Przy tej skali mentalnego zniewolenia, jedyną drogą do poprawy jest uparcie tłuc do głowy prawdę, z nadzieją, że wyda w końcu to jakiś niewielki plon, zostanie gdzieś w głowie, a człowiek na bazie przeżytych doświadczeń, nie świadomie, lecz w drodze pracy swojej podświadomości, połączy w końcu fakty - dotrze do niego z dnia na dzień, puzzle się ułożą i od tego momentu, ta kropla, która drążyła skałę, zacznie burzyć mentalny beton wprogramowany w umysły ludzi. Poddanie się oznacza przegraną. Przegrana - to wybór.
-Autor, Wilk Stepowy
Dlaczego świat zachodni to wielki ściek gówna?
Czyli o tym co byśmy chcieli, a co działa…

Chcąc poruszyć tak istotny temat, jak genezę obecnego stanu rozkładu świata zachodniego, nie sposób jest omówić wszystkiego, decydując się jednak przybliżyć ten szeroki temat, zdecydowałem, że najbardziej właściwym będzie dotknięcie go od tej strony, która była, jest i będzie najważniejsza.
Mowa będzie zatem o rodzinie, a zatem o mężczyźnie i kobiecie, ponieważ tutaj wszystko się zaczyna. Zaczyna się w Nas. We mnie, w Tobie. Szerzej, rodzina, jest podstawową komórką społeczną, która replikuje otrzymany od przodków mechanizm kultury, w ten sposób wydając kolejne pokolenie, podtrzymując istnienie naszej zbiorowości, naszej wspólnoty, naszego narodu.
I nie będą to rzeczy, które jest mi łatwo opisywać, które mnie nie bolą, gdy o nich myślę. Nie sposób przejść przez całe życie z zamkniętymi oczami, zasłaniając wzrok, gdy tylko widzimy coś nieprzyjemnego dla oczu, rozumu, serca. Ta ziemia to moja matka, ten naród to moja dalsza rodzina, moi bracia i siostry – jakkolwiek mogą się układać te więzy rodzinne.
Nie jest tak bynajmniej, ponieważ to ładnie brzmi (dla niektórych może patetycznie) lub jest to wyraz mojego wyidealizowanego, życzeniowego myślenia. Jest tak w sposób obiektywny, zdroworozsądkowy – koszula jest bliższa ciału. Nigdy nie będę Amerykaninem, Rosjaninem czy żydem. U początków istnienia każdej zbiorowości ludzkiej była potrzeba przetrwania, zatem też obrony. Przetrwanie to nie tylko utrzymanie życia, przetrwanie to zachowanie swojego życia, takim jakim my sami je kreujemy, zatem w ramach danej nam przez Absolut wolności – żyjemy podług swoich wartości. Te wartości, to wszystko co jest dla nas cenne, wyraża się także w zbiorowości, ona także powinna być dla nas cenna, ponieważ człowiek nie jest wolnym sam przez siebie, ale jego wolność jest możliwa, może się zrealizować wyłącznie we wspólnocie.
Po pierwsze dlatego, że w piramidzie naszych potrzeb, leżą takie, których nie możemy zrealizować samemu, potrzebny jest nam do nich drugi człowiek. Barbarzyńska wolność do narzucania innym swojej woli, nie jest tą wolnością, o którą nam chodzi, gdy mówimy o realizacji swoich potrzeb, bo choć wiele rzeczy z pewnością możemy kupić lub możemy sobie siłą lub podstępem wziąć – tak jednak, nie sprawi to, że zrealizujemy inne ważne dla naszego mentalnego oraz emocjonalnego dobrostanu potrzeby, a tym samym nie sięgniemy do swojego prawdziwego potencjału – skąd bierze się moc twórcza, inspiracja do tworzenia – a nie niszczenia. Inspiracja do altruizmu, a nie egoizmu. Tylko, gdy żyje się pośród „swoich” i z tymi swoimi można żyć po swojemu, tylko wtedy możemy się w pełni zrealizować jako człowiek, jako konkretna osoba, która ma swoje korzenie.
Wspólnota więc umożliwia obronę naszej wolności do realizowania siebie w taki sposób jak tego chcemy, jak mamy to zawarte w naszym kodzie cywilizacyjnym i kulturowym. W życiu albo żyjemy po swojemu, albo żyjemy w ustalony przez kogoś sposób. Jeśli zatem żyjemy w państwie, w którym nie mamy pełnej kontroli nad swoją rodziną to nie mamy jej nad niczym – nie żyjemy w swoim, tylko wrogim państwie i nie swój interes realizujemy – lecz zawsze cudzy.
Współcześnie, nie żyjemy dla siebie, czyli dla swoich rodzin i swojego narodu, za co ponosimy odpowiedzialność – żyjemy, aby zarabiać, odarci z wszelkiej wolności (ekonomicznej – do bogacenia się oraz ochrony majątku, fizycznej – do ochrony życia oraz zdrowia siebie oraz swoich bliskich, politycznej – do ochrony narodu przed wojną o charakterze hybrydowym, która uderza tak w państwo jak w rodzinę i każdego człowieka z osobna, poprzez sianie wywrotowej i destrukcyjnej narracji antykulturowej).
Wreszcie, nie mamy w tym kraju szacunku ze strony nikogo, w ten sposób, że będąc obywatelami tego kraju, nie możemy się czuć, że jesteśmy u siebie, będąc rodzicami swoich dzieci, nie mogąc czuć, że to my je wychowujemy, będąc głowami rodziny – nie będąc nimi w istocie – będąc tylko sponsorem cudzego wygodnego życia, płacąc za to cenę własnego życia. Wykrwawiamy się tylko – za psi chuj. Tak wygląda obraz życia mężczyzny na zachodzie – jest to obraz niegodny życia mężczyzny.
Przy tej okazji zapraszam Cię do poprzedniej publikacji traktującej o poszukiwaniu znaczenia w życiu
– o wartościowym życiu.
Spis treści:
- Pogubiona mentalność
- Przeciąganie liny
- Dywersja kulturowa – znaczenie prawdy
- Dlaczego nie żyjemy w prawdzie?
- Miłość jako dawanie
- Filar życia
- Czy masz ochotę oglądać banalny film, którego zakończenie już znasz?
- Wolność DO, czyli – uszkodzone kobiety
- „Silne i niezależne” – nic nie muszą. – mogą ? -> wszystko.
- „Silne i niezależne” w jaki sposób myślą?
- PUA – czyli „ona nie jest taka jak wszystkie”
- O upadku mężczyzn
- Zakłamane „partnerstwo”
- Wartość kobiet – przywilej atrakcyjności
- Burzyciele naturalnego (zdrowego) porządku
- – W pochyłej drodze ku przepaści –
Pogubiona mentalność
Ludzie nie chcą być mądrzy. Zadowala ich, gdy nie cierpią w wyniku swoich głupich decyzji. Zadowala ich także, gdy eksportują odpowiedzialność na innych. Pytanie jak dobrze żyć, wykracza poza definiowanie przez konsumpcjonizm, gdy miarą wartości w życiu jest stan posiadania i konsumpcji. To pytanie o sens istnienia jako takiego, definiowanie celów, które mają osadzenie gdzieś wyżej/głębiej, aniżeli na objęciu rzeczywistości tak, aby móc bezstresowo się w niej poruszać. Ten cel, sens pojawia się wtedy, gdy tą rzeczywistość kształtujemy. Kształtować ją możemy świadomie wyłącznie wtedy, gdy rozumiemy pojęcia dobra i zła, gdy nie przyjmujemy wykładni relatywizmu przy ocenie rzeczywistości i zdarzeń. Obiektywnie dualizm istnieje i jest częścią składową istnienia – dzięki temu wszystko istnieje. Opisywanie rzeczywistości pod siebie, w sposób wygodny dla nas, zwalnia nas z odpowiedzialności, ponieważ taki świat nie wymaga poprawy, nie wymaga stałych działań, ku jego poprawie i utrzymaniu w stanie, który sprawia, że pragniemy o niego dbać. Dbać – ponieważ dbanie o coś oznacza, że nam na tym czymś zależy. Gdy natomiast nie dbamy, nie interesujemy się, nie przejmuje nas kształt świata ludzkiego wokół nas, oznacza to, że nam na nim nie zależy, a podług tego, sami nie możemy stworzyć lepszego świata niż ten zastany. To w prostej konsekwencji prowadzi do powrotu trybalizmu, gdyż cywilizacja oznacza wzrost, a trybalizm oznacza prymitywizm i regres, rozmaite kulty oraz ideologie – tak jak to mamy współcześnie.
Pomimo tego, że możemy wyróżnić sporo plemion, różnych jak to się dziś ładnie określa „społeczności” ze swoją naczelną ideologią i światopoglądem – tak ostatecznie, zawsze jest ktoś u steru. Sytuacja w której mamy dwie siły, równie silne, na tym samym obszarze nie jest możliwa i zawsze kończy się zdominowaniem i podporządkowaniem, a także stopniową eksterminacją tkanki słabszej, albo poprzez wchłonięcie, albo poprzez unicestwienie.
Dlatego też, uformowany zachodni rząd światowy, wokół którego skupiają się największe banki oraz korporacje, rozgrywa dziś swoją grę, której celem jest zniszczenie narodów oraz społeczeństw. Stopniowe ich zmieszanie ze sobą, ale także, wcześniejsze skonfliktowanie. Ostatecznie, wszystko jest pewną mądrością etapu, gdyż do czasu uformowania się NWO – nowego porządku świata, wszystkie osoby z dolnych pionów społeczeństwa przestaną istnieć – albo śmiercią naturalną, gdyż nie przedłużą swojego drzewa genealogicznego, albo poprzez choroby, stopniową sterylizacje oraz wojny – w tym domowe. Czas jest tutaj najważniejszy, gdyż wszystkie te działania wpisują się w plan i zmierzają do celu ostatecznego, stopniowo zatem, wszystkie te metody zmniejszenia populacji sprawią, że zostaną tylko korporacyjne piony zarządcze oraz cały podległy aparat rządowy + wystarczająca do utrzymania tego systemu, zakładana ilość populacji. Pozostała resztka ludzi zostanie zastąpioną przez roboty, automatyzacje przemysłu, co doprowadzi do stopniowego zaniku plebsu, jako elementu opozycji, która wyginie w drodze śmierci naturalnej, samobójstw, przedawkowania narkotyków lub na ścieżce konfliktu z rządem/korporacjami.
I nie będzie mógł kupić, ani sprzedać – kto nie posiada znamienia bestii.
Twierdzi się, że ludzie są raczej dobrzy z natury – tak samo bliskie prawdy jest to, że są raczej durni z natury. Dobro, gdy jest okazywane podczas, gdy możliwe są do zaspokojenia niższe, podstawowe potrzeby, jest wyłącznie strategią przetrwania, rzeczą podyktowana przez naszą stadną naturę. Nikt z nas nie byłby „dobry”, gdyby jego życie było stale zagrożone, a każdy napotkany człowiek byłby potencjalnym zagrożeniem. Tylko dzieci są dobre z natury, ponieważ są czystym światłem, świadomością, człowiek natomiast w wymiarze kulturowym to zbiór uwarunkowań. Tak to już działa, że nie uczymy się jeśli nie musimy. Człowiek zawsze robi to co musi, co wymusza na nim otoczenie lub do czego zostaje odpowiednio inaczej zmotywowany. Sam sobie zostawiony, przy względnym dobrobycie zapewniającym podstawowe potrzeby, jest jak szczury w eksperymencie Colhounya, czy jak murzyni w Afryce, którzy przez tysiące lat nie stworzyli żadnej cywilizacji.
Przeciąganie liny
Najlepiej dogadują się mężczyźni z kobietami, gdy te instynktownie zachowują się podług swoich ról, a robią to gdy realia życia ich do tego zmuszają, nie pozostawiając miejsca na bardziej kuszącą aletrnatywe – życia bez odpowiedzialności, możliwie na cudzy rachunek.
Gdy więc w społeczeństwie powiemy młodym kobietom, że mogą robić co chcą bez żadnych konsekwencji na ich wizerunku i reputacji, gdy wszystko jest społecznie akceptowane – wówczas mamy większy chaos i prostytucję niż w czasie wojny przy drastycznie spadającej demografii.
Wyróżniamy 3 okresy w swoim życiu.
Pierwszy, gdy jesteśmy młodzi, gdy świat oraz my sami przedstawiamy sam potencjał. Wiek dojrzały, gdy już z bagażem doświadczeń jest w nas nieco zgryzoty w związku z przebiegiem naszego życia, tych młodych lat i tego jak zostały one spożytkowane, ale też więcej dystansu do biegu spraw ludzkich. Oraz okres trzeci, ostatni, gdy życie jawi nam się jako teatr, w którym każdy gra role, nałożone mu przez świat, otoczenie, ale też swoje własne – świadome role. Widzimy w jaki sposób ludzie się zachowują i dlaczego się tak zachowują, co nimi kieruje w każdym poszczególnym doświadczeniu. Co chcą w nich znaleźć i czego nie znajdują – często przez całe życie.
To, że na początku życia świat jawi się nam jako pełen możliwości i drogi stoją przed nami otworem jest jakby zaproszeniem, jest nadzieją w jutro w to co ono przyniesie – jest to wielka niewiadoma i z czasem spora część z nas woli, aby pozostawała niewiadomą – z wiekiem jednak podejmujemy coraz więcej decyzji i są to decyzje na oślep, podyktowane tymi poprzednimi, tak że człowiek gdzieś zmierza, ale sam właściwie nie wie gdzie, bo zamiast wytyczyć jasną drogę na przód, rozróżniając już zawczasu w dobrym i złym, wiedząc z góry co jest warte pragnienia i posiadania – potykamy się o swoje nogi i stale rozpraszamy.
Czemu tak czynimy? Ponieważ nauczono nas, świat, otoczenie nauczyło, że tak trzeba, że to element życia, że właściwie mamy tyle lat przed sobą, że nic się nie stanie, gdy te najważniejsze, początkowe lata potraktujemy z takim dystansem jak traktujemy samą naukę czy jakiś projekt szkolny do wykonania – prokastynujemy, oddajemy się wszelkim uciechom, nie podejmując żadnych wiążących nas decyzji, tak jakby czekając, że życie samo się określi za nas. Że musimy tylko jechać jak ten autostopowicz przed siebie i wiedzieć kiedy wysiąść, kiedy skręcić w prawo lub lewo, że na pewno będzie gdzieś po drodze wielki znak, który wskaże nam co robić. Ostatecznie widzimy jednak zbliżającą się ścianę, ponieważ w życiu mamy dwie waluty, czas oraz zdrowie. Przemijający czas zbliża nas do kolejnych bramek, checkpointów, jak do sprawdzianów – z życia.
Zaliczyliście kolejny egzamin? Kolejny etap/rozdział?
Cóż… mieliście 5-10lat, aby go zaliczyć, ale sądziliście, że macie tyle czasu, sądziliście, że nie ma się co przejmować, wystarczy jak pod koniec „przyciśniecie” z nauką i uda się go zdać, że się prześlizgniecie – jak zawsze uczyła was tego zepsuta szkoła. Gdyby nasz ludzki świat i poszczególne życia układała ta sama siła co układa sprawdziany – wówczas możnaby było być spokojnym o ich zdanie, bez przygotowania, bez większych refleksji nad swoim postępowaniem, jego motywami.
Niepogodzenie się z tym czego oczekuje od nas Wszechnatura/Bóg/Absolut – czyli z byciem tym kim powinniśmy być w danych okolicznościach – oznacza depresję, oznacza brak sensu, rozstrojenie i wypalenie. To tak jakbyśmy nie zaliczali kolejnych sprawdzianów raz za razem, a po drodze ciągle dochodził kolejny materiał z nowych jak i tych samych przedmiotów, a my mielibyśmy coraz większe zaległości do nadrobienia.
– Jaką satysfakcje w takim położeniu może człowiek znajdować w życiu? Jakie substytuty dla niej? Na czym opierać swoje poczucie wartości? W czym jest sens, gdzie jest cel?
Dywersja kulturowa – znaczenie prawdy
Uratować nas może wyłącznie Prawda i …
Wspólne dla całego zachodu jest to, że ludzie błędnie odbierają rzeczywistość przez dokonaną stopniowo dywersję kulturową/mentalną.
Żyjąc w tym matriksie, zagłuszają najbardziej istotny głos – głos sumienia. W gruncie rzeczy chodzi po prostu o Prawdę. Zaczynając od tej prawdy o sobie – gotowości do mówienia sobie prawdy o sobie – a to już droga do naprawy siebie i swojego życia. Później wykracza to dalej – na innych, na świat jaki współtworzymy.
Jest to w swojej naturze twórcze podejście – destrukcyjne natomiast, jakie jest nam wprogramowane to zagłuszanie tego pierwszego wszelkimi dystrakcjami i uzależnieniami, których źródło znajduje się w odczuwanym lęku, braku sprawczości, braku kontroli, nie umiejętności sprostania życiu, braku miłości własnej.
Dlaczego tak jest, dlaczego tak się czujemy?
Odpowiedź tkwi w kulturze, która obejmuje świat jaki znaliśmy i jaki znamy. Jak nam został on przedstawiony, opisany, gdy byliśmy jeszcze dziećmi i później, gdy byliśmy nastolatkami. Zostaliśmy zderzeni z jakąś wersją rzeczywistości z gotową receptą, jednak bez wyjaśnienia – czemu akurat tak? Czasem naturalnie wiedząc, że coś było złe, nieprawidłowe. Najczęściej jednak zupełnie nie dostrzegając wirusów. Kultura czyli takie nasze Modus operandi, zaczęła się od domu rodzinnego, od osób, które miały na nas największy wpływ – od naszych rodziców, którzy byli pierwszymi nośnikami wzorców kultury. Zostać bowiem wychowanym oznacza, że zostało się usposobionym. Chodzi najprościej rzecz ujmując o naszą życiową postawę. O sposoby w jakie reagujemy na zaistniałe sytuacje – płynące z otoczenia, ale także wynikające z tego jak sami się z czymś czujemy, jak wtedy reagujemy, jaką postawę przyjmujemy – gdyż dojrzewanie wymaga od nas różnego podejścia do różnych spraw, rozwoju umiejętności, obycia, pewnej samoregulacji, nastrojenia.
Sprowadzając to nasze zdobyte lub nie wychowanie do omawianej dywersji, której głównym celem jest PRAWDA, zacząć należałoby od tego, że zatarł się prawidłowy wzorzec. Nie wychowano nas w poczuciu wiary w siebie, dając nam przy tym możliwości do stopniowego wzrastania w poczuciu sprawczości i odpowiedzialności. Następny element to brak wiary jako takiej w obecnych czasach postmodernizmu – brak odpowiedzi na zasadnicze pytania, które pozwalają nam uzasadnić wartość swojego życia, znaleźć swoje miejsce w tym świecie. W ten sposób, jako osoby istniejące bez wyraźnego celu, przeżywamy swoje życie w sposób bezcelowy, często chaotyczny, nasze motywy działań są niskich lotów, mają swoje źródło bardzo często w konfliktach wewnętrznych na tle emocjonalnym, w wszelkich zrodzonych wcześniej deficytach, byciu niezrozumianym oraz nieumiejętności zrozumienia samego siebie. Nie opisano nam właściwie życia, nie opisano natury dobra i zła, stąd też idziemy jak ślepi we mgle – w efekcie wszelkie nasze pobudki to głównie te związane z ciałem, z ciałem – którego częściej słuchamy niż rozumu, niż wcześniej wspomnianego sumienia, którego głos nie jest naszym głosem, nie pochodzi od nas.
Skupiamy się zatem na ciele, na materii i nie jesteśmy w stanie wyjść dalej w swoim pojmowaniu poza materie. Świat jawi się wyłącznie jako martwa materia – i tak też odbieramy rzeczywistość, bez żadnego znaczenia i transcendencji, jako martwą materię, którą mogę dowolnie kształtować i używać, tak jak używam wszystko i wszystkich wokół siebie (włącznie ze sobą) do swoich celów – błędnie jednak sądząc, że bez żadnych konsekwencji, błędnie także sądząc, że dla swojego dobra.
Człowiek w pełni świadomie nie wybiera zła, choć z natury jesteśmy do niego bardziej skłonni. Gdyby nam się to wszystko co robimy na prawdę wydawało złe, nie na swoim miejscu, to zaprzestalibyśmy tego. Jednak kieruje nami nasz program, odgrywamy więc ten program z wciśniętym przyciskiem „powtórz” i możemy tak przeżyć nawet całe swoje życie. Czy powinniśmy? … to wielka strata. Wyraz braku miłości własnej, a o samej miłości, także należałoby wiele powiedzieć, co jeszcze zrobię.
Gdy już człowiek zacznie żyć w prawdzie, wówczas zaczyna dostrzegać, że wszystko ma swoją cenę, nie tylko bywamy winni tego co zrobiliśmy, ale także tego czego nie zrobiliśmy – co należało zrobić. W pewnym sensie, wszystko co człowiek robi, jest wyrazem pewnej konieczności. Tak jak potrzeby najniższego szczebla dają o sobie znać, tak też potrzeby szczebla wyższego. Człowiek, który jednak nie zna dobra, nie poznał go na prawdę, nie będzie zachowywał się jak należy, w sposób świadomy, ponieważ co innego nim kieruje, jest zbyt wiele rzeczy składających się na jego życie, które powodują zamęt – uniemożliwiają spojrzenie tej osobie prawdzie w oczy. Choć z pewnością, w momentach kryzysowych, wszyscy jesteśmy w stanie ją dostrzec, przychodzi do nas ten głos, ta jasność – jednak wówczas, ogrom pracy do wykonania ku widocznej poprawie jawi się jako abstrakcja, a my jesteśmy zrozpaczeni. Jak będąc tak słabym, można stać się tak silnym? jak mając w sobie tak niewiele wiary można zajść tak daleko?
Wszystko zaczyna się od pierwszego kroku, zaczyna się od niepoddawania się. Tak jak nie możemy zaoferować nikomu nic innego, poza to z czego jesteśmy ulepieni, tak życie-Absolut nie zaoferuje nam niczego poza to na co będziemy gotowi. Nie ma tu dróg na skróty, nie możesz nikogo oszukać – jedynie samego siebie.


