów i do inwestowania w cudzy interes.
Ramy kulturowe

Nastolatki zaczynają swoje samodzielne życie i obecnie przypomina to park rozrywki, a potęgują ten ich roller coaster, to ich odbijanie się od skrajności w skrajność, deficyty emocjonalne zrodzone w domu rodzinnym i brak odpowiednich wzorców kulturowych w przestrzeni publicznej. Od jednych trudnych, nieprzerobionych doświadczeń do kolejnych, przykrywając te poprzednie kolejnymi, coraz bardziej oddalając się od samych siebie, swoich potrzeb, należytego dbania o siebie.
Ten świat mieli nas i wypluwa, choć życie nigdy nie było sielanką. Człowiek wykluwa się za każdym razem, gdy wychodzi z jednego gówna, oczyszcza je z siebie, by zaraz wejść w kolejne. Czy naprawdę potrzebujemy przechodzić przez ten park “atrakcji” wszelkiego łajdactwa, kurestwa i zepsucia, jakie oferuje nam życie, aby wiedzieć gdzie są granice? Różnica między młodymi mężczyznami, a młodymi kobietami w tych czasach jest taka, że mężczyźni nie wiedzą czego chcą, a kobietom wydaje się, że wiedzą – twierdzę, że za wszystko odpowiada brak prawidłowych, budujących wzorców.
Problemów tego stanu rzeczy doszukuje się w obecnych czasach, ale zrozumiałem nie tak dawno, że te młode pokolenia wcale nie chcą być “uratowane”, nie można zrobić nic, aby na nich wpłynąć, ponieważ oferta, którą im wysuwa życie, kultura koncumpcjonizmu, ich środowisko – jest po prostu atrakcyjniejsza i łatwiejsza. Więc ostatecznie mechanizm kultury, wychowanie i edukacja muszą zrobić swoje do 12-13 roku życia, później jest już za późno, aby odpowiednio ukształtować jednostkę. Naprawić to co uszkodzone też już nie sposób, ponieważ łatwiej oszukiwać ludzi niż przekonać, że zostali oszukani. Potrzeba czasu, blisko 10-15 zmarnowanych lat, aby uszkodzone osoby same zaczęły dostrzegać i naprawiać to co w nich niedziała. Niestety więc, młodzi ludzie będą musieli po prostu wypić piwo, którego sobie naważyli, zmierzyć się z konekwencjami decyzji, które zaprowadzą ich w wiele ciemnych miejsc w swoim życiu, będą krzywdzić siebie oraz swoich bliskich. Wszystko do póki nie przestaną myśleć w kategoriach “życie jest krótkie więc…bawmy się”. W międzyczasie muszą być ludzie, którzy mają świadomość tego co się dzieje, którzy biorą odpowiedzialność za siebie i swoje otoczenie.
Jak więc żyć z pożytkiem dla siebie i swoich bliskich? Droga do tego jest tak długa, że po drodze tracimy wszelkie więzy, poczucie sensu i na nowo definiujemy wszystko, aby zachować zdrowe zmysły, zachować siebie, zaprzestać krzywdzenia siebie, a przy tym innych. Cierpienie jest nieodłącznym elementem naszego życia, jednak w naszej mocy jest to, aby to cierpienie – swoje i innych – zmniejszać, nie poprzez głaskanie po głowie i zjednoczenie wokół wszelkich uciśnionych, rzeczywistych i domniemanych – tylko poprzez wskazywanie drogi do poprawy swojego życia, w drodze wysiłku, konfrontacji ze słabościami i wszelkim złem udającym siłę, wynikającym ze słabości – deficytów, lęków.
Jesteś tym co robisz – fałszywe poczucie znaczenia




W pogoni za lepszej jakości życiem
W 21 wieku, w dobie technologi, internetu, bardzo popularne stało się korzystanie ze smartfonów, za pośrednictwem, których człowiek zżył się z internetem i portalami społecznościowymi. Zwykłe telefony, służące do dzwonienia, pisania, czy też ewentualnie wykonywania zdjęć zastąpiło się urządzeniami szeroko multimedialnymi, które stały się centrum życia w naszych kieszeniach, szczególnie w aspekcie komunikacji i rozrywki.
Smartfony są dziś dla wielu czymś tak nieodłącznym jak ubranie. Nie ma godziny abyśmy nie korzystali ze swojego telefonu, nie ma godziny aby za jego pośrednictwem człowiek 21 wieku nie korzystał z portali społecznościowych i innych. W ten sposob ludzie odchodzą od życia tu i teraz, od naturalnego dla naszych organizmów środowiska. Im więcej czasu poświęcamy na stukanie w klawiaturę, na wpatrywanie się w ekran komputera czy smartfonu tracimy dystans, zamykamy się w swoim umyśle, w świecie wirtualnym, tracąc świadomość tego kim i czym jesteśmy, oddalamy się od samych siebie – jeszcze bardziej zakorzeniamy swoje złe nawyki i wady.
Zaczynamy coraz częściej funkcjonować jak zaprogramowany robot. Z tym, że to nie my programujemy siebie, tylko urządzenia programują nas. Nie mamy żadnego odniesienia, jeżeli jedyne co znamy to ten świat przesiąknięty technologią. Nie jesteśmy w stanie wznosić swych myśli w górę – jeśli nasze głowy stale patrzą w dół.

Za pomocą internetu doświadczamy natłoku informacji, a kiedy się w niego zanurzamy za pomocą smartfonów/komputerów to powoduję to, że chłoniemy ogromne ilości nieistotnych informacji, zapychamy sobie głowę nieistotnnymi informacjami, często na temat życia zupełnie obcych nam osób w tzw. mainstremie. W efekcie skutkuję to tym, że w naszej głowie jest więcej informacji nieprzydatnych niż przydatnych. Taki umysł nie może dobrze funkcjonować bowiem przesiąkamy tym wszystkim z czym styczność mamy, a do czego dystansu jesteśmy pozbawieni. Informacja jest jak pożywienie, tzw. śmieciowe jedzenie nie dostarcza tyle wartości odżywczych co zdrowy i pełnowartościowy posiłek, tego typu informację jedynie szkodą, odciągając naszą uwagę od tego co ma znaczenie – naszego zycia. Tak jak można się uzależnić od niezdrowego jedzenia, trybu życia tak samo jest to możliwe w przypadku nieprzydatnych informacji, czy pewnych szkodliwych czynności, nawyków. Należy zdać sobie sprawę, że duża ilość informacji, z którymi spotykamy się w ciągu dnia jest niewartościowa, często wręcz szkodliwa. Dlatego powinno się rozróżniać zbędne informację od tych przydatnych, które poszerzają naszą wiedzę i percepcję. Dostrzegać i weryfikować czy to co nas interesuje przypadkiem nam nie szkodzi.
Im więcej czasu poświęcamy portalom społecznościowym, tym bardziej zaczynają one zastępować nasze życie, również pod względem towarzyskim. Dotyka to wszystkich grup wiekowych, w efekcie wszyscy poświęcamy sporą część dnia na wpatrywanie się w ekrany, zamiast na autentyczne rozmowy, relacje.
Niejednokrotnie ludzie są bardziej otwarci dla osób, które “znają” z sieci, niż dla tych, których znają z dnia codziennego. Są w stanie więcej czasu poświęcić wirtualnemu obrazkowi i tekstowi niż człowiekowi twarzą w twarz. Tym samym ciężko nam o pokazanie swojej prawdziwej natury komukolwiek jeżeli wciąż żyjemy w swojej głowie, udając do tego stopnia, że wcielamy się na stałe w postać, którą tworzymy. Jednocześnie przejawiamy uczucie braku zrozumienia, tego, że nikt tak na prawdę nas nie zna, ponieważ w takich warunkach, gdy nie poświęcamy sobie wzajemnie czasu, nie przebywamy ze sobą, trudno o tworzenie autentycznych więzi, możliwość poznawania i eksplorowania odrębnych światów – stale jesteśmy w swoim umyśle.
Kiedy osoba jest członkiem kolektywu, kiedy przez nieświadomość dobrego i złego staję się opisywanym człowiekiem 21 wieku zaczyna być osobą pyszną, chełpliwą, próżną. Z każdą wykonywaną czynnością, z każdą chwilą przeznaczaną na niezdrowe korzystanie z portali społecznościowych i internetu zakorzeniają się jej wady. Główną wadą w pryzmacie portali społecznościowych jest przede wszystkim to, że stają się one drugą pracą, codzienną czynnością, którą musimy wykonać i bez której nie jesteśmy w stanie żyć. Człowiek 21 wieku sądzi, że musi być na bieżąco, jak i uważa, że wszyscy ludzie, najlepiej jak największa ilość musi wiedzieć co u niego słychać. Człowiek 21 wieku uważa, że jest tak wspaniałą i wyjątkową osobą, że ludzie powinni ją/jego chwalić za to, że istnieje, tym samym zazdrościć tego jak wygląda, czym się zajmuje.
Taka osoba w przypadku portali społecznościowych ma kilka najważniejszych celów:

- Jak największa ilość ludzi musi wiedzieć o moim istnieniu
- Jak największa ilość ludzi musi mnie adorować
- Jak największa ilość ludzi musi wiedzieć jak wspaniałą osobą jestem
- Jak największa ilość ludzi musi wiedzieć jak ciekawe mam życie
Wszystko rzecz jasna dotyczy ego osoby, które to karmi tym wszystkim o co zabiega, czym się zajmuje.