Dlaczego nie żyjemy w prawdzie?
Dlaczego? ponieważ takie postawienie spraw wymusza działanie, wymusza odpowiedzialność – wynikają z tego konsekwencje, na które nie jesteśmy przygotowani, gdyż nikt nas na to nie przygotował i nie jest w stanie przygotować dorosłego człowieka. To tak jak wejście do samochodu; bez wcześniejszej nauki kierowania oraz znajomości przepisów. Prawdopodobieństwo, że ściągniemy na siebie nieszczęście jest wysokie i nawet najbardziej ostrożna jazda nie uchroni nas przed sytuacjami, które się wydarzą, które wymagać będą od nas natychmiastowego działania, takiego na bieżąco, a nie dopiero po szkodzie, gdy wyciągamy wnioski – „co poszło nie tak” – że poszło nie tak to zawsze do nas dociera, tylko często jeszcze źle rozpoznajemy co dokładnie zawiniło. Nie łączymy skutków z przyczyną, gdyż nie znamy, nie rozumiemy przyczyn.
Dlaczego? Ponieważ jest to ta część naszej ludzkiej rzeczywistości, o której nikt nas nie nauczył, która nie jest tak wyraźna, krzykliwa, oczywista. Nic nie jest oczywiste w świecie post-prawdy, post-wartości, post-człowieka.
Swoimi myślami, ich jakością, swoją postawą moralną kształtujemy swoje życie. Nie dlatego, że tak mi się wydaje, bo to ładnie brzmi i jest takie „szlachetne”. Tak jest – bo to prawda. Nasze myśli to energia – wszystko jest energią. Wszystko jest częścią jednej kreacji, na którą wszystko ma wpływ w odpowiednim stopniu. I choć same nasze myśli, energia formująca rzeczywistość, nie ma wpływu na obcych ludzi, życie i światy, które nie są częścią naszego – tak, nie ulega wątpliwości, że przyciągamy sobą to – co wysyłamy w świat. Wystarczy być wystarczająco uważnym, aby dostrzec, że tak jest – jeśli nie wierzysz, sprawdź, myśl o czymś intensywnie, nastrój się na to, a życie da Ci w końcu odpowiedź (niekoniecznie taką jakiej oczekujesz) stawi Cię w takim położeniu, które ukaże Ci prawdę o sobie, o jakiejś sytuacji. Pozwoli rozwiązać wszelkie wątpliwości i pokaże właściwy kierunek.
Nie ma przypadku w życiu. W całym udziale sił, które mają wpływ na nas, na nasze życie – możemy tworzyć tylko podług tego kim jesteśmy, a to kim jesteśmy, a kim nie – kim aspirujemy, aby być – to się szybko ujawnia i zostaje zweryfikowane przez życie.
Brak ojców = brak filarów
Widzimy współcześnie, że cały zachód cierpi na brak ojców w życiu dzieci. Stan dzisiejszego świata to stan świata bez dobrych mężczyzn. Ojców, mężów, panów swoich domów, rodzin – aż po mężów stanu. Społeczeństwo nie może być zdrowe, rodziny nie mogą być zdrowe, państwo nie może być bezpieczne, silne i dobrze zarządzane – gdy porządku tego nie pilnują mężczyźni o właściwym usposobieniu, wysokiej moralności i godnych podziwu charakterach.
Mężczyźni są filarami domów, budynków – struktury. Kobiety zaś jego ociepleniem – to co jest w środku – to już odpowiednia praca obojga.
Gdy kobiety mają tak dominującą rolę w społeczeństwie i w naszych życiach jak obecnie to może to się odbywać wyłącznie z krótkotrwałą korzyścią dla kobiet, a w przypadku mężczyzn oznacza to upadek i degrangoladę, zanik męskości – tak, znikamy. Stajemy się przejrzyjści – niewidoczni. Nic nie znaczymy, dla innych i dla samych siebie. Kobiety może sądzą, że coś znaczą, ale też nic nie znaczą, mylą znaczenie z atencją związaną z przywilejem atrakcyjności.
Jaką w tym korzyść mają kobiety, że nie ma prawdziwych mężczyzn? Poza tą, że mają coraz większą kontrolę nad wszystkim? A wraz z nią większy stres, niepokój, poczucie braku spełnienia, bycia niezaopiekowaną, niekochaną ?
Pieniądze wszystko rozwiązują? Tak sądzicie?
Pieniądze wyłącznie uwidaczniają to jakimi ludźmi na prawdę jesteśmy. Zmieniają nasze życie wokół nas – gdy chodzi o wygodę oraz dbanie o siebie, swoją atrakcyjność i zdrowie, ale nie zmieniają tego kim jesteśmy. To kim jesteśmy determinowane jest poprzez nasze wartości… nie masz natomiast określonych wartości, jeśli nie postępujesz podług nich, jeśli tylko uważasz je za godne posiadania, ale sam ich nie kultywujesz.
No i cóż, jeśli pieniądz jest naszym bogiem, jeśli jesteśmy tak krótkowzroczni to dajemy się wciągnąć w materializm. Naszym bożkiem staje się wtedy hedonizm, wygoda, konsumpcja – wszystko to nas osłabia oraz pochłania naszą uwagę. Nie ma w takim wypadku miejsca na głębie życia – wszystko jest powierzchowne, a my… niejako odłączeni od życia, strumienia wewnętrznej odnowy, prawdy – odłączeni od samych siebie, jak boty w matriksie.
- Jakie mamy współcześnie prawdopodobieństwo, że potomstwo będą mieć głównie słabi, zaburzeni ludzie?
– Jest ono duże, gdyż połowa odpowiedzialności za to stoi po stronie kobiet. Jeśli nie są dobrymi osobami, dobrymi żonami i matkami to nie ma prawa z tego być dobrych owoców. Jeśli mężczyźni są słabi i ślepi – podlewają trujące rośliny to więcej takich roślin oraz chwastów będzie – chwastów, z których nie ma żadnego pożytku – chyba, że jako konsumenci, jako maszyny do pracy – nie zaś jako zdrowa część rodziny, społeczeństwa, narody – niczym zdrowa kończyna ciała.
Miłość jako dawanie
Uratować nas może wyłącznie Prawda i … Miłość.
Zawsze traktujemy drugiego człowieka jako obiekt do realizacji naszych potrzeb. Dużo jest w mediach, kulturze romantyzowania – podczas, gdy już faktycznie przychodzi się wiązać, decydują zawsze te same kryteria – ze strony mężczyzn : biologiczne | ze strony kobiet: biologiczne oraz status. Dopiero jeśli te są spełnione, możemy mówić o jakiejś inwestycji i angażowaniu siebie na poziomie osobowym/emocjonalnym.
Miłość zatem w tym pojmowaniu jest chęcią posiadania i używania jakiegoś dobra, nie należy tego rodzaju miłości mylić z Agape – miłością twórczą, miłością w dawaniu, gdy sięgamy do źródła, a więc na fundamentalnym poziomie, będąc zestrojeni z wyższym ja. Miłość ta płynie od Boga, którą to też Bóg/Absolut, pozwala dostrzec, pozwala nam wznieść się na ten poziom, abyśmy mogli świadomie uczestniczyć w tym dziele stworzenia.
Rozróżniamy zatem dwa rodzaje miłości, gdy chcemy cos brać od drugiej osoby i to jest miłość taka, jak powiesz „lubię czekoladę, lubię lody” oraz miłość w dawaniu – czyli dawanie cząstki siebie tej osobie w ten sposób, że kochamy tą część tej osoby w człowieku, która rezonuje z tą częścią nas, którą chcemy się dzielić, tym co mamy jej do zaoferowania i co staje się po części także częścią tej osoby. Jest to różne od brania, podobnie jak w łóżku, seks może mieć formę zjedzenia tych lodów, a może też być miłością w dawaniu – siebie. Sam więc rozumiesz – miłość wyższa jest rzadka, ponieważ wymaga od nas więcej, wymaga pewnego rodzaju mądrości oraz wrażliwości. Często nazywamy miłością realizowanie swoich potrzeb, podczas, gdy jest to różna miłość od tej, która nas buduje i umacnia – będąc czymś komplementarnym w naszym życiu – ale też nie jest ona sama sobie.
To nie tyle co uczucie, co bardziej nastrój, więcej… jest to nastawienie woli do poszukiwania dobra – w sobie oraz w drugim człowieku. Dlatego też, gdy zakochujemy się w kimś, widzimy często tą osobę jako potencjał, jako kogoś kim ta osoba mogłaby się stać, widzimy w niej to dobro, tą niepowtarzalną, charakterystyczną wartość, którą tylko ten człowiek byłby w stanie dać światu – gdyby był najlepszą wersją siebie. Wielką zatem ma moc miłość, ponieważ to właśnie ona sprawia, że możemy dać światu to co najlepsze – czy zatem ta miłość nie pochodzi od Boga, czy nie jest ona najwyższą Prawdą? – – – Pozostawiam to do namysłu.
Człowiek rzecz jasna w swojej przewrotności natury nie jest w stanie wytrwać w jednym stanie na dłużej, życie jest bardzo złożone, jest także wiele dystrakcji i pokus, aby nie robić tego co należy – za co tak na prawdę otrzymamy od Boga największą nagrodę, czyli – będzie nam dane możliwie wszystko co może być nam dane, a co jednocześnie będzie dla nas autentycznie dobre, w ten sposób, że nie tylko my zyskamy, ale również ludzie wokół nas.
Trudno jest postępować właściwie, robić to co należy, a nie to na co mogłoby się mieć akurat ochotę. Błądzenie nie ma granic, tak jak nie ma jej wszelka pożądliwość. Stąd należy zrozumieć, że gdy człowiek błądzi to wyłącznie dlatego, że jest przywiązany do funkcjonowania w oparciu o realizowanie niższych, cielesnych potrzeb. Taki człowiek jest ciemny, ponieważ tkwi w ciemności – w twardej materii, w ciele – które to jest jego Panem. Ciało, jeśli tylko na nim się skupić, ogranicza nas, a chęć stałego jego uszczęśliwiania to gotowa recepta na nieszczęście. Nasze ciała to także nasze rozumy, to gdzie kierujemy swoją uwagę.
Więc już wiesz, że błąd nie ma granic, ponieważ cielesne, najniższe potrzeby ich nie mają. Rzeczy dobre są natomiast skończone i doskonałe w swej naturze, a głos sumienia pozwala nam sprawnie nawigować wśród tego wszystkiego, jeśli nie wyprzemy i zagłuszymy go wszelkimi uzależnieniami i dystrakcjami na czele ze złością oraz żalem, które dodają nowego paliwa, aby uciekać od Prawdy.
Filar życia
Co jest filarem ludzkości? Czy nie mężczyzna i kobieta oraz owoc ich związku, czyli dzieci? a zatem Rodzina?
Jeśli tak to dlaczego wzorzec męski jest dziś tak zatarty, że niemal już niewidoczny? Dlaczego młodzi mężczyźni, tego wszystkiego co zostało im szkodliwie napchane to głowy, muszą się oduczyć później w trudny sposób, aby móc poprawnie funkcjonować? Aby nie nienawidzić siebie oraz życia za swój parszywy stan. Większość i tak poddaje się w trakcie, zwątpi w siebie i celowość tej drogi, która muszą przejść, aby podnieść się z kolan, na które rzucono współcześnie mężczyzn… i służyć, zacząć służyć.
Wszystko zrodziło się w jakimś celu. I koń i winna latorośl. Dlaczegóż się dziwisz? I słońce powie: Urodziłom się dla pewnej pracy. I inni bogowie to samo. A ty na co? Na rozkosze? Rozważ, czy rozsądek to zniesie? – Marek Aureliusz
Rodzina to małe państwo. Jeśli rządzą w niej kobiety, jeśli od początku decydują one o życiu mężczyzn, zamiast troszczyć się wyłącznie o dzieci (o chłopców do 12tego roku życia) – wówczas nie możemy mieć zdrowego społeczeństwa oraz zdrowych rodzin. Wówczas – patologia trwa i kobiety przejmują męskie role wspinając się nienaturalnie po drabinie hierarchii w społeczeństwie – zostawiając na górze tylko złych mężczyzn u władzy – a gdy nie ma już dobrych, mądrych i silnych mężczyzn, którzy są gotowi powstrzymać tych złych – ponieważ nie widzą niczego o co warto walczyć, co warto bronić – wówczas mamy sytuację jak obecna – upadek moralny, upadek… ducha.
Kobiety bez wzorca męskiego, bez udziału ojca w ich życiu to potencjalny proletariat wywrotowy – to zagrożenie w pierwszej kolejności dla samych siebie, następnie dla partnerów (często równie pogubionych) dla rodzin oraz dla społeczeństwa i państwa. Miłość ojcowska jest warunkowa, jest wymagająca, a sama relacja z ojcem reguluje społecznie oraz emocjonalnie młodego człowieka, jest namiastką dorosłego życia.
Dawać władzę kobietom to tak jakby dawać ją dzieciom. Mają mgliste pojęcie na czym ona polega i do czego należy jej używać – nie są skłonne płacić jej cenę. Mając armie, kto może być jej przywódcą? za kim pójdą żołnierze? kim są żołnierze? kto finalnie odpowiada za bezpieczeństwo w sytuacji zagrożenia? My w Europie i w reszcie kolektywnego zachodu będziemy rozprawiać nad tym, jak to kobiety nie są gorsze i również mogą być żołnierzem, ale gdy przyjdzie co do czego, porządek rzeczy wygląda zupełnie inaczej i jeśli mamy już hipotetycznie dawać władzę kobietom to z pełnią konsekwencji i odpowiedzialności. Bardzo łatwo w ćwiczeniu umysłowym wyobrazić sobie jakby to wyglądało.
Czy zatem można powiedzieć, że mężczyźni nienawidzą kobiet, jeśli byliby gotowi za nie umrzeć? Skoro tak, to czy nie należy się mężczyznom nic za to, za tą role? zaczynając od szacunku? Jeśli nie, to zapraszam do stworzenia własnego świata, w którym kobiety lesbijki i feministki stworzą cudowny świat dla innych kobiet – ha, powodzenia! (ta totalitarna utopia trwałaby do naturalnej śmierci ostatniej kobiety, nie wspominając o przemocowej formie rządów czy choćby tak podstawowych rzeczach jak budowie infrastruktury, całego budownictwa, pracy fizycznej i umysłowej z tym związanej)
Kobiety, jak dzieci, mają bardzo życzeniowe myślenie, gdy chodzi o rzeczywistość ludzkiego świata, naoglądały się bowiem filmów, naczytały bzdur, a za mało rozumieją twardą rzeczywistość – zasadniczo – nie nadstawią głowy za swoje decyzje, rozumieją jedynie używanie innych, wysługiwanie się, podobnie jak to robi dziś cała „kasta” polityczna państw kolektywnego, upadłego zachodu. Ostatnia prawdziwa, niezarażona pasożydem monarchia upadła wraz z zafundowaną Rosji rewolucją bolszewicką. Zawsze są więc wilki gotowe wyjść z lasu, zawsze jest niedźwiedź, któremu lepiej nie wchodzić w drogę, zawsze są hieny gotowe żerować na słabszych. Świat wokół nas zbudowali mężczyźni i tego nie da się podważyć, gdyby Bóg/natura inaczej wyposażyła kobiety to wyglądałoby to inaczej. Próba walki z naturą, z porządkiem bożym to robienie krzywdy w pierwszej kolejności samemu sobie – ale nie można tego rozumieć, będąc mentalnie dzieckiem, któremu więcej się wydaje, niż jest gotowe zrozumieć
Ze względu na swój wrodzony solipsyzm, niezdolność do podważania swoich racji, już raz ukształtowanych opinii – kobiety są niezdolne, aby wyciągać poprawne wnioski i kierować losem innych – nie mają w tym żadnego biologicznego imperatywu. Gdy chodzi o kierowanie losem innych ludzi, są dobre tylko jako matki, ale też nie zrealizują się w tym w pełni bez mężczyzny, który zdejmować będzie z kobiety możliwie wszelkie napięcia związane ze światem zewnętrznym, w innym wypadku, na dziecko będzie przelewana wszelka gorycz i stres.
W wymiarze politycznym, wystarczy spojrzeć na stopień ich udziału w przedsięwzięciach wywrotowych, lewicowych, neomarksisowtoswych, antykulturowych w stosunku do tych prawicowych, konserwatywnych, tradycjonalistycznych – które są w najlepszym interesie rodziny, państwa i narodu. Jest tak między innymi dlatego, że kobiety nie są skłonne oraz uwarunkowane biologicznie, ewolucyjnie do myślenia w dłuższej pespektywie – mając na uwadze wszelkie konsekwencje i ponoszenie związanej z nimi odpowiedzialności. Społeczeństwo, w którym naczelną rolę odgrywają kobiety to wąż, który zjada samego siebie, nie będąc tego świadomym – to rewolucja, która pożera własne dzieci. To obłęd, który nie zna granic. Populistyczne hasła i emocje – bez zrozumienia przedmiotu sporu.
Każdy mężczyzna mający trochę oleju w głowie, rozejrzy się wokół i powie sobie – po co tu się starać, no nie? Czy nie lepiej oszczędzić sobie rozczarowania płynącego z tylu stron? No i mamy tych wszystkich wycofanych mężczyzn, tzw. „przegrywów”, czy też co gorsza, wszystkich sfeminizowanych mężczyzn, zwanych simpami, cuckoldami, którzy jak horągiewy, zrobią i powiedzą wszystko, aby przypodobać się kobietom, które najczęściej i tak nimi wszystkimi gardzą, chyba, że mają pieniądze i wygląd – wtedy będą eksploatowani.
Przypomina to wspomniany już eksperyment na szczurach, który przeprowadzono, aby sprawdzić, jakie zmiany zachodzą pomiędzy pokoleniami, gdy zapewnione mają łatwe i wygodne warunki bytowe. Jaki był wniosek?
-Wniosek był oczywisty, wystarczy rozejrzeć się wokół : stopniowo demoralizujemy się oraz podupadamy na duchu, woli mocy, sprawczości oraz odpowiedzialności za siebie i swoje otoczenie. Gdybyśmy mieli odpowiednich ludzi u władzy, gdyby system działał prawidłowo to nie dopuszczono by do tego w takim stopniu, a jednak, stało się, jesteśmy skazani na powtórkę z historii, niczym w książce – „Cykl życia imperium – John Glubb” .
Potężna niegdyś cywilizacja upadła – jesteśmy w fazie rozpadu i pozostaje ratować to co uda nam się uratować, aby zachować to dla przyszłych pokoleń. Smutne jest jedynie to, że w tej odsłonie historii, ten upadek – to celowe wyburzanie, stopniowa dekonstrukcja i detonacja świata jaki znamy oraz tworzenie nowego na naszych oczach, na tych ruinach, a następnie stopniowa tranzycja ze starego w nowe, po odpowiedniej obróbce skrawaniem naszych umysłów i serc.
Uważam, że ostatecznie moglibyśmy wszyscy dużo więcej, gdyby to wszystko wokół nas działało. Oczywiście, przy całej zmienności życia i ludzkiej, szczególnie kobiecej przewrotności jest to trudne, natomiast należy zauważyć, że ludzie łączą się w pary ponieważ docelowo reguluje nas to emocjonalnie, a jako element zaspokojenia potrzeb pozwala sięgnąć po wyższe potrzeby. Zatem bez poukładanych tych podstawowych filarów, mamy do czynienia z pewną kompulsywnością, czy jakby to inaczej powiedzieć – obsesją, gdyż musisz mieć obsesje lub sięgnąć jakiegoś obłędu, jeśli w tak niesprzyjających warunkach dalej uparcie idziesz w tym samym kierunku robiąc wciąż dwa kroki do tylu i dwa do przodu, żeby suma-sumarum w dłuższej skali, zrobić któregoś dnia jeden krok do przodu – zaspokoić te wyższe potrzeby, przy całym tego niewspółmiernym ryzyku, przy ogromnym prawdopodobieństwie porażki. Bywamy głupi czy naiwni? a może zakochani? pożądanie czegoś na pewno odbiera rozum.
Pod wpływem tych wszystkich szkodliwych zmian, które zaszły na zachodzie na przestrzeni kilku pokoleń, wraz z pojawieniem się internetu, wszystko spłyciło się do zamawiania człowieka jak jedzenie przez aplikacje. Dowóz pod nos. Mam pieniądze – nikogo nie potrzebuje, coś mi nie odpowiada – nie jest to powodem dla mnie do refleksji nad sobą, do zmiany – to ten ktoś, kto powoduje dyskomfort jest do wymiany.
Czy masz ochotę oglądać banalny film, którego zakończenie już znasz?

Tak jest ze związkami na sfeminizowanym zachodzie. Mężczyźni stracili kontrolę nad tym jak wyglądać ma ich rodzina oraz wszelkie narzędzia przymusu, wymuszania posłuszeństwa – tak, przymusu. Nauka wymaga przymusu, dyscypliny, podobnie wszelka organizacja – w tym rodzina. Zasadniczo – kobiety są z mężczyznami dla korzyści, to samo w drugą stronę. Rzecz polega na tym, że w zachodnich społeczeństwach nie ma żadnego ostracyzmu za brak lojalności ze strony kobiet – w przeciwną stronę znajdziemy tego za to całą masę. Do tego dodajmy wszelkie narzędzia, które dało kobietom państwo pod pretekstem obrony, podczas, gdy te narzędzia są wykorzystywane do ataku, do niszczenia mężczyzn, małżeństw, rodzin.
Kobiety nudzą się w długoterminowym związku, taka jest natura, taka jest biologia. I choć ta sama biologia mogła podpowiedzieć wcześniej kobiecie, za sprawą mechanizmu hipergami, że ten oto mężczyzna jest jej najlepszą opcją, tak tutaj wchodzimy już na kolejne pole – ludzkiej psychiki.
Nie chcemy tego co już mamy. Uważamy to za stan bazowy, dla mężczyzn stan przyzwyczajenia, „nudy” jeszcze nie będzie oznaczać sabotowania związku – dla kobiet już tak.

Co więc mogą w tej sytuacji mężczyźni? Wiemy, że staranie się zadowolić kobietę nie przynosi na dłuższą metę efektu, a pokazuje jedynie naszą służalczą, słabą postawę, pokazuje, że zależy nam bardziej niż kobiecie – a to już stanowi podstawę dla niej, aby myśleć, że nie jest w związku z kimś lepszym od siebie – tutaj wracamy do hipergami. Kobiecie w takim położeniu wyłącza się szacunek i pożądanie seksualne do mężczyzny.
Co więc należy zrobić? Rozmawiać? – Kobiecie niczego się nie wytłumaczy, można jedynie zachowaniem, działaniem wpłynąć na to w jakim położeniu się ona znajdzie i jak się będzie z tym czuła – właśnie przez to jak się będzie czuła, możemy zmienić jej stosunek do nas, a więc sprawić, aby umocnił się szacunek do nas, a wraz z nim popęd seksualny. Gdy straciła do nas szacunek to już nie ma o czym mówić – ponieważ kobieta nie potrafi kochać mężczyzny, kocha to co jej ten mężczyzna oferuje, jak się przy nim czuje. Po co nam zatem kobieta, która nas nie szanuję ? która nas nie słucha? która stwarza nam problemy, a do tego, nie uprawia z nami seksu, a zatem nie podobamy się jej = podoba się jej ktoś inny.
I tutaj wchodzimy na istne pole minowe. Z jednej strony, należy zdecydowanie zawsze dbać o siebie i być najlepszą opcja, dla samego siebie, z drugiej strony, nie dawać kobiecie przypuszczeń, że już nas upolowała, a my w ogóle nie mamy zainteresowania płci przeciwnej – musi czuć, że ktoś może wskoczyć na jej miejsce. Ale jak to zrobić, jeśli kobieta już się sprawnie okopała i każdy ryzykowny ruch z naszej strony może oznaczać zmasowany atak, rozbicie związku/rodziny, gdy tylko zrobimy coś co się jej nie podoba, a ona ma już na oku lepszą opcje? wówczas dajemy jej tylko podstawy do oskarżeń przy rozprawie w sądzie.
No właśnie – nie zrobimy nic. Poniesiemy straty. ZAWSZE poniesiemy dużo większe straty niż kobieta. Zatem niezależnie co zrobimy, niezależnie jak będziemy chcieli wpłynąć na kobietę w stałym związku – nie zrobimy tego, ponieważ gdy tylko ta się znudzi, nie mamy żadnych form przymusu, aby ją zatrzymać, pokazać gdzie jest jej miejsce (czego ona potrzebuje dla dobra swojego oraz dzieci).
Pokazywanie jej gdzie jest jej miejsce odbywa się na dwa sposoby : status oraz współżycie seksualne. Jeśli kobieta rozumie, że może materialnie stracić, gdy straci mężczyznę to się zastanowi trzy razy, nawet jeśli koleżanki będą wspaniale, jak zawsze doradzać. Co innego oczywiście mamy dzisiaj, gdy często zniszczenie rodziny oznacza rozbicie banku, a trwanie w związku, w którym ma wymierne korzyści wymaga od niej poświęcenia, które to się już jej przestało podobać. Zostaje nam w tym wszystkim seks – w łóżku poprzez dominację dajemy kobiecie do zrozumienia jakie jest jej miejsce w tej relacji, pokazujemy, że jesteśmy górą – jeśli jesteśmy w stanie to pokazać.

Swoją drogą, zastanawialiście się kiedyś, jakby to wszystko wyglądało gdyby sądy to mężczyznom przyznawały wyłączną opiekę nad dziećmi? (tak to wygląda w Chinach)
Jak myślicie, kobiety płaciłyby alimenty czy nie? Chętniej rozbijałyby rodzinę, czy nie?
Wolność DO, czyli – uszkodzone kobiety
W życiu mamy dwie wolności : wolność OD oraz wolność DO.

Wolność OD jest wolnością od przymusu robienia czegoś, wolność DO jest możliwością robienia tego na co dowolnie mamy chęć. Wolność OD osiągamy poprzez ograniczenie swojej wolności DO, wolność OD z kolei osiągamy poprzez dobrowolne poddanie się przymusowi – ograniczamy swoją wolność do robienia tego co mamy ochotę i unikania tego na co nie mamy ochotę – zmuszamy się do czegoś.
Co to znaczy? – znaczy to, że nie mamy możliwości robić tego na co mamy ochotę, jeśli najpierw nie poddamy się przymusowi – ograniczymy swoją wolność. Dlaczego? ponieważ uzyskać coś w życiu, w świecie ludzkim możemy jedynie w drodze pracy, podarunku lub kradzieży. To oznacza, że wymieniamy się jakimś dobrem, którego sami nie jesteśmy w stanie stworzyć, a którego uzyskania oznaczać będzie uzyskanie uczucia spełnienia – czyli realizacje naszej wolności DO. Sprzedajemy zatem swój czas, swoje umiejętności, aby następnie za uzyskane dobro w postaci pieniędzy, kupić sobie wolny czas, który to czas i pieniądze wykorzystamy na doświadczenia, przedmioty, usługi.
Kobiety jak dzieci, z natury nie myślą, jeśli nie muszą o ograniczaniu swojej wolności. Interesuje je jedynie wolność DO, posiadają walutę – atrakcyjność fizyczną, a to duże ułatwienie w życiu za sprawą, którego mogą łatwiej realizować swoją wolność. To jeszcze nie oznacza, że zrezygnują z ograniczania swojej wolności w postaci pracy. Interesuje je maksymalna wolność, a taką uzyskują, gdy jednocześnie są „silne i niezależne” oraz czerpią materialne korzyści z bycia w relacjach intymnych z mężczyznami – bo jakże inaczej – w końcu z relacji intymnej z kobietą nie mają żadnych materialnych korzyści.
To pozwala wyjść z wnioskiem, że kobiety najczęściej nie kierują się w życiu miłością, nie rozumieją tego pojęcia. Tutaj nie ma mowy o uczciwości w deklarowaniu prawdziwych intencji ze strony kobiety. Kobieca natura bazowo rozumie jedynie przyjemność, brak nudy, przetrwanie i możliwe zabezpieczenie swojego zdrowia i komfortu życia, wraz potencjalnym stałym polepszanie swojej sytuacji – hipergamia. Kobiety nie są zainteresowane tyle co samymi mężczyznami, osobami, co tym co ci mężczyźni mają im do zaoferowania w wymiarze materialnym. Walutą w ich miłości nie jest zatem miłość sama, jest nią twarda waluta – majątek, status. Dopiero potem możemy myśleć o ew. realizowaniu swoich potrzeb emocjonalnych – gdy trafiło się w swoim odczuciu na „odpowiednią” partie.