Nic tak nie zmusza do myślenia niż nadmiar czasu, z tym, że w 21 wieku człowiek jest sztucznie zabiegany, ciągle coś ogląda i przegląda, ciągle coś “lajkuje” i komentuje, wydaje mu się, że musi być na bieżąco z tym co robią inni. Bez umiaru przegląda internet dla słabej rozrywki, dla konsumpcji treści, jakichkolwiek bodźców, dla tworzenia swojego wizerunku. W skrócie trwoni swoje życie na działania wcale nie przynoszące realnej korzyści, a którę są w przeważającej częsci formą prokastynacji. Do głowy mu nie przychodzi, aby wykorzystać czas aktywnie, jak choćby poprzez realizowanie się w swoich życiowych pasjach, hobby, pozyskiwanie interesującej go wiedzy – edukacje, rozwój. To jak wykorzystujemy swój czas idealnie nas definiuje. Jeżeli nie zastanawiamy się głębiej po co wykonujemy dane czynności i jaki one mają na nas wpływ, wtedy też stajemy się niewolnikami tychże czynności. Nasz umysł dobrze pracuję tylko wtedy kiedy jest wolny od łatwych i sztucznie wywoływanych zastrzyków dopaminy. Kiedy dostarczamy sobie tych wszystkich hormonów szczęscia poprzez zdrowe i wymagające aktywności i nawyki.
./W pogoni za lepszej jakości życiem – Człowiek XXI wieku_files/saved_resource(1).html
./W pogoni za lepszej jakości życiem – Człowiek XXI wieku_files/saved_resource(2).html
./W pogoni za lepszej jakości życiem – Człowiek XXI wieku_files/saved_resource(3).html
./W pogoni za lepszej jakości życiem – Człowiek XXI wieku_files/saved_resource(4).html
./W pogoni za lepszej jakości życiem – Człowiek XXI wieku_files/saved_resource(5).html
./W pogoni za lepszej jakości życiem – Człowiek XXI wieku_files/saved_resource(6).html
Wyświetl ten post na Instagramie
Post udostępniony przez Dr. James DiNicolantonio (@drjamesdinic)
“Czemu cię zajmuję to co się dzieje poza tobą? Zapewni sobie chwilę wolną do uczenia się czegoś dobrego i przestań błądzić w koło. Innego rodzaju błądzenia także należy unikać. Albowiem i ci są szaleni, którzy życie strawili w pracy, jeżeli nie mają celu, ku któremu kierują popędy wszelkie i w ogóle myśli swoje” – Marek Aureliusz


Wszystkie ekrany, które pojawiły się za sprawą technologii 21 wieku odciągają nas od tego co realnie ma znaczenie – od życia. Ludzie w tych czasach już nie znają innego niż te przesiąknięte technologią. Od samego rana do późnego wieczoru wpatrują się w ekrany i może nie było by w tym nic tak szkodliwego gdyby robiono to z konkretnym zamysłem, gdyby robiono to z dystansem. Nie można oczekiwać, że będzie się miało dobre, zdrowe życie, a tym samym zdrowy umysł jeżeli będzie się niewolnikiem jakiejkolwiek rzeczy lub czynności.
Aplikacje randkowe

Portale społecznościowe to rynek relacji międzyludzkich, a w szczególności damsko-męskich. Osoba tworzy na nich profil ponieważ jej intencja jest zwiększyć swoje szanse na rynku relacji. Podkreślam damsko-męskich ponieważ pojawienie się tych portali przyniosło większą korzyść kobietom niż mężczyznom. Choć obie płcie, jeśli mają hedonistyczną wykładnie życie, wyznają zasadę, że “życie jest krótkie, więc… itd. ” będą zadowolone z możliwości jakie z nich płyną.
Zasadniczo jednak, podstawowym motywatorem mężczyzn w życiu jest odpowiedzialność, branie jej na siebie, dźwiganie – to ona nadaje pewnej “ramy” naszego bycia, w naszej męskiej domenie, bez odpowiedzialności – wycofujemy się, nie czując, że jesteśmy potrzebni, kierujemy swoją uwagę na inne obszary w życiu – myślimy wyłącznie o sobie. U kobiet z kolei podstawowym motorem jest ciekawość, empiryczne doświadczanie życia, różnorodność, natomiast w życiu jako takim – “codzienności” – najważniejsze jest poczucie bezpieczeństwa, które kieruje decyzjami na polu zadowowym i osobistym. Rewolucje jakie wywołały kolejno, wejście kobiet na rynek pracy, tabletka antykoncepcyjna i wreszcie portale randkowe sprawiło, że nasze strategie na polu relacji męsko-damskich oraz role w związku się zmieniły, same związki się zmieniły i stały się relacjami partnerskimi – zanika przy tym gdzieś powoli męskość, za sprawą braku przetrzeni do bycia, realizowania się w męskich rolach, przez mężczyzn oraz brak chęci brania odpowiedzialności, bo i po co? za jaką cenę? Cierpią na tym relacje, możliwie jak tylko się da spłycając. Spłycają się również ludzie, których wykładnią jest praca i w przerwie pomiędzy pracą – płytkie, pełne prostych, zmysłowych przyjemności życie. Ludzie więc zamawiają sobie drugiego człowieka, jak zamawiają sobie obiad – przez aplikację.
Na profilu jak w każdej ofercie produktu, usługi, znajdują się zdjęcia, opis. Potencjalny inwestor rozgladając sie za pozyskaniem jakiegoś dobra, wchodzi na profil danej osoby i tworzy sobie obraz danego dobra, które chce pozyskać. Decyduje się czy dane dobro, którym jest dana osoba i to co relacja z nia może oferować są warte wymiany z jego dobrami.
Problem jaki generują media społecznościowe, aplikacje randkowe, polega na tym ,że kobiety mają dostęp do dużej ilości mężczyzn, cieszą się dużą atencją z ich strony nie wychodząc nawet z domu, nie robiąc zupełnie nic, z kolei ze strony kobiet na tych aplikacjach, zainteresowaniem cieszą się wyłącznie ci mężczyźni z górnych szczebli drabiny atrakcyjności, co sprawia, że kobiety znacząco zwiększają swoją “półkę”, mając dostęp do facetów, którzy prawdopodobnie normalnie nie zwróciliby na nie uwagi, ale tutaj mają do nich dostęp i mogą się w ławy sposób lepiej sprzedać – szczególnie, gdy chodzi tylko o seks. Z drugiej strony, jest masa mężczyzn, która nie wypada tak dobrze na tle tych z górnej półki, ale spotkani w codziennym życiu, wcale nie wypadaliby tak źle dla sporej części kobiet – nazwijmy ich przeciętnie atrakcyjnymi kobietami i przeciętnie atrakcyjnymi mężczyznami. Jednak te same kobiety, które korzystają z tychże aplikacji, które mają dzięki nim tak dużą łatwość w doborze partnerów, podnoszą swoją poprzeczkę dla mężczyzn w swoim otoczeniu, spotykanych w codziennym życiu. Jednocześnie, aplikacje te nasilają ilość interakcji seksualnych, sprawiają, że są one łatwiejsze, bardziej bezpośrednie, a tym samym sprawia to, że kobiety mają większą ilość partnerów seksualnych na koncie, a taki z kolei “przebieg” źle wpływa na ich gotowość i predyspozycje do stałego związku – podobnie zresztą jak u panów. Im więcej kontaktów seksualnych, tym bardziej z przypadkowymi ludźmi, tym zmniejsza się nasza zdolność do zaangażowania w stały, stabilny związek. Takie zachowanie, nastawienie do życia, nasila egoizm, chęć “cieszenia się życiem”, zatem stawianie na niezobowiązujące relacje intymne z drugim człowiekiem, które nie prowadzą do niczego, a są jedynie formą rozrywki. Co za tym idzie, przekłada się to w znaczący sposób na brak rozwoju w domenach męskich i żeńskich – oznacza stanie w miejscu, nie dojrzewanie do swoich naturalnych ról, a nawet ich kwestionowanie i racjonalizowanie, że można inaczej. Z biegiem lat jednak życie weryfikuje czy można inaczej. Czy można? wszystko można… czy warto?
Social media i pornografia