Dochodzimy więc do puenty – w miłości kobiety do mężczyzny kluczową rolę odgrywają zasoby. Jeśli nie masz zasobów to nie istniejesz, ponieważ zasoby są wyznacznikiem Twojej wartości – Twojej przydatności. Mogłyby się tutaj pojawić od razu zarzuty feministek, że w ten sposób kobieta czuje się pewnie, bezpiecznie, że to jest jej mechanizm, który sprawia, że zdecyduje się ona na potomstwo z danym mężczyzną, gdyż ten pokazuje w ten sposób, że „ogarnia” życie.
I może tak było, gdy kobiety były w pełni zależne od mężczyzn, nie miały innych możliwości i pokus. Wiele się jednak od tego czasu zmieniło. Przede wszystkim, gdyby to było prawdą to nie mielibyśmy zapaści demograficznej. Wyłuskaliśmy zatem naturę kobiet, jeśli usuniemy społeczne uwarunkowania, niejako zmuszające je do macierzyństwa, czystości przedmałżeńskiej i lojalności w związku. Gdy tak postawimy sprawę, okazuje się, że kobiety są z mężczyznami oczywiście z szeregu powodów, przede wszystkim popędu seksualnego, chęci urozmaicenia życia, chęci poczucia się lepiej oraz szeregu innych — jednak spełnienie tych potrzeb samo w sobie nie oznacza, że kobieta będzie z danym mężczyzną i tylko z tym danym mężczyzną całe życie lub przeważającą jego część.
Znaczy to co widzimy – niczym niepohamowane życie seksualne jako waluta relacji i „stabilizacje” gdy już kończą się możliwości takiego beztroskiego, przyjemnego życia – kończą się, ponieważ kobieta się starzeje i traci zainteresowanie seksualne mężczyzn. Kobieta wchodząc w taką spirale doświadczeń nie tylko staje się zepsuta, niezdolna do stworzenia stabilnej więzi, którą przetrwa ponieważ poprzez mnogość doświadczeń, zawsze będzie porównywać obecnego mężczyznę z innymi – nigdy nie będzie zadowolona, a wiemy, że kobiety odpowiadają dziś za ponad 80% wniosków rozwodowych. Mówi się, że wina jest zawsze po obu stronach, ale czy aby na pewno? Podstawową winą mężczyzn jest to, że biorą sobie uszkodzone kobiety za żony, za matki swoich dzieci.
Będę to powtarzał, zepsute młode kobiety to odpad – tym większy z wiekiem, dodatkowo coraz bardziej problematyczny, ponieważ takie kobiety mieszają w głowach kolejnym pokoleniom młodych kobiet, okopują się na swoich pozycjach, racjonalizując swój sposób bycia, przy czym sposób bycia tych kobiet wyraża się w niczym nie stłumionej biologii (popędzie seksualnym, poligami, hipergami) oraz uszkodzonych osobowościach pod wpływem zebranych doświadczeń. Te kobiety rozwalają całą umowę społeczną, rozwalając rodziny. Żyją w taki sposób, że nie są nikomu potrzebne, żyją wyłącznie dla siebie, a realną korzyść mają z tego tak na prawdę wyłącznie korporacje. Nie ma żadnej korzyści dla wspólnoty narodowej z kobiet o destruktywnym, feministycznym światopoglądzie. W takim kurwidołku w jakim najchętniej żyłaby przeciętna kobieta na zachodzie i jaki ona dla siebie tworzy, nie można się dziwić mężczyznom, że się wycofali, skoro nie mogą przywrócić porządku.
https://www.faceciwsieci.pl/d/1255-w-polsce-brakuje-okolo-15-20-mln-kobiet-na-rynku-matrymonialnym


Na potrzeby zagłębienia się w problem, poniżej komentarz kobiety, który świetnie oddaje odrealnienie kobiet w kontekście miłości – tego konceptu, którego nie rozumieją. Post znalazł się pod materiałem omawiającym jak to kobiety nie są w stanie prawdziwie pokochać mężczyzny i być oddane, lojalne, jeśli miały wielu partnerów. Jak ta ich zdolność spada z każdym kolejnym partnerem.
Inaczej ma się to u mężczyzn, gdzie nawet będąc rozczarowani i zrezygnowani wcześniejszymi próbami stworzenia udanego związku, w przypadku młodej, niezepsutej kobiety, jesteśmy w stanie ponownie kogoś pokochać – zaufać, dokonać tej inwestycji. Dlaczego? Ponieważ nie postrzegamy takiej osoby jako wyrachowanej, jako potencjalnego zagrożenia. Widzimy ufność i odwdzięczamy się tym samym. Kobiety z kolei wraz z kolejnymi partnerami stają się tylko coraz bardziej nieznośne, wyrachowane, zgorzkniałe. Cierpienie buduje lepszych mężczyzn, ponieważ ten kto prawdziwie sporo jego doświadczył, przeszedł przemianę i chce tego cierpienia oszczędzać innym. Natomiast cierpienie w przypadku kobiet, wcale nie sprawia, że stają się lepszymi kobietami – jest zupełnie odwrotnie. Nie chcesz kobiety uszkodzonej i poturbowanej przez życie (jej własne wybory). To wadliwy towar. Mężczyźni więc zakochują się w niewinności, w tym potencjale, kobiety z kolei zakochują się w doświadczeniu. Kobiety nie zostały stworzone do tych samych trosk i rolą mężczyzny – ojca, brata, a następnie męża – jest jej tych trosk oszczędzać, aby mogła robić najlepiej to do czego ją stworzyła natura, przy całej swojej pogodzie ducha.
"Jestem kobietą i mogę potwierdzić, że nie zawsze jest to prawdą. Bez względu na to, jak zepsute jest postrzeganie mężczyzn przez kobiety - PRAWDZIWY, PRAWDZIWY mężczyzna będzie w stanie naprawić jej wiarę w mężczyzn i zakocha się ponownie. Serce kobiety działa głębiej niż myślicie i jeśli chce żyć szczęśliwie, nie pozwoli swojemu ego kontrolować swoich emocji.... Problem polega na tym, że większość kobiet nigdy nie spotka prawdziwego mężczyzny, a 99% mężczyzn ma bardzo błędne i wypaczone wyobrażenie o tym, czym jest prawdziwa męskość... Prawdziwa męskość zostanie utracona na zawsze wraz z pokoleniem Z i pokoleniem alfa - mężczyznami, którzy nienawidzą kobiet, którzy chcą być kobietami lub chcą pieprzyć mężczyzn....
Mój komentarz:
Z humorem – istnieje kilka rodzajów prawdy. Ta, którą przedstawiła osoba powyżej to tzw. „gówno prawda”. To tylko historia, którą sobie ta zaburzona kobieta opowiada, bańka informacyjna, w której żyje. Rzecz w tym, że zepsutych kobiet nie da się naprawić, to kwestia ogromnego wpływu podświadomości i zdrowia psychicznego na to jak się czujemy i w efekcie – jak się zachowujemy. Męska natura jest zupełnie inna. Jeśli mamy deficyty emocjonalne z dzieciństwa, relacja ze zdrową kobiety potrafi nas ustabilizować emocjonalnie, pomóc nam połączyć się z naszymi uczuciami, przyjrzeć się sobie w drugim człowieku i dokonać zmian. Nie potrzeba tu najczęściej nowej nowej religii – wiary w terapeutę.
W przypadku kobiet – jeśli nie miały prawidłowych wzorców zachowań od rodziców, nic nie może pomóc później. Jedynie mogą pomóc samej sobie, w ten sposób, że świadomie przestaną myśleć oraz zachowywać się w taki sposób przez który będą więcej cierpieć – nie będą sobie same robić krzywdy, rękami swoimi lub cudzymi. Nie da jednak drugiemu człowiekowi czegoś czego sama nie ma – to chyba jasne, co innego sobie zapewniamy w związku. Mężczyźni z natury działają bardziej umysłowo, mentalnie, podczas, gdy kobiety – bardziej emocjonalnie. To determinuje wszystko.
Więc tak… może taka kobieta z komentarza będzie miała jeszcze motyle w brzuchu, przy 5, 8 czy 10tym partnerze seksualnym, ale pewne jest to, że temu komuś zrujnuje życie, nie wspominając o tym, że zdrowi mężczyźni, których by chciała, nie wybiorą jej ze względu na zdroworozsądkowe kryteria, na życiową mądrość.
„Silne i niezależne” – nic nie muszą. – mogą ? -> wszystko.
Nic nie muszą, podczas gdy mogą wszystko.
Stworzono takie ramy prawne i społeczne, że akceptujemy dziś realizowanie wolności „do” bez odpowiedzialności, przy zastrzeżeniu, że dotyczy to wyłącznie Pań. Finalnie ktoś musi spłacić te wszystkie długi – ktoś czyli głównie mężczyźni oraz dzieci – przyszłe pokolenia. Kobiety także ponoszą koszta wyrządzonych przez siebie szkód oraz strat w wyniku szkodliwego kierowania swoim życiem. Jest to po prostu napisane bardzo małym druczkiem oraz możliwie rolowane i przeczucane na innych, finalnie jednak, kobietom także się obrywa, po prostu wypierają to lub dostrzegają wyraźnie wtedy gdy jest już za późno, gdy już nie mogą z tym nic zrobić, więc klasycznie winią mężczyzn, ponieważ w typowy dla siebie, pełny solipsyzmu sposób, tłumaczą sobie rzeczywistość, wypierając fakty -> winiąc mężczyzn.
Przekroczyliśmy pewną granice po której już jest tylko przepaść – tą granicą była reputacja.
Dziś reputacja nic nie znaczy. Co więc znaczy człowiek? Co znaczy mężczyzna lub kobieta jeśli nie dba o reputacje swoją oraz ludzi z którymi się zadaje? Niestety, ale mężczyźni są tak upodleni, że cieszą się, że mają jakąkolwiek kobietę, jakiekolwiek uznanie, nawet uznanie pokroju lokaja i bankomatu we „własnym” domu. Zatem po drodze, gdy utraciliśmy reputacje – utraciliśmy także szacunek. Nie mając go do siebie, trudno abyśmy oczekiwali go u innych oraz od innych. Brak ostracyzmu społecznego jak to ma miejsce w świecie Islamu, sprawia, że kobiety robią co chcą, a w ich przypadku zawsze oznacza to działanie wykluczające odpowiedzialność, działanie zakładające maksymalizacje egoistycznych korzyści (kosztem innych i kosztem siebie) oraz wpisany w ich naturę hedonizm.
Czy można nie płacić ceny za coś co się zrobiło?
Zawsze płacimy jakąś cenę tego co zrobiliśmy, jak i tego czego nie zrobiliśmy. Nic nie pozostaje obojętne, wszelkie nasze decyzje mają wpływ na nas oraz na innych. Jeśli więc sądzisz, że może coś ci ujść na sucho, że możesz coś wyprzeć, zakrzywić rzeczywistość pod swoje dyktando – to żyj w ten sposób tak długo jak uważasz. Po prostu finalnie rachunek będzie większy – do tego stopnia, że zupełnie cię pogrąży, a zdasz sobie z tego sprawę, gdy już zdasz sobie sprawę z tego, że nie żyjesz swoim życiem, będąc w istocie swoim największym wrogiem.
Jeśli przyjąć, że nie musimy nosić żadnej odpowiedzialności i nikt finalnie nie płaci ceny za niemądre, niedojrzałe decyzje swoje oraz innych – to w jakim stanie zostawia to świat w jakim wszyscy żyjemy? Czy jest tu miejsce na zaufanie? Jeśli postępować tak wystarczająco długo to wchodzi nam to w krew, szerzej natomiast w wymiarze społecznym, staje się to naszym kodem kulturowym, a jeśli tak, to co to za kultura? Czy możemy jeszcze mówić o kulturze?
Lubię przykład Japonii, ponieważ zwykło się mówić, że jeśli coś zostawisz, zgubisz w miejscu publicznym, dajmy na to torbę, to nie tylko znajdziesz tą torbę tydzień po, ale jeszcze będzie pod tą torbą posprzątane. Oczywiście, jest to do przesady opis, ale mówi o niezatartej jeszcze w pełni odpowiedzialności społecznej ukształtowanej w Japonii, a która to wynika z mechanizmu kultury jaki jest wdrażany już od najmłodszych lat w szkołach.
Mężczyźni nie mieliby o co tu walczyć w przypadku wojny
źródło: https://x.com/Radoslaw2202
Jeśli komuś powinno zależeć na walce o to państwo w tym stanie rzeczy to kobietom, które robią z niego kurwidołek. Polscy mężczyźni nie powinni walczyć za żydowski, niemiecki oraz amerykański interes, za te zagraniczje korporacje, za te wszystkie prostytuki w polityce i prostytutki na ulicach, w klubach, za te polskie kurwiszony skakające po chujach obcokrajowców, seksturystów
Jak inaczej opisać sytuację, w której to ktoś wchodzi sobie swobodnie do naszego plemienia, naszego grodu, naszego miasta i rucha nasze kobiety? Jeśli natomiast zakładamy, że te kobiety nie są „nasze” to niech wyjadą do takiej Francji, jeśli zależy im na „ubogacaniu”, skoro uważają, że nie muszą z szacunkiem podchodzić do historii swojego kraju, do przodków, którzy umarli za Polskę, aby teraz kurwiska dawały dupy murzynom i ciapatym.
Tylko napluć można komuś takiemu na głupi ryj, a mając odpowiednie narzędzia – powinno się zamykać wszelkie tego typu kluby oraz piętnować kobiety, stosować wszelkie możliwy ostracyzm w przypadu takich kobiet, aby wyjechały z tego kraju, ponieważ więcej szkodzą niż przynoszą dobrego temu narodowi. Chyba, że zarejestrują się oficjalnie jako prostytutki i za to kurwienie się z murzynami będą brać pieniądze, które to pieniądze zasilą budżet państwa. Wtedy przynajmniej będzie jakiś pożytek z tych kurwisk, jeśli mamy ten element wywrotowy, antykulturowy trzymać w kraju, jeśli nadal mamy wpuszczać seksturystów. Tutaj nie ma dobrych rozwiązań, ale jest to lepsze niż obojętność, niż bierność.
„Silne i niezależne” w jaki sposób myślą?

W pewnej wymianie zdań online Pani Natalia zechciała dać wgląd w to jak myślą współcześnie kobiety w okolicy 30 roku życia (ale także wcześniej i później – jest to po prostu już przykład kobiety, która żyje wystraczająco długo, aby być mocno okopana na swojej pozycji i jest święcie przekonana, że ma rację – tutaj już nie ma tłumaczenia rzeczywistości „nie, bo nie” (bo tak przeczytałam na Onecie) – mamy rozwiniętą myśl feministyczną, mamy człowieka, która odpowiedział sobie na podstawowe pytania – w błędny sposób, jednak wykonał pewien wysiłek umysłowy)
Oto komentarz:
"Mamy wygodne zycie,nie brakuje Nam funduszy,podrozujemy,jestesmy zaradne. Możemy mieć dzieci bez konieczności bycia w zwiazku (nie jest to drogi proces,jeśli nie mamy zadnych chorob). Facet zburzylby to wszystko,zaburzyłoby tez relacje, które mamy z przyjaciółmi. Do tego dochodzi obraz faceta,ktoremu trzeba "usługiwać"- sprzątać,prać,gotować. Potrafimy tez realizować swoje potrzeby bliskosci czy pozadanie bez konieczności bycia z kims. Kobiety "poszly" w rozwoju o krok wyzej,faceci nie sa w stanie ich doginic lub próbują "zatrzymać"je w "starodawnym"podziale rol zyciowych. Wiec lepiej byc singlem niz udawac,ze jest sie szczesliwym w zwiazku. Faceci nie rozumieja,nie chca i nie potrafia tworzyc zwiazkow partnerkich,gdzie "przyziemne" obowiazki naleza do obu stron,a nie tylko kobiety. Zadna z nowoczesnych kobiet na to sie nie zgodzy. Kobiety sa tez lepiej wyksztalcone I chetniej podnosza swoje kwalifikacje. Facet boi sie silnej I niezaleznej finansowo "strony",bo to nie on bedzie glowa rodziny. A taka kobieta nie potrzebuje "pizdeczka",tylko silnego partnera. A takich obecnie brakuje,"opiekuncze" Mamusie,wychowuja nie zaradne zyciowo sieroty,ktorych nikt nie chce. I jest jeszcze kilka innych powodow,dlaczego lepiej byc singlem."
Mój komentarz:
Jak zatem widać, dziś heteroseksualny mężczyzna jest zostawiony z tyłu. Nie jest on w niczyim zainteresowaniu, do tego stopnia, że sam przestał interesować się sobą, a to odbiło się na nowych pokoleniach. Jeśli faceci nie są na świeczniku, nie biorą odpowiedzialności oczekując jednocześnie szacunku, nie wykazują się, ale też nie są za to wykazywanie odpowiednio wynagadzanii – to można być pewnym, że zdrowy rozsądek podpowie im, żeby się wycofać i oszczędzić sobie nerwów i sił na działanie bezproduktywne na rzecz kogoś. Przybiera to różne formy, od tego obrazku faceta siedzącego przed telewizorem z piwem w ręku, po współczesne, czyli dorosłe dzieci. Choć obraz dorosłych dzieci jest tu wspólny dla obu płci.
Przypomina to trochę los homoseksualistów, mianowicie, co taki 30to czy 40to paro latek ma robić w życiu? Nie ma żadnej odpowiedzialności, nikt na nim nie polega, może ma jeszcze rodziców, którymi trzeba się zająć, albo psa lub kota, ale to wszystko. Ma masę wolnego czasu, który poświęca na samego siebie. Ktoś powie, wspaniale! No dobrze, ale czy na prawdę wierzycie, że w ten sposób można na prawdę dojrzeć życiowo? Czy tak powinny wyglądać etapy życia, że zatrzymujemy się w wieku tych 20lat egzystencjalnie? Wrzucamy sobie program autopilot i wygodnie (choć egzystencjalnie nieznośnie) żyjemy, jak w jakiejś symulacji, traktując życie jak grę, która ma być wiecznie miła i przyjemna, pełna dystrakcji, składająca się z rozrywki i koniecznej, bo koniecznej – pracy. W opowieściach Huxleya dodalibyśmy do tego jeszcze jakąś „Somę” czyli narkotyk, abyśmy wszyscy byli wiecznie szczęśliwi bez powodu, nie widzieli problemów nas otaczających – problemów do rozwiązania, prawdy do powiedzenia, prawdy którą nie tylko należy mówić, ale podług, której należałoby jeszcze żyć, jeśli autentycznie mamy mieć dobre życie.
Finalnie, dla mężczyzn, lepiej być współcześnie singlem, robiąc możliwie najwięcej dla innych, służyć, poświęcać się w imię tego w co wierzymy, niż robić to samo w związku, dla osoby, gdy nie bywamy docenieni, w którym udajemy przed sobą i innymi, że jesteśmy zadowoleni, w stworzonej „rodzinie” w której ostatnie słowo jako Mężczyzny, Ojca, Męża – nie należy do Ciebie. W rodzinie, w której nie jesteś jej głową, tylko bankomatem. Prawdziwi, zdrowi na umyśle faceci nie rozumieją, nie chcą i nie potrafią tworzyć związków partnerskich – męskie cipy natomiast nie mają z tym problemu, doskonale odnajdują się w usługiwaniu swojej pani, aby zasłużyć na pogłaskanie. Warunkują swoje dobre zdanie o sobie, na bazie zdania innych, chcąc zasłużyć na szacunek, którego najczęściej nie mają do siebie – a wobec tego, nie mają go tym bardziej od innych.
Te „nowoczesne” kobiety, które zachłysnęły się feminizmem zwyczajnie nie godzą się na to, aby być traktowane, tak jak tego wymaga natura, aby ten model [mężczyzna + kobieta = dzieci = rodzina] działał. Tylko w łóżku chcą mieć gorący seks z dominującym facetem, natomiast gdy chodzi o resztę – pragną sprawować kontrolę, ponieważ są “silne i niezależne”, ponieważ mogą pójść do pracy i nie muszą żyć dla rodziny, wykonując normalne obowiązki domowe dla siebie i bliskich – życie singla jest wygodne i nie będą z niego rezygnować, nawet będąc w związku – partnerskim. Dlaczego więc mielibyśmy je na siłę uszczęśliwiać, skoro one tego nie chcą? Skoro wolą uparcie brnąć ku przepaści ciągnąc nas ze sobą w swoim pogubionym życiu?