Kobiety są niszczone przez social media, a mężczyźni przez pornografie. Kobiety są uzależnione od atencji, fałszywego poczucia bycia kimś znaczącym, istotnym, a mężczyźni są uzależnieni od dostarczania sobie taniej dopaminy – taniej tj. pochodzącej z prostych aktywności, które nic nas nie kosztują, w wymiarze włożonego wysiłku, wyzwań. Brak wysiłku i wyzwań u mężczyzn prowadzi do wewnętrznego upadku, wycofywania się z życia społecznego, ale także wycofywanie się ogólnie z własnego życia, a u kobiet wewnętrzny upadek to brak zdolności do tworzenia prawdziwych, silnych więzi opartych na miłości, szacunku i zaufaniu z mężczyznami, którzy byliby gotowi zaoferować im to samo – jednak nie są brani pod uwagę, a oferta jaką przedstawiają dla tych mlodych kobiet, nie jest atrakcyjna, poniewaz takie życie w tej promowanej antykulturze jest po prostu nudne i wymaga za dużo poświęcenia, pracy i ofiary własnej, na rzecz drugiego człowieka we wspólnym splątaniu losów.
Kobiety dziś wolą iść własną drogą, a ich droga stanie się zbieżna z drogą mężczyzny, jeśli ten przedstawia się jako ktoś dużo bardziej i lepiej prosperujący niż ona, wtedy chętnie dotrzymują mu kroku, co nie jest równoznaczne z oddaniem, jakiego oczekiwalibyśmy w związku i małżeństwie – jest to partnerstwo na zasadach, które są dynamiczne, a zmieniają się pod wpływem tego co ma życie obojgu do zaoferowania i tego co ma facet do zaoferowania kobiecie – bo z natury rzeczy – mężczyźni kierują na związki sporą część swoich zasobów, a gdy decydują się to robić to świadczy to o zaangażowaniu i myśleniu planownym, inwestycji w tworzenie czegoś wspólnie – tego projektu “my”, podczas, gdy u kobiet uczucia są zmienne i zależą od czynników biologicznych – najprościej ujmując – w zależności od fazy cyklu, kobieta pragnie innego traktowania, innego mężczyzny, a jej mężczyzna nie może mieć wielu różnych oblicz, nie może być samcem alfa i samcem beta jednocześnie, na dłuższą metę także, gdy relacja ich obojga powszednieje, kobieta się zwyczajnie nudzi i potrzebuje wrażeń. Dlatego z punktu widzenia kobiety, atrakcyjny jest samiec dominujący, którego będzie chciała zmienić, podporządkować, sprowadzić do poziomu samca beta, poniewaz w ten sposób w tej relacji coś się dzieje – kobiety mają swoją pożywkę, jak wygrały to oboje przegrali, jak przegrywają to oboje wygrywają – dominacja mężczyzny w związku oraz kierowanie domem, rodziną, zawsze oznacza zadowolenie obojga, chyba, że kobieta ma zniekształcony przez współczesne ideologie obraz i będzie żyła w podwójnych standardach, jak wiatr zawieje, wyszaleje się do 30tki, a potem zejdzie z tonu i znajdzie sobie samca, którego będzie mogła kontrolować, a który za niewielką cenę, za niewielki wkład z jej strony, będzie dawał dużo więcej od siebie, na nią i ewentualne potomstwo – niekoniecznie jego. Nie ma tu nowości, prawdopodobnie nigdy nie doczekamy się momentu, gdy biologia i naturalne dla nas ludzi, wynikające z natury strategie reprodukcji zostaną zastąpione przez umysł i dobór partnerów poprzez zbliżenie na płaszczyźnie osobowej / emocjonalnej / duchowej – tak jak to faktycznie wynika z naszych potrzeb…
Nadawaj adekwatną wartość rzeczom, ludziom. Albo coś jest częścią naszego świata, albo nie.
To kim jesteśmy, definiowane jest przez to czym się zajmujemy. Jeśli nasza egzystencja sprowadza się do konsumpcji i kopulacji oraz najlepiej wakacji kilka razy w roku dla urozmaicenia to o co właściwie chodzi? Po co nas rodzice spłodzili? Jaka celowość, jaki sens płynie z takiego życia? Co wnosimy sobą do świata i do życia innych ludzi? Jesteśmy tu za karę żeby jak zbuntowane dzieci robić wszystko to na co mamy ochotę, a nie to co trzeba, aby podnosić naszego ducha? Wynosić nasze życie, nasz świat z zamętu i chaosu? Być człowiekiem powinno dla nas oznaczać: każdego dnia starać się być lepszym!
Zapytacie, czemu? Bo to bardzo zły pomysł, aby myśleć inaczej… nasze życie i życie naszych bliskich, bardzo szybko może się zamienić w piekło, jeśli tylko na to pozwolimy. Zło, rozkład i upadek może totalnie opanować nasz świat, gdy dobrzy ludzie na to pozwalają..
Prawa, prawa! 🏳️🌈♀️ … gdzie podziała się odpowiedzialność?
Czasy wszelakich praw, gdzie rzeczy absurdalne i niemoralne wynosi się do rangi polityczej, a jednocześnie czasy braku brania za cokolwiek odpowiedzialności – poza pracą rzecz jasna – bo PAN płaci i PAN wymaga. Ludzie więc wybierają swoich panów i to jedyna wolność poza tą od pasa w dół. Choć każdy śmiale deklaruje bycie swoim własnym panem, ochoczo kwestionując wszelkie autorytety, jako by to samo w sobie, było już w istocie (dla nich) świadectwem ich wolności. Przede wszystkim panuje ignorancja i debilizm, pod sztandarem pięknych haseł (antykulturowych), noszonych przez naiwnych i nieświadomych ludzi, głównie młodzież i kobiety. Każda rewolucja potrzebuje pożytecznych idiotów, pośród, których, nie brakuje dobrze opłacanych, szkodliwych emisariuszy nowych “prawd”../W pogoni za lepszej jakości życiem – Człowiek XXI wieku_files/post.html
W związku z wolnością seksualną ludzie – głównie kobiety – mogą robić co chcą i nie jest to społecznie źle postrzegane, ponieważ na wszystko znajdujemy wytłumaczenie: jak są młode – “po prostu się bawią”, a jak są w średnim wieku – “po prostu chcą być szczęśliwe, przecież szczęście jest najważniejsze i każdy na nie zasługuje” – więc mamy dramaty ludzkie w polskich rodzinach, bo ludzie nie są w stanie współpracować ze sobą, trzymać się drogi, którą obrali bo pragną “szczęścia”, a to co mają okazuje się niewystarczające, bo ktoś ma lepiej, albo pojawia się potencjalnie atrakcyjniejsza opcja. Człowiek w swej naturze, mimo, że pragnie dobra to ma także skłonność do zła, którą stara się usprawiedliwiać i racjonalizować. To nie to, że prawdziwa milość już nie istnieje, po prostu się jej nie praktykuje w takim stopniu – współcześni ludzie w kregu cywilizacji zachodniej nie mają zamiaru placić jej ceny.
Celem wiedzy społecznej jest to, aby osoby w wieku dorosłym miały pojęcie o zachodzących zmianach, o polityce, systemie finansowym. Słowem jak jest skonstruowany obecny system, kto tu rządzi, gdzie leży nasz interes jako członków danego państwa i narodu, ucząc się z historii, kontynuując dzieło swoich przodków, kształtując politykę wewnętrzną i zewnętrzną państwa, pod nasz interes, naszej wspólnoty, na ktora skladaja sie wszystkie polskie rodziny – podstawowe komórki społeczne, ktore jak komórki – replikują się, niosąc materiał genetyczny – naszą wartość, naszą kulturę, nasze dziectwo – to jak żyliśmy, jak chcemy żyć, jak powinniśmy żyć – aby utrzymywać dobrobyt ekonomiczny, ale także pomyślność na polu relacji międzyludzkich, szczególnie kultywując znaczenie więzi z naszymi bliskimi, naszymi rodzinami.
Czy to wszystko nie spłyca i nie patologizuje naszego życia? Przez 10 lat dorosłego życia kobiety i mężczyźni mają się oddawać nieskrępowanie uciechą życia, w sposób nieodpowiedzialny kierować swoim życiem, nie biorąc odpowiedzialności za nic, a potem mają częściowo przechodzić po rozum do głowy i płodzić dzieci? Pracując w korporacjach, oddając swoje dzieci na wychowanie w placówkach, w którym będzie im serwowane to samo wychowanie krytyczne, marksizm kulturowy, który każde kolejne pokolenie będzie patologizować jeszcze bardziej, formatując wyłącznie do życia w celu zaspokajania podstawowych potrzeb i instynktów?./W pogoni za lepszej jakości życiem – Człowiek XXI wieku_files/6OWH9LbUEyjFf9eDtlCeEt.html
Po owocach ich poznacie
Gdyby obecne wywrotowe ideologie i światopoglądy były dobre to miałyby dobre konsekwencje,a jak do tej pory widzimy jedynie pogłębiający się upadek cywilizacyjny, nie działający mechanizm kultury, wręcz patologizacja kultury, która doprowadza do tworzenia uszkodzonych ludzi, niechętnych i niezdolnych do produktywnej, przydatnej pracy. Ludzie chcą jedynie konsumować i opływać w luksusach,to jest koncepcja życia młodych ludzi w 21 wieku w świecie zachodnim. Jedyne co wychodzi dzisiaj to rozkład i destrukcja, a gdy przychodzi coś budować to nie ma chętnych, chyba, że jest to działalność rewolucyjna za środki z zagranicy lub tworzenie tiktoków czy kanałów na youtube gdzie promuje się debilizm i konsumpcjonizm.
Deficyty emocjonalne, poczucie nastoletniego niezrozumienia jako źródło poparcia młodzieży dla tęczowej rewolucji
Gdy sam byłem w wieku nastoletnim, popularne były różne subkultury, w tym bardzo charakterystyczni “metale” oraz “emo”. Generalnie był to czas subkultur, te zjawisko przetrwało do dziś, jednak przybiera coraz bardziej szkodliwe formy. Młodzi ludzie, w wieku gimnazjalnym i później licealnym, mają często potrzebę pracy społecznej, zaangażowania się w jakieś przedsięwzięcia, wolontariaty. W tym inicjatorzy ruchu LGBT obrali sobie dobry grunt. Po pierwsze dlatego, że ludzi trzeba formatować już od najmłodszych lat, a dwa, że sami chętnie zostaną zaprogramowani, jeśli przedstawi im się w odpowiedni sposób określone cele, odwołując się do nastoletnich emocji, wąskiego rozumienia świata i dużego poczucia własnego niezrozumienia i mniej lub większej akceptacji ze strony środowiska. Nie brakuje zatem młodych aktywistów z kolorowymi flagami. Jakie jest jednak źródło tego, że młodzi ludzie, szczególnie kobiety, tak chętnie angażują się w taką działaność, podczas, gdy reszta społczeństwa, ludzie w średnim i starszym wieku o orientacji heteroseksualnej uważają to za dziwactwo, które jest szerzone po to, aby zbałamucić umysły młodych ludzi i gorszyć przestrzeń publiczną?
Mechanizm jest całkiem prosty, kobiety oraz nastolatkowie z natury skłaniają się bardziej ku słabszym i uciśnionym – po pierwsze dlatego, że jest to w naszych fundamentach cywilizacyjnych, pozostałych po cywilizacji łacińskiej, aby traktować bliźniego, jak siebie samego, pomagać potrzebującym, stać w obronie “słabszych” itd. Drugi powód leży w tym, że kobiety same się tak czują – jako słaba płeć – ponieważ narracja feministyczna, przedstawiająca w straszny, wąski i jednostronny sposób historie kobiet przekonuje, że do tej pory były uciskane i toczona jest w imie praw kobiet walka, aby pokazać, że to wcale nie jest tak, że są słabszą płcią co automatycznie jest przez nie same rozumiane jako gorszą – więc czują się w obowiązku walki z mężczyznami, chcą ich naśladować, robić wszystko, aby pokazać, że są takie same, a nawet lepsze, bo przecież mają serce, a faceci kierują się tylko penisem i rządzą władzy – oczywista bzdura!
Trzeci powód – dlatego, że kobiety i nastolatkowie są bardziej emocjonalni (na niekorzyść racjonalności) niż dorośli mężczyźni, którzy biorą odpowiedzialność za siebie i swoje otoczenie, ponieważ zostali dobrze wychowani lub sami zrozumieli, że ktoś musi w tym wariactwie postępować odpowiedzialnie. Taki silny subiketywizm i solipsyzm w postrzeganiu rzeczywistości sprawia, że rozumieją świat za sprawą stanów emocjonalnych, a nie poprzez kompleksowe zrozumienie problemu, w sposób przyczynowo-skutkowy z wszelkimi skutkami społecznymi i tłem historycznym../W pogoni za lepszej jakości życiem – Człowiek XXI wieku_files/post(1).html
Każdą, nawet najgłubszą i szkodliwą rzecz można dziś przepchnąć, ponieważ wyjdzie mała dziewczynka, jak popularna Greta i będzie przemawiać jako sumienie narodów. Rozumiecie? tzw. okno overtona sprawia, że do debaty publicznej można wprowadzić wszystko, nawet jeśli stoi to w mocnym kontraście i opozycji do wartości kulturowych i tradycji narodowych w danym państwie – na tym m.in. polegają współczesne zabiegi korporacji, aby poprzez szerzenie internacjonalizmu i multikulturalizmu umożliwić sobie swobodną ekspansje i podbój gospodarek państw, które albo nie widzą zagrożenia, albo nie mają odpowiednich narzędzi obrony przed nim, z tego powodu nie można dziś mówić w Polsce i innych zachodnich państwach zdominowanych przez zagraniczny kapitał o jakże ważnym dla państwa i narodowej gospodarki protekcjoniźmie.
Zamiast skupiać się na realnych problemach, tworzy się w sferze medialnej sztuczne problemy, abyśmy nie zajmowali się tym co jest na prawdę ważne – czyli geopolityką i ekonomią. Po pierwsze dlatego, że nie jesteśmy suwerennym narodem, a po drugie dlatego, że większość z wypracowanych pieniedzy jest nam zabierana, a następnie drenowana przez system bankowy. Nie uważacie, że to są realne problemy? Brak wolności do samostanowienia o sobie jako naród, wolności do obrony siebie, swoich bliskich, swojego majątku. To są realne problemy, reszta to tylko tematy zastępcze, które mają zniszczyć filary cywilizacji łacińskiej, zniszczyć naszą rodzimą kulturę, nasze więzy społeczne i rodzinne, zaatomizować społeczeństwo polskie, tak aby było mieszaniną ludzi bez prawdziwej tożsamości, łatwych do zaorania przez międzynarodowy kapitał, który wie lepiej od nas jak powinniśmy żyć.

O tatużach u młodych ludzi. Przez antykulturę do posthumanizmu.
Moje podejście do tatuażu na przestrzeni lat diametralnie się zmieniło. Od sporego zainteresowania, symaptii tą tematyką, do sporego sceptycyzmu.
Twierdzę, że tatuaże u kobiet powinny być tak samo markerami zaufania i społecznego wykluczenia jak pobyt w więzieniu u mężczyzn. Im więcej tatuaży pokrywa ciało kobiety, tym większych problemów z jej strony można się spodziewać na polu relacji, tym bardziej jest lub była to zaburzona osoba – jeśli już jest w trakcie lub po terapii. W podobny sposób palenie papierosów i nadużywanie alkoholu czy branie “twardych” narkotyków jest oznaką braku wychowania, a u młodych ludzi jest oznaką buntu, który przeradza się pod wpływem środowiska w byle jakie standardy moralne i uzależnienia. Świadczy to, szczególnie u młodych kobiet o istotnych zaburzeniach, stanowi czerwoną flagę dla każdego mężczyzny, który oczekuje stabilnego związku z stabilną emocjonalnie osobą, pochodzącą z zdrowego domu – ile jeszcze ich zostało?
Robienie tatuaży przez kobiety to również naśladownictwo mężczyzn, które jest niczym innym jak psychologiczną chęcią podreperowania swojego kompelsku słabości w wymiarze siły fizycznej i psychicznej, pokazywania siebie jako równie “silnej płci” – podczas, gdy to co jest doceniane przez mężczyzn w kobietach to nie rzekoma siła, ale kobiety mają to gdzieś, one chcą za wszelką cenę pokazać pod wpływem negatywnego-feminizmu, że mają wszystko w nosie i wszystko co robią, robią dla siebie, co jest oczywiście fałszem z ich strony, sprawną manipulacją, w której z jednej strony chcą pokazać jak wysokie mają poczucie własnej wartości bez mężczyzn – bez ich atencji i wyraźnego podnoszenia swojego poczucia atrakcyjności właśnie w stosunku do okazywanego im zainteresowania.

Na przestrzeni wieków i wszelkich kultur, tatuaż miał różne znaczenie. Jaką jednak rolę pełni tatuaż obecnie? Czy nie jest aby oznaką powrotu trybalizmu? Z punktu widzenia psychologicznego, czym innym są tatuaże jeśli nie formą samookaleczenia, ekspresji emocji, uzewnętrzniania, za którymi kryją się jakieś trudne doświadczenia oraz chęć tworzenia określonego wizerunku? tatuaż też często wiążę się z pewnego rodzaju inicjacją, rytuałem – zatem znowu trybalizm. Dla ludzi, dla których “bóg umarł” istotne jest posiadanie jakiejś wiary, wartości, zatem idolami, wzorami do naśladowania stają się postacie z filmów, seriali, aktorzy, różni influencerzy – ludzie w podobny sposób chcą tworzyć swój wizerunek – naśladując osoby z którymi się utożsamiają, pragnąc mieć w sobie cząstkę tej osoby, tego charakteru, który budzi ich sympatie, wzbudza zainteresowanie, sprawia, że chcą go/ją naśladować tworząc w ten sposób swój wizerunek – swoją maskę.
Człowiek może mieć tyle twarzy ile zna ludzi, dodatkowo przez całe życie przechodzimy wiele wewnętrznych transformacji, przechodzimy przez samounicestwienie i ponowne samokształtowanie, niczym nową inkarnację, której celem jest realizacja siebie w nowy dotąd sposób, jeszcze bardziej oddający to z czym się identyfikujemy, jak się czujemy, co w sobie nosimy. Nie jest powiedziane, że z każdym takim nowym tworem siebie jesteśmy bliżej życia w zgodzie z samym sobą – “bycia sobą”. Czasem ludzie przedkładają ekspresje nad przeżywanie, podobnie jak przedkładają konsumpcje nad życie. Skoro tak, możemy przyjąć, że istnieje duże ryzyko, że “nowy ja” to po prostu kolejna maska, a konsumpcyjny sposób życia, jest naszą wykładnią wartości – wartości życiowych i naszej własnej jako ludzi. To jak się “sprzedajemy” innym, to co konsumujemy ma być w takim spojrzeniu na życie odwierciedleniem naszej wartości. Przedkładanie tego co na zewnątrz nad to co wewnątrz. Niczym w grze, tworzenie swojego “awatara”, życie bardziej w świecie wirtualnym niż tu i teraz. Bez wątpienia, wiele ludzi nie traktuje swojego życia poważnie i nie tylko swojego własnego, ale życia, istnienia jako takiego. Mam więc wiadomość, nie może być nic bardziej serio niż samo to że żyjesz, niż ta chwila, niż tu i teraz.
Czemu tatuaże są tak martwiącym zjawiskiem? ponieważ szczególnie u młodych ludzi, nastoletnich dziewczyn i chłopaków, którzy są jeszcze na utrzymaniu rodziców zjawisko tatuażu jest wyrazem patologii, mówi bardzo wiele o niedziałającym w rodzinie, państwie i społeczeństwie mechaniźmie kultury. Od tatuaży również bardzo blisko jest nam do modyfikacji ciała, do tzw. “posthumanizmu” akceptacji społecznej wszelkich ingerencji, których życzyłyby sobie środowiska trzymające władze do współpracy z korporacjami.
Ludzie, którzy mają dziś zaledwie kilkanaście lat, za 10, 15, 20 lat będą istotnie wpływać na społeczeństwo. W końcu nastąpi zmiana pokoleniowa i ludzie, którzy dzisiaj kultywują antykulturę w przyszłości będą ludźmi realnie kształtującymi nasze otoczenie, poprzez zajmowanie środowisk we wszelkich instytucjach, organizacjach, firmach, korporacjach, rządzie, administracji publicznej – od tego jaki mają świat w swojej głowie, zależy to jaki będziemy mieli świat wokół siebie.
Wizerunek a wyznawane wartości
– Przestańmy udawać kogoś kim nie jesteśmy oraz tolerować to co nam się nie podoba.


Dobry interes
Ludzi w 21 wieku można w prosty sposób odczytać poprzez ich wygląd i zachowania.
Jednoczenieśnie dużo się mówi o nieocenianiu książki po okładce, ale jeśli tak duża część ludzi tak wielką uwagę przywiązuje dziś do swojej okładki, którą próbuje na siłę uatrakcyjnić poprzez codzienny wyzywający ubiór i mocny makijaż, filtry “upiększające” na zdjęciach w aplikacjach społecznościowych – to nie świadczy to o czymś?
– Oczywiście, że świadczy. Świadczy w jakimś stopniu o poziomie moralności i hierarchii wartości danej osoby. O poziomie moralności jeżeli mowa o wyzywającym ubiorze, który często jest już zwyczajnie ubiorem przystającym do prostytutki. Pod względem hierarchii wartości świadczy dużo, jeżeli mowa o nadmiernym przywiązywaniu uwagi do swojego wyglądu i płytkim podejściu do życia/relacji międzyludzkich. Problem ten zaczął nawet dotykać drugą płeć. W samym dbaniu o siebie, o swój wygląd nie ma nic złego, ważne są natomiast nasze motywy, co nami kieruję, jak postrzegamy swoje ciało i jak je traktujemy.
Załóżmy przez chwilę… gdyby nie wystarczyło dziś tylko pokazać tyłek, żeby zabłysnąć, uzyskiwać zainteresowanie płci męskiej to może okazałoby się, że należy coś budującego i wartościowego zrobić ze swoim życiem? Skupić się na swoich zainteresowaniach? Stworzyć sobie jakieś, zaangażować się w coś społecznie? Co by to oznaczało? – cóż, to chyba by oznaczało, że trzeba się w życiu bardziej wysilić, kierować jakimiś wstałymi wartościami, mieć jakiś cel, poczucie sensu?
Gdzie mielibyśmy tego wszystkiego szukać? … to trudne, prawda? Żyć na prawdę – żyć uczciwie, żyć bez dróg na skróty, żyć autentycznie. Być autentycznym.
Co gdyby się okazało, że jednak nie ma innej opcji, musimy tak żyć? – cóż… może wtedy spotkalibyśmy więcej ludzi podobnych do nas? jak sądzisz? Może nawet drugą połowę, która faktycznie byłaby naszą drugą połową, a nie kolejnym pogubionym człowiekiem wśród wielu?