Jak napisała cytowana feministka, kobiety często mają dziś wyższe wyksztalcenie i chętnie podnoszą swoje kwalifikacje. A facet rzekomo boi się silnej I niezależnej finansowo „strony”, bo to nie on będzie głową rodziny.
– To prawda, na jednego mężczyznę po studiach przypada 2.5 kobiet po studiach, ale w statystykach bezrobocia po studiach również to kobiety górują, z litości nie mówiąc już o profilach i realnej wartości tych studiów jakich podejmują się te „silne i niezależne” kobiety, co także dzieje się za sprawą tego, że ich życiowe decyzje nie są obarczone takim ryzykiem (zawsze mogą na kogoś liczyć – podejmują więc więcej głupich, nieprzemyślanych decyzji w dorosłym życiu). Co do reszty – wszyscy znamy te teksty o rzekomym strachu mężczyzn, przed taką kobietą… tylko czy strachu? czy może braku atrakcyjności takiej kobiety w naszych oczach?
Co ma być atrakcyjnego dla mężczyzny w „silnej” kobiecie? Nie chcemy kogoś w stylu kontrolującej matki. Jako mężczyźni w naturalny sposób podchodzimy do swojej kobiety, jak do swojej córki, jak do kogoś słabszego, kogo trzeba objąć opieką, kogo trzeba chronić, natomiast kobiety, podświadomie oczekują takiej relacji jak ta ojcowska, więc kim innym niby mamy być w tej relacji? Wygląda na to, że wyłącznie kochankiem w łóżku oraz lokajem na co dzień – bo przecież taka kobieta chce mieć tylko towarzystwo do zabawy, które niczego od niej nie wymaga, a jednocześnie chwali za samo istnienie, bo przecież jest taka wspaniała, wykształcona, silna, niezależna i w ogóle.

Dalej pisze: „A taka kobieta nie potrzebuje „pizdeczka”, tylko silnego partnera. A takich obecnie brakuje, „opiekuńcze” Mamusię, wychowują nie zaradne życiowo sieroty, których nikt nie chce. I jest jeszcze kilka innych powodów, dlaczego lepiej być singlem.”
To czego ta kobieta nie widzi i nie chce zrozumieć, to to, że sama jest problemem, jako żona, nie znając swojego miejsca zdeptała by możliwie swojego męża, a syna ukształtowała właśnie na niepewną siebie, niezaradną pizdę, ponieważ wychowaniem syna od wieku nastoletniego powinien zajmować się głównie ojciec oraz najlepiej inni mężczyźni, od których może się uczyć – którzy będą stanowić dla niego inspiracje. We wszystkich kulturach, przez całą historię tak było.
Mężczyźni zatem, którymi byłaby ta kobieta zainteresowana *seksualnie* – zupełnie nie są zainteresowani nią – ponieważ taka kobieta to problem, a nie odpoczynek, ponieważ ma właśnie takie jak zaprezentowała podejście do relacji, ponieważ nie zna swojego miejsca. Ona finalnie wie, że nadaje się wyłącznie do zerżnięcia i też tylko tego oczekuje, gdyż nic innego nie jest w stanie dać w zamian, ponieważ – finalnie – żadnej innej wartości nie zna oraz sobą nie przedstawia.
Ciekawe wyniki badań nad zachowaniem kobiet w stosunku do innych kobiet w kontekście rywalizacji o mężczyzn – czyli wspaniałe rady koleżanek oraz innych kobiet, a także o samych zaburzeniach kobiet:
PUA – czyli „ona nie jest taka jak wszystkie”
Miłość kobiety do mężczyzny to - "kocham cię, bo cię potrzebuję".
Miłość mężczyzny do kobiety to - "potrzebuję Cię, bo Cię kocham".
Każdemu się wydawało przynajmniej raz, że gwiazda mu z nieba spadła, taki cud zawitał do jego życia.
Jak jest na prawdę?
To, że ktoś jest szalenie dobry w łóżku, nie znaczy, że będzie dobra osobą do związku, to że ktoś jest dobrą osobą do związku, nie oznacza jeszcze, że będzie dobrym mężem/żoną/rodzicem. Często przypisujemy ludziom większą wartość niż na prawdę sobą przedstawiają, ponieważ skupiamy się wyłącznie na tym co chcemy, nie dopuszczając do siebie kluczowych informacji z punktu widzenia podejmowania istotnych, życiowych decyzji.
O ile naszym kochankiem/kochanką może zostać wiele ludzi, tak już dopasowanie się, aby zbudować związek to już trudniejsza układanka, szczególnie dzisiaj, gdy kobiety są nauczone niewiele wnosić, a wiele wymagać, a w „poważne” związki wchodzą, gdy mają już słuszny wiek, gdy już nie sposób się ze sobą dotrzeć – pozostaje się jedynie dogadać, jak przy interesie, choć jako mężczyźni doskonale wiemy, że kobiety szybko zapominają wszelkie dobre gesty w ich stronę, wszelką pomoc, wsparcie w każdej formie.
Na koniec, jak w restauracji, wystawi ci rachunek – wszystko było usługą. Wszystko było tylko wymianą, jeśli podczas dawania jej czegoś nie wyraziłeś czego oczekujesz w zamian lub sam sobie tego nie wziąłeś to zapomni, że będzie to pamiętać, że jakoś to uwzględni. Kobiety gdy już uczucia wyraźnie wygasną podchodzą do relacji z mężczyzną czysto transakcyjnie.
Tak to już biologia stworzyła, że szczególnie w młodym wieku, mamy się silnie ku sobie, tak, że nie zwracamy uwagi na wszystkie czerwone flagi. Teraz słyszysz, że jesteś najważniejszy lub najważniejsza, świetnie wyglądasz, jesteś najlepszy w łóżku itd podczas, gdy to samo słyszało już przed Tobą więcej niż kilka osób – nie znaczy to, że to nie jest prawda. Chodzi o to, że jest to prawda chwili – w tej chwili jesteś najlepszy i najukochańszy, jesteś może nawet całym światem. Kobietom łatwo przychodzi powiedzieć „kocham”. Na tym polega „magia” zakochania, oksytocyna w naszym organizmie, że myślimy tylko o tej osobie, ten haj emocjonalny utrzymuje się stosunkowo długo, na tyle długo, że wkładamy dosłownie całego siebie w relacje, czerpiemy z niej do pewnego stopnia swoją tożsamość. Dlatego rozstania są tak trudne, ponieważ tracimy część siebie, mężczyźni także zasadniczo bardziej inwestują w relację ponieważ jesteśmy tą stroną, która z natury „daje”, a kobiety „przyjmują” – stąd zakładamy dosyć naiwnie, że to czemu dajemy całe to paliwo jest trwałe, ponieważ tyle temu poświęcamy – tym trudniej nam się pogodzić ze stratą.
Pomyślmy o długoterminowej inwestycji – Ile takich jako mężczyzna możesz dokonać w ciągu życia? I jak myślisz ile takich inwestycji kobieta może dokonać w ciągu życia? Kobiety żyją emocjami, to ich żywioł, podlewane rozkwitają, więc tak na prawdę podlewasz kwiatek, sądząc, że będą z tego jakieś owoce, podczas, gdy kwiatek jedyne co robi to pachnie i wygląda, cieszy sobą, często jest to więc tylko podlewaniem kwiatka dla samego podlewania kwiatka – ile z tego wyciągniesz dla siebie to już należy wyłącznie od Ciebie, druga strona jest na pewno zadowolona – do póki jest zadowolona, dopóki się jej nie znudzi i będzie mieć korzystniejszą opcję.
Zatem, cała rzecz polega na tym, aby zasiać ziemie i ją podlewać, a nie zajmować się kwiatkami, ponieważ kwiatki więdną. Nie mądrym jest inwestować siebie w niepewne inwestycje oraz takie, z których nie będzie zwrotu. Będziesz o tym wiedział, gdy będziesz zawczasu wiedział czego chcesz i czego możesz realnie się spodziewać od tej drugiej osoby, jednocześnie nie oczekując więcej niż ta osoba jest w stanie dać – widziały gały co brały – wszystko robisz na własną odpowiedzialność. Trudno będzie ci winić drugą osobę za to, że jest jaka jest, podczas, gdy Ty chciałeś widzieć coś innego.
Najbardziej ironiczne w tym wszystkim jest to, że nie ma sensu nic z tego tłumaczyć kobietom. Nie wpłynie się na nie, nie wytłumaczy, nie zmieni zdania, będą tym silniej upierać się przy swoim, starając się bronić swój błędny punkt widzenia dla samej zasady, zaznaczenia swojej niezależności. Jedyne co można zrobić to walczyć z feminizacją mężczyzn, dążyć możliwie do powrotu mężczyzn do bycia mężczyznami, którzy prowadzą w związku, a nie są partnerami. Partnerstwo zabija sypialnie, gasi mężczyzn, daje iluzję, że tą relacje między mężczyzną a kobietą można utrzymać dobrym traktowaniem, podczas gdy spoiwem jest biologia, seks, a zatem bliskość, intymność, cała ta chemia oraz wyraźny podział ról – a co za tym idzie – prowadzenie mężczyzny w związku, w ten sposób, że zdejmuje on część ciężaru, różnych napięć życia codziennego ze swojej kobiety i nie robi tego w sposób charytatywny.
Zapraszam do zapoznania się z kanałem Musisz Wiedzieć w tym w szczególności z załączonymi w publikacji filmami.
Jak to naprawić?
Tak się przyjęło, że obsługa faceta jest prosta, no bo rzeczywiście jest, ale to nie oznacza, że wystarczy facetowi strzepać ręką i potem od niego wymagać wszystkiego. Jeśli nie ma pożądania, regularnego seksu to nie ma spełnionej podstawowej potrzeby biologicznej, która jest niezbędna do dobrego samopoczucia i zdrowia psychicznego oraz emocjonalnego w związku. Jako mężczyźni chcemy czuć pożądanie od swoich kobiet, tak to już biologia stworzyła, że tak rozumiemy zainteresowanie nami – no bo końcem końców, tak to właśnie wygląda, naturalnie kierujemy uwagę na to co się nam podoba, pragniemy zbliżyć się do tego. Mamy jednak finalnie jako płcie zupełnie inne strategie na relacje, inne strategie reprodukcyjne.
Naturalne kobiece programy ewolucyjne sprawiają, że seks jest tylko narzędziem, a nie sposobem na okazywanie i utrzymywanie zainteresowania sobą. Kończy się tzw. wersja demo, a potem zaczyna się bierność i wymaganie, skupienie na swoich potrzebach, chęć podporządkowania sobie faceta – jeśli się to kobiecie uda, to później już mamy równie pochyłą.

Mężczyźni zatem muszą wstać z kolan, zrozumieć zasady dynamiki relacji męsko-damskich, zacząć więcej wymagać od samych siebie, a następnie od otoczenia. Nie ma innej drogi, gdyż biologia pozostanie tutaj bezlitosna, jeśli nie przedstawiamy określonej wartości to trudno, abyśmy uzyskali dobro równorzędnej wartości, a w przypadku kobiet dochodzi do tego hipergamia, która skłania je do tego, aby maksymalizować możliwie swój zysk, zatem rozpatrują wyłącznie mężczyzn dużo lepszych od siebie, a gdy jeszcze nałożyć do tego ostatnie zmiany pod wpływem feminizmu oraz standardy rodem z mediów społecznościowych wraz z udziałem portali randkowych to szybko okazuje się, że kobiece oczekiwania są nierealne, psują kobiety, ponieważ sprawiają, że te nie są w stanie realnie ocenić swojej wartości (większość będąc mocno przeciętna uważa się za 8mkę, ponieważ nakłada makeup i rozbiera się ściągając na siebie sporą uwagę). Taka kobieta to tykająca bomba, problem, którego nie chcesz, bo choć może udało Ci się ją sobą zainteresować w jakiś sposób – to jednak wcale nie znaczy, że ona uważa, że trafiła się jej taka partia na jaką „zasługuje” oraz nawet jeśli – to nie oznacza, że z czasem, pod wpływem czasu oraz zmian np. środowiska pracy, możliwości uzyskania względów nowych mężczyzn o wyższym statusie, nie stwierdzi, że zasługuje na więcej. Wierność większości kobiet jest dziś jak pogoda.
Nie naprawimy tych już zupełnie zepsutych kobiet, ale można sprowadzić jeszcze nie które na ziemie poprzez stawiane im oczekiwania. Kobiety zawsze są czujne na okazje w postaci potencjalnej inwestycji ze strony wartościowego mężczyzny, zatem jeśli nie będą miały zainteresowania ze strony wartościowych mężczyzn to częściowo się zreflektują. Częściowo, ponieważ dla sporej części z nich narzekanie na mężczyzn i zadowolanie się SIMPami, wszelkimi betaproviderami będzie wystarczające – ponieważ niewiele od nich wymagające.|