(Patrick T. Fallon / For The Times)
Świadomość tego w jaki sposób podchodzimy do swojego ciała, do swojego ubioru, bardzo dużo o nas mówi. Mam głównie na myśli to, że skupiając się na świecie zewnętrznym, często przepłniamy się wadami, zawężamy postrzeganie swojego istnienia i wszystkiego co nas otacza. Tworzymy fałszywy obraz siebie, bardzo nam wówczas zależy, aby pokazać reszcie świata jacy jesteśmy wspaniali lub też w przypadku kiedy mamy niską samoocenę podnieść swoje niskie mniemanie o sobie.
Tworzenie swojego wizerunku, “maski” zaczyna się przed lustrem, później jest on jeszcze dopracowywany na portalach społecznościowych. W ten sposób łatwo jest popaść w skrajności, mieć bardzo niskie, albo bardzo wysokie poczucie własnej wartości. Ogromną część dzisiejszego społeczeństwa cechuje egotyzm, który jest chęcią utrzymywania i rozwijania korzystnej opinii o sobie. Stawianie siebie w centrum świata. Osoby o bardzo wysokim poczuciu własnej wartości koncentrują swoją uwage wyłącznie na sobie, tkwią w przeświadczeniu o tym jak wspaniałą, wartościową są osobą, a tym samym stawiają siebie, swoją wartości jako człowieka wyżej nad innych, jednocześnie żywiąc potrzebe bycia podziwianymi przez innych.
“Ludzie szlachetnych obyczajów mają to do siebie między innymi, że podobają się sobie i pozostają tacy sami. Źli natomiast są niestateczni, często się zmieniają, lecz nie na lepsze, tylko na coś innego.” – Seneka
Osoby o niskim poczuciu własnej wartości podobnie jak te o nadzwyczaj wysokim, narcystyczne, przesadnie koncentrują swoją uwagę na sobie. Tkwią w przeświadczeniu o tym jak niedoskonałymi, mało wartościowymi osobami są, są pełne wątpliwości, często się oceniają, choć nie chcą, stawiają swoją wartość niżej od innych, jednocześnie pragnąc zabiegać o opinie innych osób, które uważają za lepsze od siebie.
Skąd biorą się te wszystkie zaburzenia? czy to w jaki sposób funkcjonujemy w obencych czasach nie nasila tych skrajności w jedną i drugą stronę? – Większość młodych ludzi nie jest świadoma jakimi zaburzeniami i wadami przesiąka, wszystko zakorzenia się w nas stopniowo, przez co trudno w porę zweryfikować co dzieje się w naszym umyśle – cechy pozytywne natomiast tworzą się dzięki nabytej umiejętności rozróżniania dobra od zła, która jest wynikiem obserwacji, ale przede wszystkim woli bycia uczciwym wobec siebie i innych ludzi. Takie życie w prawdzie przywraca nas na właściwe tory w życiu, oddalając nas od popadania w skrajności, oddalając nas od fundowania samemu sobie przykrych i ciężkich doświadczeń.

W dobie kultu promowania własnej osoby, swojej przebojowości, skromność nie przedstawia dla większości ludzi znaczącej wartości. Skromność to coś czego ludziom 21 wieku brakuje. Zawsze jest ona bardzo dobrze postrzegana, jednak nie przez ludzi, których uwagę chciałby przyciągnąć nasz człowiek 21 wieku – dlaczego? ponieważ to wydaje się nudne. Nie jest ważne dla niego bycie sobą, nie zadowoli go bycie docenionym przez pojedyncze, bliskie osoby, prędzej odrzuci swoich bliskich na rzecz grona znajomych, swojego stada.
Ktoś kto nie próbuje na siłę zaistnieć, kto nie szuka poklasku u innych osób jest prawdziwą, szczerą osobą, jest to człowiek, którego myśli wznoszą się ku rzeczą istotnym i wielkim, inni ludzie albo się błąkają pogubieni, albo grają w gry, które podsuwa im ego – operują na niskim poziomie samoświadomości.
"Zresztą wszystko to, co piękne, jakiekolwiek ono jest, jest piękne z siebie i samo przez się nim być przestaje, a pochwała nie tworzy jego części. To, co chwalimy, nie staje się przez to ani gorszym, ani lepszym. A mówię to i o tym, co zwyczajnie nazywa się pięknym, na przykład o dziełach natury i sztuki. To więc, co istotnie jest piękne, niczego nie potrzebuje, tak jak prawo, jak prawda, tak jak życzliwość lub wstydliwość. Czy co z tego jest piękne z powodu pochwały? Czy co z powodu nagany traci? Czy szmaragd staje się brzydszym, gdy go się nie chwali? Albo złoto, kość słoniowa, purpura, lira, mieczyk, kwiatek lub bukiet?" - Marek Aureliusz
Pieniądz, spekulacja – kasyno?
Pieniądze bez pracy? – tak, to możliwe. Albo jako zawód córka/syn, albo jako spekulant/złodziej.
Doczekaliśmy czasów, gdy miliony osób na świecie, siedząc przed komputerem, obracając kryptowalutami zarabiają więcej niż osoby wykwalifikowane, które realnie współtworzą gospodarkę, obsługując infrastrukturę niezbędną do tego, aby nasz ludzki świat funkcjonował. Jak głęboką patologizację życia i niesprawiedliwość to rodzi to trudno objąć umysłem, ponieważ trudno objąć dziś skalę tego zjawiska, natomiast przyszłe konsekwencje takiego stanu rzeczy całkiem łatwo przewidzieć.
Klaruje się tutaj obraz gospodarki informatycznej, rewolucji przemysłowej 4.0, którą opiera się głównie na internecie i wysokich technologiach. Młodsze pokolenia, które dosłownie żyją w internecie. Świata i gospodarki, w której dzisiejsze młode pokolenia trudnią się działalnością “contentową”, zatem tworzą treści, które oglądają/czytają inne osoby, w ten sposób zarabiając jako “streamerzy” , “influencerzy” z wyświetleń oraz lokowania produktów, kolejna grupa to osoby zaangażowane w seksbiznes, zatem prosytucja online – tematu, chyba nie trzeba jakoś szerzej wyjaśniać: streaming video, sprzedawanie treści pornograficznych z własnym udziałem. Ostatnia grupa to “inwestorzy” jakimi pewnie się nazywają, czyli zwyczajni spekulanci zajmujący się handlem kryptowalutami oraz innymi pseudo “instrumentami” finansowymi, uprawiając zwyczajną kradzież lub bukmacherkę jak kto woli – ponieważ trudno nie odnieść wrażenia, że przypomina to grę w kasynie na żetony.