Dopiero, gdy kobiety staną się powszechnie przez nas, mężczyzn, akceptowane dopiero, gdy będą spełniać pożądane przez nas kryteria zachowania oraz nieakceptowane za swoje nieakceptowalne zachowania – dopiero wówczas będzie możliwa jakakolwiek korekta na rynku. Ktoś pomyśli – ale wtedy mogą jeszcze bardziej kręcić nosem i w ramach buntu, będą robić wszystko jeszcze bardziej po swojemu i spotykać się z obcokrajowcami oraz dalej eksploatować frajerów (simpów, cucoldów itd) | Moje rada: pozwólmy im zatem robić co chcą, pokażą swoim zachowaniem swoją wartość i nie będzie wówczas wątpliwości z kim mamy do czynienia, czy z dobrymi kobietami czy może z prostytutkami, z pretensjonalnymi jawnymi lub krypto-feministkami.
Często gdy kobieta się rozstanie, musi zaraz szukać kija, aby poczuć się lepiej, zamiast pozwolić sobie na przetrawienie wszystkiego – Ty nie powinieneś szukaj w śmietniku. To, że jest wolna to wcale nie jest Twoja okazja – jedynie okazja na seks, ale nie płać za niego więcej niż jest warty, jeśli tak bardzo tego chcesz. Kobiety mogą mówić jedno, myśleć drugie, a i tak robić trzecie – czyli to co czują, a biologii nie sposób wyprzeć, więc jeśli faceci będą nosić spodnie i będą mieli w nich jaja to kobiety zachowają się zawsze tak jak każe im natura, może będzie to poprzedzone jakimś bullshit testem, aby sprawdzić czy na pewno jesteś facetem, za którego się podajesz, ale potem – można sobie wyobrazić – jazda bez trzymanki, bo hormony i emocje są zawsze silniejsze niż jakaś tam sprana feministyczna logika.
Pamiętaj, że finalnie chuja na śmietniku nie znalazłeś, a to jak traktujesz innych jest równoznaczne z tym jak traktujesz siebie. Oceniaj jednak właściwie sytuacje i ludzi, a gdy nie jesteś szanowany – po prostu odejdź od stołu, nawet jeśli spędziłeś przy nim kilka lat, no chyba, że… zaprosisz kogoś jeszcze do stołu. Taka sytuacja często sprawia, że kobiety się budzą i włącza im się ochota na seks, nagle Cię bardziej respektują i pożądają – ponownie widzą Cię jako wartościowego i pragną z Tobą być. To nadal jest rollercoster, do którego nie będę zachęcać, ale rozumiejąc jak złożone jest życie i jak przewrotna jest natura kobiet – rób co uważasz za słuszne, aby zabezpieczyć swój interes – ponieważ możesz być pewnym, że jeśli sam tego nie zrobisz to nikt o to nie zadba.
Obracaj talerzami, a nigdy nie będziesz głodny, jak ktoś chce o Ciebie dbać i Cię zatrzymać to to zrobi, tak samo jak Ty zrobisz to samo, podług wzajemności – nie powinieneś się żalić, ani prosić. Wchodząc w zbędne dyskusję tylko przegrywasz, rób swoje, a wygrasz każdy argument. Kobieta zawsze będzie skłonna zrezygnować z siebie dla mężczyzny, który przedstawia większą wartość niż ona, który jednocześnie nie zrezygnuje z siebie. Dotyczą nas więc inne reguły. Kobiety tworzą reguły i warunki wyłącznie wobec mężczyzn, których nie pożądają, których tak na prawdę w głębi nie szanują. Takich mężczyzn z właściwej dla siebie chęci wygody pragną jedynie podporządkować i eksploatować.
O upadku mężczyzn
Życie nas stale rozlicza za włożoną pracę w rozwój osobisty. Jeśli nie wykonamy tej koniecznej pracy nad sobą, to jesteśmy wyrzutkami w społeczeństwie, nie mamy sobą nic do zaoferowania innym, powiedzieć, że jesteśmy nudni to nic nie powiedzieć – jesteśmy nijacy, ponieważ nasze życie pozbawione jest wyraźnej celowości, która jest konieczna dla mężczyzny, aby się starać, aby budować, być możliwie filarem dla swoich bliskich oraz swojej społeczności. Mężczyzna po prostu musi mieć jakąś rolę, adekwatną do swoich możliwości i zasług, tak aby czuł, że jest coś wart.
Po drugiej stronie mamy kobiety, które nie opierają swojego poczucia własnej wartości na tym co mężczyźni. Samo podejście do życia jest inne, ponieważ kobiety są bardziej wygodne i pragmatyczne, wolą jak w grze Sims mieć te wszystkie słupki przynajmniej do połowy, sprawy pozostawiają stale otwartymi, będąc bardziej skłonne do zmian, adaptacji, cały czas rozglądając się za lepszymi okazjami do poprawy swojego życia, podczas, gdy mężczyźni są z natury bardziej perfekcjonistami i dla nas, ważniejsze jest docelowo to, aby opanować to czym się zajmujemy w możliwie najlepszym stopniu i wokół tego budować swoje życie, a następnie dzielić się tym co osiągnęliśmy swoją pracą z innymi – ponieważ tylko wtedy jesteśmy coś warci dla innych.
Potrzebujemy więc adekwatnej do naszych możliwości pracy, a następnie wokół tego filaru budujemy resztę, czyli docelowo swoją rodzinę, czy też w szerszym ujęciu, jeśli mamy takie inklinacje – możemy angażować się społecznie. Nie mniej, najważniejsze jest poczucie bycia we właściwym miejscu, poczucie celowości, bycie osobą kompetentną, a następnie bycie wsparciem dla innych ludzi, w pierwszej kolejności tych najbliższych. Bycie szanowanym i docenianym – to jest nasza zapłata.
Dlaczego tak to wszystko wygląda?
Ten zachodni świat stał się wyścigiem szczurów, w którym nadrzędną wartość ma pieniądz. Gdy on stał się najwyższą wartością – straciliśmy inne wartości. Pomimo, że wiele się zmieniło, tak równie wiele pozostało po staremu. Po prostu szalenie trudno, wręcz niemal niemożliwe jest to, aby pogodzić ze sobą te sprzeczności, te rozbieżności pomiędzy tym co działa – a tym co byśmy życzeniowo dla siebie chcieli.
Kobiety – gdyby nie to, że są tą płcią piękną to byłyby w takiej samej sytuacji jak mężczyźni, tak samo przeżywałyby życie, czyli podobnie jak to robią dziś azjaci zafiksowani wyłącznie na punkcie pracy – jako rozwiązania na wszystko. Podczas, gdy w takiej azji życie kręci się mocno wokół pracy, na zachodzie kręci się głownie wokół seksu i rozrywki, zatem tutaj kobiety już na start mają sporą przewagę, którą chętnie monetyzują na różne sposoby.
Mężczyznom nikt i nic nie pomaga, mogą jedynie pomóc sami sobie, podczas, gdy wokół młodych kobiet zawsze kręcą się mężczyźni, chętni do bycia ich wsparciem, pocieszycielem – dosłownie wszystkie kolory i smaki. Kiedy więc kobieta postawi krok, można być pewnym, że jeden facet stoi za nią, na wypadek gdyby się przewróciła lub wahała, jeszcze inny chętnie rozsunie czerwony dywan, bo idzie królowa, a jeszcze inny kupi buty, aby mogła iść po tym czerwonym dywanie. Jakiś kryzys? | Proste: pochodzić chwilę na siłownię, pójść kilka razy na imprezę z koleżankami i już samopoczucie poprawione, do tego pójść z kimś do łóżka i znaleźć przydupasa do bycia wsparciem.
U mężczyzn? Jakiś kryzys? | Nie takie proste: miesiącami nad sobą pracujesz, Twoje życie towarzyskie mocno cierpi, izolujesz się, wychodzisz ze wszystko silniejszy, z grubszą skórą. Jak więc widać, życie kobiet jest łatwiejsze, jest w nim mniej wysiłku, więcej nagród za niewielki wkład, niewielki wysiłek, jest w nim więcej wsparcia z każdej strony, podczas, gdy u mężczyzn, wszystko dosłownie robimy sami dla siebie, będąc zawsze sami ze sobą – tutaj bycie swoim najlepszym przyjacielem faktycznie ma zastosowanie, w innym wypadku to życie od razu zamienia się w katastrofę i nikogo tak na prawdę nie interesuje co u ciebie jeśli nie jesteś kimś wartościowym, bo nic z tego nie mają, że okażą ci względy, swoje zainteresowanie i czas.
Niestety, ale feminizacja naszego społeczeństwa, walka z męskością, poprzez jej marginalizację, wszelkie wzbudzanie poczucia winy u mężczyzn od wczesnego wieku, poprzez klasy mieszane w szkołach, doprowadziła do obecnej sytuacji, w której mężczyźni ustawiają się w kolejce do kobiety, jak podczas premiery nowego iPhona, czy też na aplikacjach randkowych, jak podczas wyprzedaży na blackfriday. Ostatecznie i tak większość będzie mogła tylko popatrzeć, ew. oblizać papierek za który jeszcze zapłacą.
Czym to jest, jeśli nie upodleniem mężczyzn? Czym to jest jeśli nie premiowaniem kobiet za nic? stawianiem ich na piedestale na ładne oczy, ze względu na ich fizyczną, często gorzej niż przeciętną atrakcyjność, we wszystkich zachodnich, upadłych społeczeństwach. Dlaczego do tego dopuściliśmy? Dlaczego doprowadzono do upadku kultury? Dlaczego jej mechanizm już nie działa i nie kształtuje nas w odpowiedni sposób, przygotowujqc do wartościowego życia, noszenia tej sztafety pokoleń ku górze, a nie ku dołowi?
Skoro tyle mówi się o równości, to dlaczego nie pomaga się dziś mężczyznom tak jak pomaga się ze wszystkich stron kobietom i wszelkim mniemanym uciśnionym? Dlaczego zwyczajny, heteroseksualny mężczyzna ma w społeczeństwie najgorszą sytuacje? Dając z siebie możliwie najwięcej, a otrzymując możliwie najmniej?
Osoby o orientacji homoseksualnej nie mogą narzekać na swój spory kawałek przy tym wielkim progresywnym torcie, ponieważ mają nieograniczony dostęp do współżycia seksualnego za darmo, więc im wszystko odpowiada, gra na ich korzyść. Jedynie z poczucia braku celowości w życiu, może jeszcze część z nich wysuwać postulaty tzw. rodzin jednopłciowych, dwóch ojców lub dwóch matek co jest pomysłem szalonym. (Jeśli chce się być opiekunem, to można się zaangażować społecznie w wszelkie wolontariaty, natomiast wychowanie człowieka zostawmy rodzinie – czyli mężczyźnie i kobiecie)
Kasa napędza wszystko, każdy projekt zostanie zrealizowany jeśli idą za tym odpowiednio duże pieniądze.
Tutaj należy już co nieco powiedzieć o działaniu lobby wspierającego finansowo działalność wywrotową poprzez ruchy spod znaku tęczy, feminizmu oraz innych możliwych w wielce pokrzywdzonych dewiantów kultury.
I tak, mamy najróżniejsze kampanie, skierowane w podziały. Globaliści chcą dokonać podziału gdzie tylko można, ponieważ wówczas, uniemożliwia się skupienie na tym co jest na prawdę ważne dla danej wspólnoty, powstaje masa tematów zastępczych odciągających od spraw kluczowych z punktu widzenia funkcjonowania państwa, jako wyrazu dbania o najlepiej pojęty interes danego narodu. Zamiast działać we wspólnym kierunku, osobiste preferencje do spraw obyczajowych zostawiając w domu, robi się na odwrót – wyciągając sprawy obyczajowe na pierwsze miejsce, podgrzewając wszelkie niezrozumienia do poziomu konfliktu. Tam gdzie wystarczyłoby wychowanie i dialog, dziś są okrzyki i transparenty, wzmagane artykułami w mainsteamowych, lewicowych, progresywnych mediach, traktujące o tym, jak to bardzo zasługujemy na to lub na tamto. Nikt nie powie wśród tych lewicowych mediów, że trzeba na wszystko zapracować, że po drugiej stronie jest drugi człowiek – świat ma się po prostu ugiąć, paść na kolana, bo taka jest wola określonego środowiska.
Zabawne jest, że podkreśla się konieczność walki z patriarchatem, którego nie ma, czy też konserwatyzmem, którego też współcześnie już niemalże nie ma. Gdy jednak te powtarzane już do znudzenia hasła się w końcu znudzą, będzie mowa o konieczności nauczania o tym w szkołach, aby przypadkiem to zagrożenie patriarchatu i konserwatyzmu, niczym widmo nazizmu nie wróciło, bo przecież byłoby to największe zło! Zresztą, już teraz się to dzieje, w takiej Szwecji, kilka lat temu rząd wypuścił film skierowany do uczniów gimnazjum, w którym to filmie młodzież ma się dowiedzieć, że odkąd na Węgrzech władzę objął Victor Orban, stan demokracji ma się drastycznie pogarszać. W tej samej Szwecji zrealizowano film, który pokazuje, że pierwszymi ludźmi zasiedlającymi Szwecje byli… uwaga… murzyni! Tak – wybielili się i zmienili rysy twarzy, cudowne, wręcz magiczne działanie ewolucji!
Ciekawe jest to wszystko prawda? Kiedy jest np. taka demokracja, a kiedy jej nie ma? – jak wynika z przekazu globalistycznego-szwedzkiego rządu: Gdy broni się interesu narodowego – jak to robi Orban – to nie ma wówczas demokracji. Zakłamywanie rzeczywistości na tym się nie kończy, ponieważ to samo dzieje się gdziekolwiek, gdzie tylko żydowska” liberalna demokracja” nie zwycięża – jak to miało miejsce ostatnio przy wyborach prezydenckich w Gruzji.
Na zachodzie istnieje przyzwolenie na wszelkie jawne zło, zmienia się naszą przestrzeń publiczną, nasze otoczenie w wychodek do którego każdy może narobić – o ile nie działa przeciwko interesowi korporacji. Masz być dobrym konsumentem, a nie obywatelem. Wszystkie te wywrotowe przedsięwzięcia, pod hasłami walk o równość i tolerancję doprowadzają do supremacji kobiet w życiu społecznym oraz zwiększają kryzys demograficzny – przy okazji rządzący tworzą kryzys migracyjny. Kobiety z kolei nakręcają cały ten konsumpcyjny biznes korporacji, a faceci mają ten burdel na kółkach utrzymywać na swoich barkach – a mówi się, że każdy dźwiga własny krzyż… no nie do końca. Czemu mielibyśmy nieść krzyż innych ludzi, których sposobem na życie jest wysługiwanie się innymi?
Po tym jak 1 października 2023 weszła w polsce konwencja stambulską, możemy być pewni, że będziemy mieć sytuację jak choćby w Hiszpanii gdzie w stolicy jest ponad 2x więcej psów niż dzieci, co tego powodem? – otóż w 2004 roku weszło tam prawo o przeciwdziałaniu przemocy na tle płciowym. Prawo te mówi o tym, że męzczyzna jest z natury potencjalnym gwałcicielem i mordercą, dlatego też umożliwia ono kobietom oskarżenie mężczyzn np. o znęcanie się, nie dając przy tym żadnych dowodów, wystarczy samo pomówienie, a żeby obronić się przed takimi zarzutami, potrzeba ciężkich, niezbitych dowodów, jak np. nagrania z monitoringu. Hiszpanie więc nie chcą żyć razem z Hiszpankami, nie chcą wchodzić z nimi w stałe związki ponieważ jest to obarczone ogromnym ryzykiem z takiej „inwestycji”. I to nie jest tak, że może przez to czasem dochodzić do sytuacji bezpodstawnych pomówień – do nich regularnie dochodzi ! więc Hiszpanie dawno poszli po rozum do głowy i wolą kobiety z innych nacji.
Cóż, większość kobiet jest zadowolona z obecnego kształtu świata i kierunku w jakim to zmierza, w końcu, trudno im się dziwić, jeśli zupełnie nie interesują się polityką oraz żyje im się dobrze z dnia na dzień, myśląc wyłącznie o sobie. Nie ma co liczyć na to, że kobiety pójdą po rozum i staną wspólnie z mężczyznami w obronie tradycyjnych wartości, przede wszystkim w obronie rodziny, która coraz częściej kobietom jest nie po drodze, bo przecież to sposób zniewolenia kobiety, zabrania jej wolności, młodości i urody, a poza tym wymusza to dużą odpowiedzialność i konieczność polegania na mężczyźnie, swoim parterze, a to jest przecież nie do pomyślenia…
Jedynie garstka kobiet będzie kwestionować obecny stan rzeczy i to najczęściej, gdy już znudzi im się życie bez zobowiązań i gdy ciało będzie pokazywać wyraźne oznaki starzenia się, wtedy też, gdy rozważą ponownie rodzicielstwo i będą chciały być odpowiedzialnymi matkami, wtedy dopiero część z nich będzie zaniepokojona przyszłością swoich dzieci, widząc do jakiego świata ich zapraszamy.
Takim ważnym sygnalizującym pewną istotną, choć wyraźnie bagatelizowaną zmianę jest ruch o konieczności obupulnej zgody na seks.
– Zakłada to, że kobieta jeśli była pod wpływem alkoholu czy jakichś substancji to nie wyraziła zgody na seks, a w ten sposób, potencjalnie kryminalizuje się aktywność seksualną mężczyzn z kobietami, zwiększając niechęć mężczyzn do wchodzenia w relacje z kobietami, jeśli mają im za to grozić jakieś konsekwencje.
Spójrzmy na to tak realnie, dzisiaj już i tak kobiety uprawiają seks z możliwie najlepszą partią dla siebie, co umożliwiają im aplikację randkowe, strojenie się do pracy w korpo czy wyjście do klubu – zatem obierają sobie samców alfa, którzy dysponują wyglądem i zasobami, które interesują kobietę. Tacy faceci jednak nie chcą często wchodzić w stałe relacje z kobietami, a tym bardziej jeśli chodziło wyłącznie o seks, który jest dla nich łatwo osiągalny. Z kolei kobiety, które będą sobie roić uczucia do nich, mogą, jeśli nie uda im się złapać upragnionego faceta seksem i zatrzymać go przy sobie, mogą poczuć się urażone, czasem wykorzystane – bo będą odrzucone co przecież im się często nie zdarza.
Tutaj działa ten sam mechanizm co przy bezpodstawnych oskarżeniach w Hiszpanii. Jeśli mianowicie nie było umowy przed seksem na papierze to kobieta może pomówić mężczyznę, że ten ją upił i wykorzystał, co odbije się na jego reputacji i pewnie też portfelu. Jak więc widać – popycha to obszar intymności między ludźmi coraz bardziej w kierunku bezpiecznej z tego prawnego punktu widzenia – prostytucji. Jednocześnie osłabia płeć męska, odbierając ten element zdobywania kobiety, czy też w cudzysłowiu zaliczania kobiet – dla tych, dla których jest to ważne i mogą sobie na to pozwolić. W ten prosty sposób już nikt nie będzie normalnie uprawiał seksu i wchodził w stałe związki, ponieważ nawet ci faceci na samej górze drabiny hipergamicznej – będą mieli z tym pod górkę. To z kolei prowadzi mnie do filmu Człowiek Demolka z 1993 roku, gdzie Sylwester Stalone w jednej że scen ma uprawiać seks z Sandrą Bullock – ale jako, że mamy przyszłość, a on jest z przeszłości, to nie wie jeszcze co na prawdę mu proponuję Lenina Xuxley, młoda policjantka grana przez Sandre Bullock. Jakże zaskoczony jest John Spartan, gdy ona nakłada mu na głowę hełm przenoszący do wirtualnej rzeczywistości, gdzie mają się bezpiecznie i higienicznie kochać – no bo jak to tak…mężczyzna i kobieta, tfu…
Myślę, że przy tych wszystkich działaniach ideologicznych oraz tych wszystkich migracjach i wywołanymi przez nie chorobami wenerycznymi, taka przyszłość nas czeka. Zresztą, statystyki mówią same za siebie, ilość chorób wenerycznych stałe wzrasta, podobnie jak alienacja ludzi jeśli chodzi o interakcje i budowanie więzi.
Szmaciury z Poznania ubogacają się z murzynami. Gdybym się dowiedział, że moja córka ma coś wspólnego z murzynami to bym ją wydziedziczył i nigdy nie zamienił już z nią słowa. Takie zachowania to wypięcie się na ród, pogarda dla własnej rasy oraz narodu. Nie ma szacunku dla ludzi, którzy nie mają szacunku do siebie, którzy wstydzą się swojego pochodzenia, uważając cudze za lepsze. W tym przypadku dodatkowo świadczy to o totalnym ogłupieniu i zezwierzęceniu, ponieważ murzyn nie wnosi żadnej wartości do życia Julki, poza fizycznym ubogaceniem, szerzej natomiast, nie wnosi nic dobrego do naszego społeczeństwa - jest szkodnikiem.

https://swiadomosc-zwiazkow.pl/pieklo-kobiet-nie-kobiety…
Współcześnie to kobiety częściej niszczą niż budują rodziny, dzieje się to w przeważającej większości przypadków – a później jako samotne matki wychowują synów na frajerów, którzy idealizują kobiety, a ci dostają wpierdol od życia i dają sobie wejść na głowę w związkach. Ostatecznie nie są szanowani i kobiety tkwią z nimi w związkach póki jest to opłacalne, a potem takiego człowieka niszczą, robiąc wszystko, aby jak sęp żyć z tego wraka człowieka, który sobie psychicznie nie dał rady.

I kogo tu wina, tego, kto dał sobie zniszczyć życie czy tego kto komuś zniszczył życie? Oczywiście tutaj maszyna racjonalizacyjna wraz z wrodzonym solipsyzmem podpowiada kobiecie, że to ona jest poszkodowana, bo wybrała sobie takiego mężczyznę, którego udało się jej zdeptać.
Jaki wniosek? Suki trzeba trzymać krótko.
Zakłamane „partnerstwo„
Relacje partnerskie promowane na postępowym zachodzie są innym konstruktem niż normalne związki, które postrzegane są negatywnie z uwagi na to, że zakładają patrialchalizm. Nie jest to niczym nowym – zawsze łączy się silny charakter ze słabszym charakterem – jest to także element hipergami, zatem o żadnej „równości” nigdy nie ma mowy. Kobiety w swojej przewrotności, niezrozumieniu siebie oraz życia, innych rzeczy chcą *na prawdę* – a inne deklarują -> z wygody i swojego mniej lub bardziej świadomego poczucia niższości względem mężczyzn, których natura inaczej i do czego innego stworzyła.
Partnerstwo to deklaracja : „podobasz mi się, dogadujemy się, ale chcę zachować otwartą możliwość do wymiany Ciebie na kogoś nowego, lepszego w przyszłości”. Jaki zatem jest sens inwestycji w takiej relacji, czy nie stoi za tym wygoda, kalkulacja? Czy aby nie jest to wszystko jednostronne, mimo zapewnień, że takie nie jest? Słów kocham Cię używa się dziś bardzo swobodnie i przestały one cokolwiek znaczyć, a jeśli coś znaczą to najczęściej „podoba mi się eksploatowanie Ciebie oraz Twoich zasobów”.
Odchodzenie od naszych naturalnych ról oraz związanej z nimi odpowiedzialności, a także płynącego z nich uznania (piramida maslova) i przydatności dla innych (transakcyjność związków), pomieszało wszystkim w życiu i wywróciło cały porządek spoleczny. Częściowo wynikiem tego jest zacieranie się wzorców męskich z powodu względnie wygodnych czasów – w trudniejszych „okolicznościach przyrody” nie dochodzi do patologii, które opisuje eksperyment „Mysia utopia”. Tylko nadmienie, że obecnie 68% kobiet w wieku 18-45 lat nie chce mieć dzieci. Paradoksalnie – możemy dowolnie poukładać sobie życia – ale żyjąc „swobodnie” poukładamy je sobie w sposób dla nas szkodliwy, w sposób egoistyczny, hedonistyczny, bez wyższych wartości — tym bardziej jeśli nasza kultura i cywilizacja promuje określony model życia, który rozmija się z wyższą celowością oraz samą biologią.
Mówiąc prościej – Generalnie zdrowo myślący faceci feministkom powiedzą NIE. Chyba, że się nie szanują i potrzeba bycia z kimś będzie ważniejsza niż właściwa relacja z samym sobą, szacunek do siebie oraz okazywany szacunek (wraz z pożądaniem) drugiej strony. Partnerstwo nie działa, a tego feministycznego modelu jedynymi beneficjentami są kobiety i to też głównie te młode. Później, gdy już życie/natura mówi sprawdzam – okazuje się, że świat jednak wygląda inaczej, nie jest on tylko subiektywnie w naszych głowach, ale istnieją jakieś obiektywne realia. Często jeszcze tutaj nie kończy się zakłamywanie rzeczywistości oraz wyparcie. Ostatecznie kobiety znajdą wytłumaczenie na wszystko – zatem wniosek u starszych kobiet jest najczęściej jeden = „mężczyźni boją się silnych kobiet” 💁

Odpowiadam – relacje zakładają w sobie transakcyjność, a wykres atrakcyjności SMV (odsyłam do publikacji „Miłość w 21 wieku) jasno opisuje kiedy jako mężczyźni oraz kobiety jesteśmy dla siebie najbardziej atrakcyjni. W pozostałym czasie powinny nas już łączyć wspólne cele, wartości oraz zbudowany wcześniej kapitał relacji, czyli nasza bliskość, wspólne życie, ale żeby nie było zbyt bajecznie i życie nie dało kopa – cały czas trzeba się starać, nawet królestwo nie jest dane na zawsze, tylko trzeba nim mądrze zarządzać i odpowiednio dbać.

Rynek relacji damsko-męskich jest to rynek jak każdy inny, tylko, że na zachodzie jest to jeden wielki śmietnik oraz lombard w jednym – lombard, w którym sprzedawca oszukuje nas co do stanu produktu i gdybyśmy na prawdę wiedzieli jak bardzo używane i często, zniszczone oraz uszkodzone przedmioty są nam sprzedawane – to oszczędzilibyśmy sobie czasu/energii/pieniędzy.
Płęta?
Mężczyzno – Chcesz być atrakcyjny? To szanuj siebie i zwyczajnie taki bądź, a jeśli nie ma popytu, ponieważ nie jesteś doceniany ze swoimi wartościami lub uważany za przeciętnego według wyśrubowanych kryteriów rodem z Tindera i Instagrama to zmień obszar geograficzny.
Kobieto – Szanuj siebie i bądź kobieca. Chyba, że wolisz rady rodem z Onetu. 💁

Partnerstwo więc to wielka bzdura, współczesny zabieg do osłabienia i podporządkowania sobie mężczyzn, poprzez ich rzekome zrównanie z kobietami, dodatkowo jest to komfort psychiczny kobiety w tym, aby nie musiała się poświęcać, aby dostawała od faceta to co otrzymuje się w stałym związku pod pięknymi frazesami, jednocześnie miała swoje wygodne ramy funkcjonowania, w których żyje z cudzych oraz ze swoich wypracowanych środków, jednocześnie nadal oczekuje tradycjonalistycznego traktowania przez mężczyznę, bez tradycyjnego charakteru ich relacji. Jest to troska o drugiego człowieka, której ramy kończą się tam gdzie kończy się własny interes. Nie jest to miłość bezinteresowna, choć udaje taką. Chcesz sprawdzić?
Po prostu przestań dawać od siebie tyle ile dajesz, strać pracę na 2 tygodnie, popadni w jakieś problemy. Albo inaczej… popłacz sobie, to będzie jeszcze lepsze. Zobacz czy gdy w Twoim życiu zapanuje pozorny chaos – kobieta będzie chciała wspólnie z Tobą to wszystko porządkować. Otóż nie – ponieważ coś takiego jest uważane jako kompromitacja, sprawia, że kobieta nie czuje się przy mężczyźnie pewnie, wyłącza się jej szacunek oraz pożądanie – czyli współcześnie po prostu wystarczy perspektywa zmniejsza komfortu życia i takich też, komfortowych warunków bytowania w przyszłości.
Kobiety lubią sobie przypisywać zasługi, myśleć, że dużo wnoszą sobą, ale tak na prawdę do póki nie pełnią na prawdę roli żony oraz matki to nie robią nic poza to co muszą – poza to do czego społecznie się przystosowały – zatem jeśli nie stawiasz granic, będą swobodnie czerpać korzyści z relacji z tobą, ale tak na prawdę nic nie zostanie w wyniku tego zbudowane. Kobieca natura w ogóle nie zakłada myślenia o życiu w tych samych kategoriach jak męska – kobiety nie odczuwają potrzeby realizacji odbudowy społeczeństwa czy dbania o interes narodowy, o obronę abstrakcyjnych dla nich wartości, które po prawdzie – ograniczają ich swobodę do maksymalizacji korzyści z relacji z mężczyznami, czyli realizowania własnej strategi reprodukcyjnej ( współcześnie bez reprodukcji).
Kobiety nie mają żadnego biologicznego imperatywu, żeby realizować te same co mężczyźni strategie na życie.
Jest wręcz odwrotnie – mają wysoce rozwinięty instynkt przetrwania za wszelką cenę, są w stanie na prawdę wyrqźnie się zmienić, na lepsze luv gorsze, tak aby dopasować się do mężczyzny, jeśli wiąże się z tym dla nich perspektywa bezpiecznego/lepszego/wygodnego życia, czerpania od mężczyzny, korzystania z życia przerzucając odpowiedzialność i koszty na ile jest to dla niej możliwe.
Dodatkowo kobiety mają silnie rozwinięty solipsyzm, który objawia się tzw. „Selfizmem” co wynika z modelu antykulturowego i akceptacji braku jasnego porządku społecznego opartego na męskich i żeńskich rolach.
W ten sposób mogą być kobiece kiedy chcą, kiedy jest to dla nich wygodne, kiedy przychodzi się o coś upomnieć, czy grać ofiarę lub coś osiągnąć gdy walutą jest seks, a w innym wypadku wchodzą w męskie buty i pragną rywalizacji z mężczyznami na tych polach na których mogą, aby dyktować warunki, aby zabezpieczyć jeszcze bardziej swój komfort życia na przyszłość – którego to komfortu nie chcą zupełnie uzależniać od mężczyzn, a przynamniej nie w takiej formie, na jakiej zabezpieczają go chodząc do pracy – związek ma być łatwiejszy niż praca, mężczyzna jak praca – zawsze ma być łatwy w zastąpieniu.
Mężczyzn, którzy to rozumieją uważają za wrogów, naturalne zagrożenie, używają więc mężczyzn, tych słabszych, a z tymi silniejszymi mają dobry seks. Przed każdym grając w swoją grę podyktowaną strategią biologiczną – instynktu przetrwania, wygody i przyjemności – niczym nieograniczoną maksymalizacją zysków.
Oczywiście wszystko w takich omówionych ramach, gdzie im się na to pozwala, gdzie społeczeństwo i kultura są wypaczone, gdzie wykorzystuje się kobiety jako docelowy proletariat rewolucji w drodze do nowego porządku świata – gdzie męskość , męski imperatyw życia i męskie archetypy to zagrożenie. Na to wszystko oczywiście nachodzą indywidualne czynniki temperamentu, naturalna awersja do ryzyka bądź inklinacja do niego. Kobiety często czegoś nie zrobią, choć by chciały, nie dlatego, że kierują się jakimś systemem wartości, co po prostu nie czują się w tym pewnie i wtedy ew. kryją się za wartościami, podczas, gdy skrycie zazdroszczą innym kobietom.
Chcesz mieć kobietę za partnera?
Powodzenia! kwestią czasu jest zanim zacznie wykorzystywać Cię do swoich celów w imię „miłości” – gdyż miłość pojmowana przez młode kobiety jest wtedy, gdy one się realizują przy twoim wsparciu – miłość nie jest wtedy, gdy muszą się poświęcić. W końcu spoleczeństwo mówi im, że nie muszą – czemu więc miałyby dla ciebie czy o zgrozo! Rodziny!
I kto tu kogo „rucha” ? Widzę to tak, że kobiety są wyłącznie nauczone, zaprogramowane współcześnie do brania – a pracują jedynie dla swoich pracodawców. Ty z kolei, faceciku – masz pracować dla niej. Słuchanie jaki stosunek mają kobiety do tych kwestii nie ma sensu, podobnie jak staranie się im tego w jakiś łagodny sposób przetłumaczyć, wypersfadować – zostaniesz uznany za wroga. Czy jesteśmy wrogami kobiet? Czy wrogiem jest przyjaciel, który mówi prawdę? Czy wrogiem kogoś jest ktoś kto gotów jest umrzeć za tego kogoś?
Oczywiście, że mądrzej jest zachować się jak wróg wobec ludzi, którzy uważają Cię za wrogów, zamiast się poniżać, chcąc ich sobie zjednać. Nie ma tu żadnej dozy cierpliwości, ani wyrozumiałości, które by wystarczyły. Szkoda życia na szkodliwych, przewrotnych ludzi.


Antykultura
Kobiety, będąc nauczone przez antykulture w większości chcą być jak szybkie auta z salonu, za które trzeba sporo płacić, które szybko tracą na wartości i zastosowania nie mają zbyt wiele poza samą szybką jazdą, nie są praktyczne, celem ich posiadania może być jedynie frajda z szybkiej jazdy oraz symbol statusu, a w to wszystko wlicza się drogie utrzymanie.
Myśląc, że masz drogi samochód jesteś kimś – nie jesteś. Może ktoś kogo na to nie stać Ci zazdrości, ale jest całkiem sporo grupa osób, którą stać, która miała lub ma podobne samochody, jest też grupa osób, która miała ten konkretny samochód – któremu się losowo trafiło w loterii oraz ci którzy myśleli, że kupili świetny egzemplarz w dobrej cenie – nic bardziej mylnego. Dokonałeś powierzchownej oceny, a im dłużej go posiadasz tym bardziej się przyzwyczajasz do ujawnianych usterek, zafałszowanego przebiegu – nadal wydaje ci się, że masz świetny samochód, ponieważ twoja definicja życia, twój obraz siebie jest mylny, a otaczając się rzeczami, które utrzymują ten obraz, tym bardziej się tego trzymasz. Do póki nie zrozumiesz jak działa świat ludzki, nie poznasz prawdziwych motywów ludzi, którzy cię otaczają. Nie zdasz sobie sprawy jak szybko by cię zastąpili, gdyby powinęła ci się noga, gdybyś miałbyś trudniejszy okres i już nie mogliby czerpać z ciebie takich korzyści – z twojej obecności w ich życiu. Używamy siebie nawzajem – taka jest prawda.
Tyle jest zatem pierdolenia o partnerstwie, a gdy przychodzi się z kimś poznać to nic się w tej materii nie zmieniło. Kobiety są właśnie tymi samochodami z salonu lub od dilera z januszexu. Samochodami na których zakup i koszty używania Cię stać lub nie. Gdzie w tym wszystkim jest człowiek, osoba? Otóż nie ma. Kobiety nie chcą tego w istocie co deklarują, chcą być tym samochodem – drogo kupionym i możliwie dbanym i cackanym przez właściciela, drogim w obsłudze. Kupczą ciałem i to w istocie jedyna wartość jaką mają dziś do zaoferowania mężczyźnie. Samemu zresztą wyznając feminizm – sądząc, że końcem końców mężczyzny nie potrzebują, deklarują, że samym jest im dobrze, mężczyzna więc dla kobiety jest postrzegany jako wygoda, dodatek – rozrywka. Kobiety są zdolne kochać wyłącznie rodziców i swoje dzieci, gdy chodzi o mężczyzn – kochają miłość. Rozumieją jedynie wygodę i bezpieczeństwo materialne.
Prawdę mówiąc… nie ma znaczenia z kim będziesz, ani kto będzie z Tobą, jeśli w tym wszystkim nie stracisz siebie, jako mężczyzna nie przeinwestujesz. Nie zapłacisz za to wszystko większej ceny niż to wszystko jest na prawdę warte. Wolnych kobiet jest całe mnóstwo i są one łatwiejsze niż mozżaby przypuszczać, a sam seks jest tańszy niż prostytutka. Intymności natomiast, autentycznego zaangażowania w tym świecie pozbawionym wyższych wartości nie ma – nie ma ponieważ oddalono się od prawdy. Mężczyźni są kształtowani na cipy i tak też się zachowują. Ubóstwiają kobiety, idealizują relacje, nie szanując przy tym siebie. W żadnym razie nie są mężczyznami przez duże M, panami w swoich domach, głową rodziny. Są tylko pocieszycielami, wsparciem emocjonalnym i finansowym – kolejną osobą w kolejce, zamówioną jak jedzenie przez aplikację, dowiezioną przez kuriera.
Nie sposób tego odwrócić i nie sposób też „wychować” sobie dziś kobiety. Sytuacja ma się tak, jak z sprowadzeniem kobiety z innego kręgu kulturowego, z biednego kraju do kraju pochodzenia Mężczyzny – jak to często ma miejsce. Taka kobieta szybko przyzwyczaja się do nowych standardów, poznaje koleżanki w pracy, u kosmetyczki, na studiach i prędzej czy później kopnie w dupę faceta- ponieważ może, ponieważ ten nie będzie miał już żadnych kart przetargowych, a sama kobieta będzie miała mnóstwo możliwości. Wolność zatem o której dużo się mówi na zachodzie, ta w wymiarze obyczajowym, bo o innych wymiarach wolności trudno mówić, aby istniały – jest gwoździem do trumny świata zachodniego, zachodnich narodów, rodzin.
Przestał się liczyć człowiek jako taki, życie jako takie – liczy się tylko JA = ego. Nie wymusimy tego poświęcenia, nie skłonimy do niego, nie ma żadnej formy zachęty, poza tą, która płynie z indywidualnej decyzji mężczyzn, aby być lepszą osobą dla samego siebie – tym samym nie oferując tego światu, ponieważ ten świat tego nie potrzebuje. Świat jest zajęty zarabianiem pieniądza i wydawaniem go na rzeczy i przyjemności. Ocean dopaminy, w którym zanurzony jest zachód, sprawia, że ludzie nie widzą nic, poza czubkiem swojego nosa oraz marchewką, tuż obok – marchewką, którą dał system za sprawą związanej z nim antykultury. Marchewką jest pieniądz – wartość pustą w środku, którą często dopiero mając, można poznać jak ubogim jest się człowiekiem wewnętrznie. I to też, ta mądrość, nie przypadnie wszystkim, jeśli nie znamy nic innego, jeśli kręcimy się stałe wokół swojego ogona. Potrzeba do tego poczucia sensu, chęci poznania prawdy, odpowiedniego, dobrego dla nas wartościowania wszystkiego w naszym życiu. Do póki człowiek nie będzie chciał dobra, to nie będzie chciał prawdy – ponieważ te są jak lekarstwo, które gorzko smakuje i wolimy raczej wypić takie lekarstwo, ale zaraz zapić czymś słodkim lub procentami – pokoloryzować sobie to wszystko. Ale nie tędy droga – i choć oszukiwać można się całe nawet życie, tak stale będziemy spotykać się z konsekwencjami swoich nietrafnych wyborów, wyborów, które nam szkodzą, które nie są podyktowane naszym oraz szerzej rozumianym, dobrem naszej wspólnoty, małej czy większej.
Kobiety nie zrezygnują same z tego zachodniego modelu życia, tego kurwidołka