Dzisiaj pieniądz staje się takim żetonem w kasynie, czymś nierealnym, na potrzeby “gry” na potrzeby matrixa, w którym żyjemy, w który jesteśmy zanurzeni poprzez internet, media. Żetony rządzą tą grą, tym światem, który biernie współtworzymy. Podczas, gdy siła nabywcza walut fiducjarnych spada, na giełdach jednego dnia, tylko na jednej pozycji kryptowaluty lub spółki zajmującą się ich handlem możemy powiększyć swoje zasoby wartości finansowej o 20%, 60% a nawet więcej! Skąd się biorą te pieniądze? cóż… zasadniczo, nie są realne, do póki się ich nie wypłaci, dopóki tego się nie zrobi, wszystko pozostaje grą. Gdy natomiast je wypłacimy, nadal uczestniczymy w grze, tylko na innym poziomie, nadal używamy sztucznego, umownego pieniądza, ale takiego, za który możemy dokonać zakupu produktów i usług w realnym świecie – czyjąś realną pracę.
Zabiegi spekulacji, choć podobne do siebie i znane na przestrzeni wieków, nigdy nie miały takiego obrazu jak dzisiejszy, gdy tworzy się coś z niczego, nadaje się temu wartość, podczas, gdy to coś, nie jest żadnym dobrem samym w sobie, a służy zasadniczo jedynie do tego, aby być narzędziem do spekulacji – perpetum mobile? Myślę, że nawet ludzie zaangażowani w handel narkotykami na dużą skalę, którzy trudnią się daną działalnością dla łatwych pieniędzy mogą pozazdrościć zawodowym złodziejom, trudniącym się spekulacją na giełdzie. Gdyby porównać ich ze sobą, tylko ci pierwsi wykonują jakąś pracę.
Rządowi jest na rękę taki stan rzeczy, poniewaz w ten sposób, osoby zaangażowane w ten świat wirtualny, odrealnione od faktycznego życia i jego wymogów, które nie miały do czynienia z mechanizmem kultury, które są niezdolne do pracy produktywnej, które nawet przymuszone przez okoliczności, nie byłyby w stanie zarobić w sposób satysfakcjonujący na siebie, a tym bardziej wykonać jakiejś pożądanej pracy dla kogoś, ponieważ zwyczajnie nie potrafią, gdyż edukcja im się “nie opłaca”, praca to przymus, którego unikają, zajęcie dla biednych, a oni, nie chcą być biedni i za biednych się nie uważają, więc nie będą się brudzić i hańbić pracą, tfu!
Praca a satysfakcja?
Poczucie satysfakcji u ludzi bierze się z uznania dla wykonanej pracy lub w związku z wykorzystywaniem przewagi nad innymi, przy jednoczesnym znęcaniu się psychicznym, poprzez poniżanie, wyśmiewanie, jednym słowem mobbing.
W pierwszym przypadku mówimy o zachowaniu twórczym, budującym, mającym dobry wpływ na osoby kierującę się taką motywacją oraz na osoby, które korzystają z pracy wykonanej przez daną osobę lub też w szerszym kontekście, wysokie standardy moralne osoby, mają pozytywny społeczny wymiar, osoba daje dobry przykład poprzez postawę, którą mogą naśladować inni.
W drugim przypadku mówimy o zachowaniu destrukcyjnym, niszczącym, mającym zły wpływ na osoby (jednak często dochodowy) kierujące się taką motywacją oraz na osoby, które podlegają tej osobie w pracy lub w innym miejscu, w którym obowiązuje struktura hierarchiczna i rozkład sprawczości-władzy. W szerszym kontekście, w wymiarze społecznym, niskie standardy moralne osoby, mają negatywnny społeczny wymiar, osoba daje zły przykład poprzez postawę, którą mogą naśladować inni, posiadający równie spatologizowany obraz życia, chcący podreperować swoje niskie poczucie własnej wartości oraz łechtwać swoje ego poprzez chęć i możliwość zaimponowania innym. Ważne słowo “imponować” – chęć imponowania przejawia się u osób z przejawami narcyzmu.
Korpoludziki i urzędnicy
Ciekawy z kolei mechanizm mamy w korporacjach, gdzie jest masa ludzi, podobnie jak w systemie panstowym, które wykonują ogrom bezsensownej, powtarzalnej pracy, a ich zaangażowanie oscyluje w wysokości 20-30% ale jak to się mówi – są mierni, ale wierni. Zatem znacząco struktury rządu i korporacji stanowią zasoby ludzkie, które są nieefektywne, niezaagażowane. Trudno im się dziwić, biorąc pod uwagę zarobki w odniesieniu do kosztów życia, jak i samą perspektywę wykonywania przez dłuższy okres czasu określonej pracy, która powoduje stres, ale też zwyczajnie zabija szare komórki, ponieważ stają się w trybikami w maszynie, wykonując te same, stale te same, powtarzalne czynności. Są to często wygodne miejsca miejsca, które wymagą właśnie tylko powtarzalnych czynności, więc z jednej strony przemawia to do tej części naszej natury, która pragnie pewności, bezpieczeństwa i stabilności, jednak szybo przeradza się to w prokastynację, pułapkę, w której człowiek taki godzi się na poświęcenie swojego życia, znacznej ilości czasu, w wymianie za nieduże pieniądze, w ten sposób stojąc w swoim życiu w miejscu, nie podejmując żadnych nowych, ryzykownych działań, ponieważ wizja lepszego, bardziej skrojonego pod tą osobę życia wydaje się trudno, a czasem wręcz nierealna, natomiast wygodne stanowisko jest realne, więc człowiek stoi w miejscu, a praca jaką wykonuje stopniowo zaczyna go definiować, kształtuje jego tożsamość. Pracując najczęściej swoim tempem, sam sobie ustala ile i kiedy będzie pracować, robi wszystko, aby pracować jak najmniej i jak najmniej efektywnie, ponieważ nauczony doswiadczeniem, że nagrodą za dobre wyniki bedzie jeszcze wiecej pracy – robi absolutne minimum i cieszy się wraz ze wspolpracownikami tym jak bardzo ma to gdzieś, tymsamym narzekając na miejsce pracy i samą pracę, co jednocześnie daje tym ludziom jedyne pozytywne odczucia z takiego miejsca pracy – więzi oparte na solidarności. Ta możliwość wspólnego narzekania na organizacje, poczucia zrozumienia we współnych problemach, przywiązuje ludzi, tworzy grona dobrych znajomych i to jest kolejny powód dla którego ludzie pracują w urzędach i korporacjach – mimo poczucia bezsensu.
Zatem:
1. Wygoda, różne udogodnienia, w miarę stablina praca o zarobkach, które nie pozwalają na awans społeczny, jednak oddalaja konieczność zmiany pracy, a tym bardziej uniknięcia pracy, która byłaby pracą cięższą, fizyczną.
2. Relacje między współpracownikami, solidarność w narzekaniu i problemach, dające poczucie bycia częścią czegoś, a czasem także : bycie akceptowanym.
Z jednej więc strony, osoby zaprzęgnięte już do korporacji i administrajci publicznej, które pracują bo czują, że muszą i robią to na 30%, a z drugiej kolejne młodsze od nich pokolenia, które już w ogóle nie chcą pracować, chyba, że ta “praca” w ich rozumieniu będzie opierać się na wspomnianym tworzeniu contentu lub innej, działalności, w której można w sposób łatwy zarobić pieniądze.
- Tacy ludzie, mimo często swojej “antysystemowości” będą i są bardziej skorzy do przyjmowania centralnej narracji, ponieważ wiedzą, że są jak zwierzątka chodowane i sami sobie nie poradzą, więc zaakceptują wszystko co rząd będzie narzucał, jeśli będzie to dla nich oznaczać brak konieczności wzięcia się do pracy, swojego życia we własne ręce, oderwanie się od świata wirtualnego. Jakie tylko rząd rzuci ochłapy, ci ludzie będą zadowoleni i będą podążać jak udomowione zwierzęta, ponieważ wiedzą, że ostatecznie zależą od swojego Pana, od swojego pracodawcy, od swojego rządu i nie zbuntują się, do póki będą otrzymywać swoją miskę, najlepiej ładnie podpisaną, aby czuli się wyjątkowi, być może nawet lepsi od innych, ponieważ są lepiej traktowani za swoje posłuszeństwo w wykonywaniu poleceń przełożonych. Zrobią to, ponieważ wiedzą, że są do niczego, że w innych okolicznościach, musieliby faktycznie pracować za te pieniądze, a tymczasem wykonują pracę, która bardzo często tylko pozoruje prace, nosi jej znamiona lub też jest to praca tak syzyfowa i bezsensowna, że traci się przy niej resztki posiadanego rozumu.
Życie na subkrypcję
LUDZKIE ZOO a piramida Maslowa
Jaki ludzie widzą sens w dokładaniu sobie stresu, tkwieniu w miejscu, które wiedzą, że im nie służy, wykonywaniu pracy, na którą narzekają ? odpowiedź jest prosta – rekompensata w formie pieniędzy oraz stanowiska i wiążącej się z nim roli. Człowiek podejmując się jakiejś pracy za określone pieniądze, akceptuje, że tyle jest wart jego czas. Dlatego też osoby, które zarabiają więcej, zaczynają myśleć o sobie lepiej, ponieważ to ile mogą zarobić jest dla nich, ale też dla sporej części społeczeństw zachodnich – wyznacznikiem ich wartości jako osoby. Mimo, że jest to błędne koło i takie życie w pogoni za pieniędzmi sprawia, że często nie ma się możliwości cieszyć życiem to jednak osoby, które tworzą swój system wartości w oparciu o materializm i konsumpcjonim, zostają wciągnieci w ten wyścig szczurów. Z pewnością, relacje męsko-damskie grają tu sporą role, są tego motorem napędowym, ponieważ status społeczny wiążę się z atrakcyjnością na polu relacji z kobietami. Uganiając się za pieniędzmi, nie trzeba uganiać się za kobietami – same lgną do tak rozumianego sukcesu, aby zyskać coś dla siebie. Dla sporej części ludzi jednak praca, którą wykonują, nawet bardziej dochodowa jest zwyczajną sztuka dla sztuki, a możliwości finansowe, które im ona daje stają się rekomepnsatą dla ego, aby poprzez zakupy poczuć się lepiej.
./W pogoni za lepszej jakości życiem – Człowiek XXI wieku_files/PgU71nWCNeY.html
Nie mamy odpowiednich ról do swojej płci i wrodzonych zdolności, nie nosimy adekwatnej odpowiedzialności do wieku, nie mamy tego wszystkiego, co człowiekowi żyjącemu w jakiejkolwiek erze naszego świata – nadawałoby sensu i poczucia satysfakcji – bycia docenionym przynajmniej w jednym obszarze naszego życia, robienia czegoś istotnego – przynajmniej w jednym obszarze naszego życia. Wszystko się sprowadza do świata ogarniętego konsumpcjonizmem pod dyktat rządu pieniądza, który stał się wszystkim, bo posiada wszystkich, a ci ktorzy posiadają go najwięcej, posiadają też ludzi – rządzą. – a ludzie… narody, społeczeństwa… błądzą.
Lata od 12-13 roku do ~30 roku życia coraz częściej bywają stracone. Oczywiście, życie nie jest tak proste i żeby poznać dobro, trzeba często poznać naturę zła, aby móc je rozpoznawać i lepiej, uważniej kierować swoim życiem, jednak wiele rzeczy można sobie oraz swoim dzieciom oszczędzić, poprzez odpowiedni przykład i środowisko, poprzez dobre wychowanie i działający mechanizm kultury. Oznacza to, że brak wychowania i sprawnego mechanizmu kultury sprawia, że przez następne 10-15 lat młode osoby nie będą czynić tego co należy, czynić dobra, dla siebie i dla innych. Ich życia – spłycone, żyjąc w ciemności, po omacku. Jedyne co można zrobić to naprawiać to co zostało już zniszczone, ale będzie trzeba poczekać te 10-15 lat, aby można było poczynić naprawę, są to lata stracone z punktu widzenia wkładu społecznego. Mechanizm kultury nie zrobił swojego, rodzina poprzez wychowanie takze, srodowisko i społeczeństwo spatologizowalo, skrzywilo zdrowy obraz zycia do tego stopnia, że osoba nie jest w stanie w sposób naturalny, całkiem automatyczny i zdrowy, zaspokajać swoich potrzeb, szczególnie tych w oparciu o wymianę z innymi ludźmi.
Ludzka natura i psychika jest bardzo złożona. Choć pewne praktyki pozwalają osiągnąć spokój wewnętrzny, zaglądnąć do swojego wnętrza, przyjrzeć się sobie, poznać siebie to człowiek ma przewrotną naturę i walka w nas stale się toczy, szczególnie jeśli właśnie jako dziecko, czyli takie roślinki, nie rośliśmy w sprzyjającym klimacie, nie było odpowiednio dużo uwagi, słońca i wody. Większość z nas ma jakieś deficyty, życie nas czegoś “nauczyło” poprzez doświadczenia, a przynajmniej tak się nam wydaje – znaczącą część z tych doświadczeń trudno nazwać życiową nauką, lekcją, po prostu nas ukształtowały i to w sposób nieświadomy dla nas, często wprowadzając nam ograniczające nas tryby myślenia i odczuwania, mamy wgrane określone programy “radzenia sobie” i “nieradzenia sobie” z pewnymi obszarami życia, blokujemy się lub sabotujemy uczucia, myśli, które są dla nas niewygodne – które pochodzą od nas lub innych ludzi. Choć możemy się totalnie przeprogramować to życie jest grą na wielu instrumentach, a jeśli potrafimy tylko uderzać w perkusję i pomachać tamburynem to niestety, ale taki wymiar też będzie miało nasze życie. Jeśli na czymś nam faktycznie zależy to należałoby włożyć calego siebie, żyć w prawdzie, a to jest trudne, ponieważ jak wcześniej – życie jest grą na wielu instrumentach – a człowiek przewrotną istotą , dlatego tak trudne jest zbalansowane życie, w którym zaspokajamy te niezbędne nam do prawidłowego funkcjonowania potrzeby wymienione w piramidzie Maslowa – trudne głównie z tego powodu, że realizacja tych potrzeb, znacznej ich części, opiera się o relacje z drugim człowiekiem na różnym podłożu, a każda taka relacja to pomyślna wymiana dóbr z drugim człowiekiem, a jednocześnie możliwie najlepsza relacja z samym sobą, tak aby samemu mieć te dobra na wymianę. Nie trzeba tłumaczyć, że w naszych polskich realiach najczęściej machamy jak desperaci rękami w wodzie aby nie utonąć, podczas gdy inni pływają motorówką, więc większość naszej energii, wszelkich sil witalnych jest wydatkowana na utrzymanie się na wodzie, więc stworzenie jakiejś struktury – wyniesienie siebie wyżej, jest nadzwyczaj wymagające i obarczone ryzykiem pójścia pod wodę, gdzie za każdym razem zostaje nam woda w płucach, coraz bardziej ciągnąc nas w dół. Choć wydawałoby się, że skoro jesteśmy wciąż młodymi ludźmi to powinna z nas tryskać energia. Tak było, gdy się jeszcze było stosunkowo młodym, na początku drogi i wszystko było nowe. Teraz bagaż jest cięższy i chcąc nie chcąc, nosimy go ze sobą, możemy tylko sprawić, że będzie lżejszy, poprzez stosunek do tych doświadczeń i zwiększenie sobie pojemności tego naszego plecaka poprzez dostarczanie sobie budujących doświadczeń, wychodzenie z uporem z każdej dziury, w której się znajdziemy w swoim życiu, w każdym miejscu, które nas krępuje, blokuje, pozbawia energii, nie dostarczając nowej, oddalając pozytywne myślenie o sobie, o swoim życiu, o swojej przyszłości. Nie pozwólmy, aby nasze życie kręciło się od weekendu do weekendu, abyśmy wpadali w życie w cichej desperacji, wyczekując tych kilku dobrych dni, gdy codzienność zabiera z nas życie.
Hierarchia potrzeb

Co z rodzicielstwem?
Jedz, śpij, sraj, ruchaj, nawal się, naćpaj, a potem wracaj do pracy, żeby zarobić na wycieczkę, aby nie móc sobie zarzucić, że nie żyłeś/aś.


Rozumiem, że część ludzi, szczególnie z dolnych warstw społecznych nie jest zbytnio rozgarnięta, ale to nie znaczy, że powinno się dawać przyzwolenie na to, aby wszyscy ciągnęli ku dołowi, dając sobie wzajemnie zły przykład – bo do tego to zmierza, gdy każde zgorszenie moralne i wszelakie zaburzenia, określane są jako normalne po to, aby stały się akceptowalne w społeczeństwie i dalej, częścią stałego obrazu w naszej kulturze.

Twierdzę, że możemy mówić wyłącznie o feminiźmie jako czymś negatywnym. Gdyby bowiem ruchowi temu chodziło o równość płci to mówilibyśmy o egalitaryźmie. Feminizm buduje toksyczne postawy u kobiet, które mają swoje podstawy w deficytach poczucia akceptacji i wiary w siebie, kobiety są atakowane propagandą, która buduje narracje, że mężczyźni są ich ciemiężycielami, jednocześnie buduje plemienną, trybalistyczną soldarność z kobietami i to wyłącznie z tymi myślącymi tak samo, gdyż te, które posiadają system wartości ugruntowany w cywilizacji łacińskiej, są traktowane jako wrogowie, jako zwolenniczki opresyjnego patriarhcatu, a przecież jasne jest dla wszystkim feministkiem, że prawda historyczna stoi po ich stronie.
Feminizm zatem to nie ruch, który opiera się na wsparciu kobiet, nie opiera się na solidarności między nimi oraz jako ruch egalitarny – mówi o byciu fer w stosunku do mężczyzn, otóż nie – ruch ten jest zorientowany na tworzenie konfliktów i podziałów – traktuje o tym jak to kobiety są rzekomo pokrzywdzone, promuje cywilizacje śmierci, natalizm, egoizm i konsupcjonizm, rozwiązłość seksualną i samotność kobiet, w taki sposób, jest to ideologiczny ruch, który w miejscu merytokracji woli widzieć progresywne ideologie i ginocentryzm, a przy tym zasadniczo nie mówi nic o odpowiedzialności osobistej oraz społecznej, rolach kobiety wynikających z natury, o naszych biologicznych, warunkujących nas predyspozycjach w kontekście zawodowym / rodzicielskim.
/W pogoni za lepszej jakości życiem – Człowiek XXI wieku_files/post(3).html
Kobiety, niestety, z natury co innego deklarują, a co innego robią w rzeczywistości, nazywa się to “solipsyzm“, ale nie będą skore do przyznania się do tego bo wtedy musiałyby przyznać, że prawda jest inna i nie pokrywa się z współczesną ginocentryczną narracją, którą podtrzymują, nawet nie zupełnie w sposób uświadomiony, ponieważ zwyczajnie jest im to na rękę, dlatego nie będą drążyć – bo co tu drążyć?
Podobnie jest z przyznawaniem racji mężczyźnie, gdy chodzi o sprawy zasadnicze, o prawdę – kobieta nie pozwoli sobie by przyznać, że nie ma racji, bo chodzi o przewagę, a nie o prawdę. Najczęściej spotkamy się ze spłętowaniem, że każdy może uważać co chce, a ona uważa inaczej. Nie ma na ogół sensu przekonywać kobiet do jakichś oczywistych prawd i racji, ostatecznie, przeważająca część z nich, zrobi to co po prostu czuję ,co się jej opłaca. Kobieta zawsze tak się ustawi, aby płynąć z wiatrem. Sposobem więc wpływania na kobiety jest wpływanie na to jak się z czymś czują – taka też jest strategia wywrotowych środowisk w promowaniu wśród kobiet swoich idei.
Kobiety zatem przeczą sobie bardzo często, bo gdyby zupełnie były przez określone zachowania i wygląd zdyskredytowane i zdeprecjonowane to wówczas zmieniłyby owe zachowania i wygląd, jednak prawda jest taka, że faceci to po prostu psy na baby, jesteśmy z natury mniej wybredni, ponieważ natura nie wyposażyła nas tak samo i nie możemy dowolnie rolować i mieć seks kiedy chcemy, podobają nam się wszystkie młode kobiety, więc nie będziemy z nimi wchodzić w polemikę, albo podważać to co mówią, co robią, co sobą prezentują, jeśli ma to oznaczać przekreślenie nam możliwości łatwego seksu – dlatego kobiety uzyskują aprobatę w swoich poglądach i działaniach, nawet wtedy, gdy z punktu widzenia moralnego jej mieć nie powinny, ale rządzi dupa, podobnie jak w biznesie i mediach rządzi pieniądz.
link : https://www.instagram.com/reel/Cs12hixAMs5/
Dlatego więc kobietom może się wydawać, że to co robią lub mówią jest w porządku – bo otrzymują atencje, co ma być potwierdzeniem ich racji, ich atrakcyjności, ale czy ich “wnętrza” na prawdę są atrakcyjne? Czy to na pewno dobre materiały na partnerkę, żonę, matkę? Odpowiedź nasuwa się sama. Kobiety, które wyglądają i zachowują się jak prostytutki, również te z pogranicza wszelkiego sponsoringu, seksbiznesu i cichodajstwa, powinny być tak traktowane, jedynie w ten sposób można naprawić społeczeństwo – jasno wytyczając granice, między pożądanym, zdrowym, pro-kulturowym, pro-rodzinnym zachowaniem, a rozkładem wartości, upadkiem moralnym, zwyczajnym kurestwem i cwaniactwem.
Czemu tak ważne są tutaj kobiety?
Dlaczego w sposób widoczny stawiam im większe zarzuty? z kilku prostych przyczyn, po pierwsze kieruje moją działalność głównie do mężczyzn, ponieważ sądzę, że bardziej ich taka tematyka zajmuje niż kobiety, drugi powód, jeszcze bardziej istotny – pod wpływem hipergamii, nie wszyscy mężczyźni mają możliwość założenia rodziny, bycia ojcami, więc blisko połowa mężczyzn nie ma takiego wpływu na przyszłe pokolenia, w roli ojca, natomiast niemal wszystkie kobiety, potencjalnie mają wpływ na przyszłe pokolenia jako matki. Mimo tego, że mogą deklarować brak chęci do macierzyństwa to jednak instynkt macierzyński często okazuje się silniejszy, a perspektywa samotnych lat po 30tce nie jest dla kobiet atrakcyjna, ponieważ kobiety nie znoszą samotności, natomiast blisko połowa mężczyzn musi tą samotność zaakceptować. Taka jest natura. Pochylając się zatem nad wartościami w naszym społeczeństwie, nad tym jakie postawy i zachowania są, a nie powinny być tolerowane i akceptowane, możemy jako mężczyźni bardziej świadomie decydować z kim zakładamy rodzinę, skupiając się na tym jakie osoba ma wartości i charakter, ponieważ ostatecznie to one zdecydują o zaangażowaniu w małżeństwo i rodzicielstwo, one wpłyną na poprawne wychowanie kolejnego pokolenia. Mężczyźni z zasadami w obecnych realiach są nazywani szowinistami, mizoginami, gdy tylko zaczynają mówić co im się nie podoba, ale to nic, nie żyjemy po to, aby się komuś przypodobać na siłę, mamy swoje wartości – każdy ostatecznie zbierze adekwatne owoce../W pogoni za lepszej jakości życiem –
Człowiek XXI wieku_files/post(4).html ./
W pogoni za lepszej jakości życiem – Człowiek XXI wieku_files/post(5).

Migracja
Unia Europejska do współpracy z globalistami posiadającymi cały alfabet korporacji promują jak tylko mogą multikulturalizm oraz internacjonalizm i o ile w krajach zachodnich o przeszłości kolonialnej multikulturalizm nie będzie jakimś zaskoczeniem, tak w krajach zasadniczo jednolitych kulturowo i etnicznie powinno wzbudzać to poważne zaniepokojenie. Promowanie z kolei internacjonalizmu, myślenia w kategoriach bycia “obywatelem wszechświata” ma na celu wyzbycie się u ludzi poczucia odpowiedzialności za sprawy własnego państwa, skierowanie myślenia o swoim interesie wyłącznie do kategorii indywidualnego, egoistycznego interesu, porzucając swoją, narodową rację stanu, tym samym doprowadzając do rozpadu narodu i społeczeństwa poprzez działalność korporacji, które przy wykorzystaniu ogromnych zasobów finansowych wprowadzają ideologie i lobbują w polityce, w celu maksymalizacji swoich zysków, uzyskiwania dostępu do rynków państw, bez jakiejkolwiek protekcjonalistycznej postawy tychże panśtw – istne eldorado dla korporacji, gdzie mogą robić co chcą. Pomocna w tym jest migracja, która rozmywa wspólnotę narodową i wynikającą z niej odpowiedzialność za sprawy swojego państwa, a tym samym podnosi przestępczość, która wywołuje strach i oddaje jeszcze większą władze nad obywatelami państwu, pod pretekstem zwiększania bezpieczeńtwa publicznego, rządy zyskują swobodę w wykorzystywaniu najnowocześniejszych technologii do kontroli i inwigiliacji obywateli w celu utrzymywania władzy i duszenia w zarodku wszelkiego jednostkowego sprzeciwu oraz przeciwnych opcji ideologicznych i politycznych.

Stopniowe zalewanie krajów europejskich migranatami ma na celu wytworzenie chaosu, który będzie sterowany przy pomocy narzędzi nacisku, docelowo poprzez technologie, inwiglacje i sterowanie życiem ludzi z pozycji aplikacji – dostępu do własnych środków finansowych, komunikacji, opieki zdrowotnej itd. Docelowo także dopuszcza się używanie przemocy fizycznej, jako formy ostatecznej.


Mężczyznom odebrano odpowiedzialność, a kobietom bezpieczeństwo. Dano w ich miejsce hedonizm i skupiono się na możliwej wszędzie polaryzacji, w taki sposób, aby nastawić wszystkich przeciwko wszystkim, aby nic nie można było stworzyć i utrzymać. Tylko pieniądz ma być tym elementem silnie wiążącym ludzi, tym spoiwem w dzisiejszym świecie, w celu podporządkowania się i zajęcia swojego miejsca w systemie, którego celem jest niespotykana do tej pory, globalna, skoordynowana eksploatacja ludzi, przez ludzi, stworzenie nowego totalitarnego, technokratycznego systemu.
Dzietność 1.2
W Polsce odnotowaliśmy niedawno wskaźnik dzietności na poziomie 1.2 – tzn. że jako naród słabniemy, znikamy, przestajemy istnieć, a wraz z nami, nasza kultura, nasze wartości = nasz świat.
Zalew migrantów “ratuje” sytuację tylko na chwilę, tj. na blisko 15 lat, natomiast na przykładzie innych państw, jak choćby anglia, francja, niemcy, szwecja możemy dostrzeć, że kolejne pokolenia migrantów zupełnie nie identyfikują się z danym państwem, jego kulturą, a jednocześnie mają wysoko podniesione oczekiwania, gdy chodzi o standard życia – wiedząc, czując, że są osobami spoza kręgu kulturowo-cywilziacyjnego, dociera do nich, że nie mają takich samych możliwości awansu zawodowego i społecznego, co rodzi bunt, ponieważ nie mają zamiaru tak jak ich ojcowie/dziadkowie, matki/babcie, którzy przyjechali do danego kraju, pracować w najniższych szczeblack gospodarki, zasilając tanią siłę roboczą, z drugiej strony, dorastając wśród patologii, poprzez czynniki środowiskowe, nie zamierzają zdobywać edukacji i wykształcenia, bardziej identyfikując się ze swoją grupą, co nasila trybalizm i podziały kulturowe/religijne/etniczne.
Z kolei po drugiej stronie, działania wszelkich organizacji w nurcie ideologii progresywnych, przy silnym wsparciu funduszy korporacji poprzez wszelkie fundacje doprowadziło bardzo skutecznie do zmarginalizowania przywiązania rdzennych obywateli do wartości tradycyjnych i konserwatyzmu. Oferta jaką przedstawiają lewicowe, wywrotowe media wraz z korporacjami jest bardziej atrakcyjna – ich oferta to – róbta co chceta! – pod jednym warunkiem – pracujesz dla nas i kupujesz od nas – reszta nas nie obchodzi.
Czy może być lepiej? dla ludzi nastawionych hedonistycznie do życia pod wpływem przemian kulturowych i wzrostu poziomu życia, którzy nie chcą brać za nic odpowiedzialności bo to zbędny problem, którzy nie chcą sobie zawracać głowy – oferta ta jest świetna. Konsumpcjonizm tak silnie wtłoczony w naszą kulturę, w naszą infosferę, przestrzeń publiczną sprawia, że ważniejsze jest mieć niż być dla większości polaków. Racja stanu nie istnieje, a zasadniczo przyczyniło się do tego spłycenie i zakłamanie życia przez środowiska lewicowe, walka z patriarchatem, jako czymś zasadniczo złym, podobnie jak wiara w siłę wyższą i wartości cywilizacji łacinskiej, po to, aby w miejsce państwa minimalnego, stworzyć państwo totalne! ingerujące przy współpracy z korporacjami w każdą sferę naszego życia, abyśmy tylko jak te zwierzęta hodowolane, jedli, kopulowali, wypróźniali się i umierali, po drodze dostarczając korporacjom siły roboczej oraz wpływów z zakupów ich zbędnych nam produktów oraz rządowi totalitarnemu – możliwie wszystkich pozostałych pieniędzy w podatkach jawnych i niejawnych. Wszystko to jest zabiegami korporacji, aby poprzez szerzenie internacjonalizmu i multikulturalizmu umożliwić sobie swobodną ekspansje i podbój gospodarek państw, które albo nie widzą zagrożenia, albo nie mają odpowiednich narzędzi obrony przed nim, z tego powodu nie można dziś mówić w Polsce i innych zachodnich panstwach zdominowanych przez zagraniczny kapitał o jakże ważnym dla państwa i narodowej gospodarki protekcjoniźmie.
NOWY CZŁOWIEK – Homo Deus
Pan Harari, namaszczony przez globalistów i czołowe korporacje zwiastuje nam nowego człowieka. Jego człowiek to zwierze, niewiele różniące się od innych, mało tego, w człowieku nie ma żadnego boskiego pierwiastka, musi uznać, że jest zwykłym zwierzęciem, które na drodze ewolucji zyskało rozum, a kolejnym krokiem tego zwierzęcia jest stworzenie sztucznej inteligencji, która go ostatecznie przewyższy.
Wpisuje się to idealnie w narracje globalistów, którzy pragną, aby ludzie nie widzieli w sobie żadnej wartości, sprowadzili swoje życie do samej konsumpcji. Lepiej rządzi się przekupstwem, wygodą niż przymusem, więc to co oferują to narracje, że wszyscy jesteśmy zwierzętami, a skoro tak to obowiązują nas jedynie prawa przyrody – kult siły, dominacja silnych nad słabszymi, jak w drabinie pokarmowej, ci na gorze szczebli korporacji są panami, a na dole jest plebs, też zwierzęta, ale gorszej kategorii, bo czynnikiem wartościującym jest to ile zarabiasz, na jakim poziomie żyjesz, nie liczysz sie jako czlowiek tylko na ile mozesz sie przysluzyc swoim panom – zasiadającym na lukratywnych pozycjach w korpo.
Trafny komentarz jednego z użytkowników na youtube pod filmem:
“Traktuj zwierzęta jak ludzi” – Brzmi nawet fajnie dopóki nie zdasz sobie sprawy, że to znaczy dokładnie tyle aby ludzi traktować jak zwierzęta. Problem w tym, że zwierzęcia do poziomu człowieka nie podciągniesz, za to można człowieka do poziomu zwierzęcia sprowadzić.”
Droga
Co mnie boli najbardziej to stan rozkładu narodu polskiego, nie nosimy w sobie pamięci o zmarłych o tym jak złe decyzje rządu polskiego doprowadziły do niepotrzebnej śmierci milionów polaków. Nie kultywujemy naszych wartości, tylko pieniadz. Internacjonalizm – obywatele wszechświata, którzy zapomnieli o swoim pochodzeniu tak jak zapominają o rodzinie.
Już zapomniano o ofiarach naszych przodków, po co jest nam dzisiaj ta “polska”? Czym jest ten twór? Komu służy? Czemu tu żyjemy? Co nas jeszcze z nim wiąże?
Zasadniczo, naród polski nie ma takich obciążeń historycznych jak inne narody. Na tym bym sie skupil, na tym co nas charakteryzuje – mamy ogromne powody do dumy i bycia przykładem dla innych narodów. Nie potrzebujemy ściągnąć tu wszystkiego z zachodu i reszty świata, mamy swoje pochodzenie, własną kulturę do której powinniśmy się odwoływać oraz własnych obywateli, którym nasze państwo, państwo narodowe, winne jest służbę, nie zaś obcym interesom, obcym obywatelom, agenturom obcych państw i korporacjom.
Człowiek jest tyle wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje. – Marek Aureliusz
Poznacie prawdę, a prawda Was wyzwoli.

Co ma prawdziwą, najwyższą wartość?
Co jeśli wyłącznie prawda i miłość?
Czy potrafimy dziś żyć tak, jak gdyby to właśnie prawda i miłość były naszym wewnętrznym drogowskazem? Czy gotowi jesteśmy odrzeć nasz świat z kłamstw i iluzji, którymi się otaczami? Z tej nieprawdziwej historii, którą opowiadamy sobie o swoim życiu, o samym sobie?
Czy chcemy wybrać, by świadomie żyć ze stałym nastawieniem woli by szukać wyłącznie dobra w sobie i drugim człowieku?
Jak innym byłoby nasze życie gdybyśmy się kierowali prawdą i miłością w relacjach z naszymi bliskimi. Jak wiele cierpienia moglibyśmy sobie samym i naszym bliskim oszczędzić. Jak wiele wsparcia być w stanie okazywać, wyłaniając świat z ciągłego chaosu i zamętu, w który łatwo wpadają nasze życia pod wpływem trudnych doświadczeń. Świat jest pełen fałszu, należy zawsze pozostawać ostrożnym co i kogo wpuszczamy do swojego życia. A co z tymi osobami, które już w nim są? Czy one nie zasługują na obcowanie z najlepszą stroną nas? Każdy człowiek niewątpliwie nas w życiu skrzywdzi, choćby najlepszy, szczególnie ci bliscy, świadomie czy nie, ponieważ żyjemy w swoich światach i kierujemy się swoimi potrzebami, a także często nieświadomie, wszelkimi deficytami i lękami. To do czego chce zachęcać, to do okazywania większej wdzięczności ludziom, którzy są w naszym życiu, a taką wdzięczność będziemy odczuwać, będzie ona od nas płynąć, do póki zbyt daleko nie oddalimy się od prawdy i miłości, ponieważ wdzięczność, przepełniająca nas, sprawiająca, że czujemy się lekko i swobodnie, zrzucająca z nas ciężary życia i wszelkie niepokoje to stan obcowania z tym co faktycznie jest prawdziwe, ponieważ pochodzi ze źródła i nie sposób tego uczucia pomylić z jakimś innym – wiemy, że jesteśmy we właściwym miejscu, z właściwymi ludźmi, będąc takimi jakimi trzeba.
Udawanie kogoś kim nie jesteśmy, akceptowanie tego co nam się nie podoba do niczego dobrego nas nie doprowadzi – tylko do kolejnych lekcji, których może być tyle, że stracimy rozeznanie, a przygnieceni ich ciężarem, pogrążymy się w maraźmie. Kłamstwo szkodzi wszystkim, najczęściej bardziej niż jesteśmy w stanie pojąć. Jeśli chcesz mieć udane życie – dbaj o siebie i bądź sobą.