Antykultura podsuwa nam wszystkim dużo więcej powodów i to całkiem przekonujących, że lepiej w nim tkwić. Ta sama antykultura także wyżej stawia kobiety w naszym świecie, uprzywilejowuje je w stosunku do mężczyzn – czemu zatem miałyby one rezygnować z tej wygodnej dla siebie sytuacji? Z tego świata, z którego mogą czerpać pełnymi garściami? Nie musząc tak na prawdę nic – poza sprzedaniem siebie w wymiarze cielesnym, uprzedmiotowieniem oraz sprzedaniem się korporacji, w której spędzi najważniejsze lata swojego życia, aż zorientuje się, że czegoś jej brakuje, mimo, że nie przyzna przed sobą, że to wszystko to była pomyłka? No bo jak inaczej miałaby żyć? Zależna od mężczyzny? Jako niewolnica! To nie wchodzi w grę! – uszkodzonej kobiety nie da się już naprawić, a człowieka zasadniczo programuje się do 12-13roku życia, później jest to już dalszą wypadkową doświadczeń. Kobietami nie kieruje wewnętrznie rzadny imperatyw, który podsuwałby im potrzebę poprawy siebie, jeśli zastane okoliczności sprawiają, że mogą spełniać swoje potrzeby i zachcianki, to nie będą wiedzieć potrzeby zmiany siebie – zwyczajnie życie nie wystawia ich na takie próby, nie kształtuje ich charakteru. Kształtowanie kobiety odbywa się do wieku nastoletniego, później będzie to już tylko produkt tych doświadczeń, kolejne nie sprawią, że skoryguje ona realnie swój kurs w życiu – a jeśli nawet w niewielki sposób to będzie to wynikiem wyłącznie koniunkturalizmu, a nie obiektywnej oceny siebie i swojego położenia. Uszkodzone kobiety w istocie nie są zdolne do krytycznej oceny siebie – krytycznej, czyli takiej zwracającej uwagę na swoje wady w wymiarze tego jak traktują innych – to jak traktują innych jest tylko wypadkową, a nie świadomym procesem przemiany siebie. To życie kształtuje kobietę, kolejne wymuszone na kobiecie etapy jej życia wraz z wiekiem, a nie jak w przypadku mężczyzn – gdzie dochodzi możliwość introspekcji i świadoma przemiana siebie w obliczu ponoszonych klęsk, które sygnalizują potrzebę przemiany. Nie ma żadnej alternatywy dla mężczyzn jak tylko wytrwała praca nad sobą lub upadek.
Kobiety w życiu wybierają pieniądz oraz wybierają wszelkie dostępne im przyjemności – dopóki wiek im na to pozwala. Używają sobie życia bez względu na konsekwencje, wykorzystują jedyną walutę jaką na prawdę dysponują – ciało. Chcą mieć wszystko, niczym rozwydrzone dziecko – i dostają wszystko – do czasu. Gdy przestają dostawać już wszystko jak dawniej – dopiero wówczas idą po rozum, wtedy gdy ich miejsce jest już zaraz obok śmietnika, ponieważ reprezentują sobą właśnie taki śmietnik, który jeszcze czasem chcą uprzątnąć na terapii. Zaburzona kobieta zawsze będzie zaburzoną kobietą – nie da się jej naprawić i nie wyjdzie z kontaktu z nią nic dobrego, gdyż nie stanowi ona sobą bezpiecznego miejsca do tworzenia ogniska domowego dla mężczyzny oraz potomstwa. I nie można tego przełożyć 1:1 z mężczyznami, gdy chodzi o jakieś deficyty – wiadomo, że tutaj zdarzają się także zaburzenia, których się nie przeskoczy, jednak wiemy współcześnie pod wpływem prowadzonych badań, że zaburzony w jakimś sensie mężczyzna, reguluje się wewnętrznie, emocjonalnie pod wpływem relacji z kobietą, pod wpływem bliskości z nią, z człowiekiem ogólnie – ponieważ my mężczyźni nie żyjemy najczęściej w kontakcie ze swoimi emocjami i uczuciami – wypieramy je ponieważ naogół nie są nam potrzebne, potrafimy względnie optymalnie funkcjonować bez nich. Dlatego też, nie wiele tak na prawdę nam – bardziej myślących niż czującym istotom, niewiele tak na prawdę nam potrzeba, aby zorientować się gdzie jest góra, a gdzie jest dół -> znaleźć swoje miejsce w życiu, jeśli tylko w tym życiu mamy cel, kogoś kto na nas polega. Czyli mamy odpowiedzialność w postaci rodziny oraz więź emocjonalną, która zestraja nas z samym sobą. Z tego powodu mężczyźni tak bardzo uzależniają swoją samoocenę od kobiety – ponieważ kobieta może mieć na nas bardzo dobry wpływ, założona rodzina być powodem ogromnej motywacji, zrealizowania tej potrzeby bycia potrzebnym.
Dlatego tak ważne jest to, aby mężczyźni omijali zepsute kobiety, aby te kobiety nie miały potomstwa, gdyż w ten sposób problem dalej będzie występował. Mężczyźni żyjąc wśród takich kobiet – ponieważ często nie ma innych – naśladują je w tym co najgorsze, aby się im przypodobać, aby je sobie zjednać – rzucają korale przed świnie, a po czasie, część z nich, orientuje się, jak bardzo marnują swoje życie, robiąc coś, co jest zupełnie nie możliwe na tym świecie -> chcą zadowolić kobietę.
I właśnie za tą głupotę, za tą naiwność i słabość w stosunku do kobiet, nie należy nam się szacunek – sami z niego zrezygnowaliśmy. Kobiety, jak dzieci, tak na prawdę nie wiedzą czego chcą, trzeba im to wskazać, dopiero wówczas orientują się dobrze w życiu, na początku tym punktem orientacyjnym jest własna rodzina z ojcem na czele, potem jest nią mężczyzna, który przejmuje nad nią opiekę i kontrolę, następnie jest to własna rodzina – dzieci – które są jej priorytetem. Później jest to już tylko mądrość kobiety, aby nie sabotować relacji z mężem, na rzecz tego, że orientujemy się wyłącznie na potrzebach swoich i dziecka. Mężczyzna wciąż w tym wszystkim jest i potrzebuje minimum uwagi oraz uznania, aby dalej robić to co do niego należy w tej układance.
Kobiety psują dziś mężczyzn, a kobiety, pomiędzy sobą – psują siebie.

Nie wchodzimy w relacje między mężczyzną a kobietą jako równi, jako partnerzy – to trzeba powiedzieć.
Wchodzimy do niej jako mężczyzna i kobieta. Jeśli kobiety nie czują się pewnie w tej roli, nie odnajdują się w niej, mają potrzebę wchodzenia w męską energie i dopiero wówczas podejmują się angażowania w relacje partnerskie, gdzie czują się pewnie i bezpiecznie – wówczas, powinno być dla wszystkich jasne – te kobiety mają problem.
Problem ma także mężczyzna, gdy wchodzi w taką relacje, w której nie jest mężczyzną, a partnerem.
Mężczyzna bowiem, nie osoba, MĘŻCZYZNA – ma konkretne oczekiwania wobec kobiety i nie może być inaczej, jest to wyraz poprawnych wzorców, szacunku do siebie oraz wartości, którym hołduje. Może to wywołać jakieś oburzenie, bo jak to, mężczyzna stawia warunki?
Jakoś nie dociera do wielu, że mężczyźni także są konsekwętnie rozliczani ze swojej roli przez kobiety – nic nie uchodzi ich uwadze. Jednak pod wpływem zmian, które zaszły w społeczeństwie, na skutek feminizacji mężczyzn, dziś mężczyzna, uważa się za w jakiś sposób wygranego i męskiego, gdy ma kobietę – nieważne jaką. W ten sposób obniżono nam poprzeczkę, ale w ten sposób obniżyliśmy ją także samym sobie, co ma druzgocące konsekwencje dla wszystkich.
Tworzenie związków partnerskich, gdzie zacierają się różnice pomiędzy nami, sprawia że obie strony są pogubione w takiej relacji oraz w życiu, a w efekcie – nie rozwijają się w swoich domenach. Taka relacja staje się tylko sposobem na zaspokajanie swoich potrzeb i to wyłącznie tych niższego szczebla, nie jest natomiast tym czym powinna być – formą realizacji siebie poprzez rozwój, adekwatnie do noszonej przez nas odpowiedzialności i stopnia zaangażowania. Docelowym miejscem, gdzie swój początek będzie miało nowe życie. Dzieje się to z tym większą szkodą dla mężczyzn, że to kobiety były, są i będą głównymi beneficjentami związku, niezależnie czy normalnego czy tego partnerskiego. Czemu mowa o szkodzie?
– Ponieważ nie robimy tego co powinniśmy robić, co byłoby dla nas dobre, czyli budujące, a nie dobre – bo przyjemne. Przejmujemy sposób bycia od drugiej osoby, z którą spędzamy znaczącą część czasu, a jeśli ta osoba obniża nam poprzeczkę swoim różnym od naszego światopoglądem i wartościami to wiedz mężczyzno, że jesteś niczym więcej, jak tylko kolejnym uszczęśliwiaczem, któremu akurat przypadło miejsce w kolejce. Płacisz za seks, tym jest to w prawdzie.
Związek to duża odpowiedzialność, ponieważ jesteśmy nośnikami wzorców i kultury – to co wnosimy do życia swojego, jest tym co wnosimy do życia innych ludzi, a to z kolei jest tym co zostanie po nas na świecie – jeśli jesteśmy po stronie życia, jeśli dajemy życie, jeśli wybieramy życie w prawdzie, a nie cywilizację śmierci, konsumpcyjny byt i tanie podniety.
Tam gdzie jest odpowiedzialność, tam jest prawdziwa życiowa przygoda – wielkie nieznane. Nikt nie zna granic naszego wzrostu, ani my, ani sam Absolut. Nic co jest łatwe, nie może być jednocześnie dobre i budujące.
Wartość kobiet – przywilej atrakcyjności
Z wartością kobiet na rynku relacji damsko-męskich jest jak z ceną jakiegoś produktu za szybą w galerii handlowej. Produkt jest wystawiony na sprzedaż z metką określającą cenę katalogową, czyli tą, którą producent ustalił jako wyjściową, a za którą sprzedawca najchętniej sprzedałby produkt. I teraz, mamy tych mężczyzn, którzy nie liczą się tak bardzo z pieniędzmi i potrzebują drogich błyskotek, wtedy kupują taki produkt i może nawet nie podejmują się jakichkolwiek negocjacji, bo nie robi im to różnicy. Następnie mamy tą grupę, która określony produkt chętnie kupi, ale nie za taką cenę, więc albo sprzedawca musi być skory do negocjacji albo muszą poczekać, aż cena spadnie sama po czasie. Cena oczywiście z czasem stopniowo spada, a mężczyźni stopniowo się bogacą. Szanując jednak swoje zarobione pieniądze, wolę je inwestować w coś, aniżeli wydawać sporo pieniędzy na coś co może przynieść mi pewną stratę krótko lub długoterminowo.
Zatem kobiety grając w tą grę, chcą się możliwie jak najlepiej sprzedać w swoim najlepszym czasie życia, gdy są stosunkowo młode, a przez to atrakcyjne. Z drugiej strony, z wiekiem mają stopniowo coraz większą, przeszywającą je świadomość, że zawsze takie nie będą, więc podobnie jak mężczyźni przyjmują te podejście do życia, że muszą być dla samych siebie najlepszą inwestycją. Z tą jednak różnicą, że mężczyzna jest lub nie jest, ale stara się być rozwijajacą się firmą, z mniejszym lub większym potencjałem, która ostatecznie jest w stanie wzbogacić swoich inwestorów, wypłacać dywidendę, podczas, gdy celem kobiet jest inwestycja w samą siebie, aby mieć stały dochód z innych źródeł i nie zależeć w takim stopniu jak w młodym wieku – od wyciągania pieniędzy najpierw od rodziców, a następnie od mężczyzn, wszystko na ładne oczy, czyli życia na cudzy koszt, jako ta płeć uprzywilejowana, która wymaga okazywania jej względów, co wyraża się m.in. w tej finansowej w cudzysłowiu – hojności. Nie wynika to z tego, że nie chcą dalej tak wygodnie i przyjemnie żyć – wynika z tego, że niemogą, ponieważ tracą na atrakcyjności fizycznej, która była ich walutą. Dlatego też, kobiety zmieniły swoją strategie wraz ze zmianami wdrążonymi przez korporacyjne lobby – co dokonało się stopniowo, począwszy od Stanach Zjednoczonych na początku 20 wieku.
Jaki w tym cel miały te korporacje wraz z neomarksistami, opowiadam w tym podcaście:
Jaka korzyść dla społeczeństwa płynie z tego, że kobiety robią „kariery” że zarabiają duże pieniądze? Kto na tym zyskuje?
Co należałoby tu zmienić dla poprawy relacji między płciami oraz samych związków i płynącego z tego dobrostanu to to, aby kobiety były nastawione na rozwój firmy-rodziny tak samo jak docelowo mężczyźni, zatem aby związek był wspólnym przedsięwzięciem, a którego powołanie do istnienia, nie było tylko formą zaspokojenia swoich potrzeb leżących na samej dole tej hierarchii, ale skupiając się na całkowitym, możliwym rozkwicie i dobrostanie. Co za tym idzie, kobiety powinny przestać traktować siebie jak modelki czy produkty na sprzedaż, a mężczyźni przestać dawać się traktować przez kobiety jak skarbonki. Oboje powinni wysuwać wobec siebie jasne propozycje, odnośnie tego jakiego przedsięwzięcia chcieliby się wspólnie podjąć i uczciwie określić swoje w nim role. Jeśli nie idą one z sobą w parze tj. nie są nastawione na budowę tylko na rozrywkę i eksploatację jednego przez drugiego to ta mądrzejsza strona powinna wyjść z takiego interesu, szanując swój czas i wszelkie inne zasoby. To wymaga wysokich standardów, a takie mogą wynikać tylko z pracy własnej oraz pozytywnego, a nie destrukcyjnego wpływu „kultury”.
Czego innego potrzebujemy od związku.
Mężczyzna wie za co płaci i kobieta wie, za co jest tak dobrze traktowana – na tym polega relacja – na transakcyjności. Oboje mamy swoje potrzeby, ale choć życie się na nich opiera to na nich się nie kończy, dlatego związek nie powinien opierać się na samej transakcyjnej jego naturze, musi także przedstawiać jakąś wartościową perspektywę dla obojga, w ten sposób, że ta przedstawiająca im się droga odwołuję się do ich najistotniejszych potrzeb, czyli realizacji siebie w swojej męskiej oraz kobiecej domenie, więc nie jest to o tyle codzienne możliwe wsparcie, ale praca ku wynoszeniu siebie samych ku swojemu najwyższemu potencjałowi, tak widziany cel nadaje poczucia sensu, bo jest jak praca, którą wykonujemy z naszych najwyższych wartości i przekonań co do życia, ale ma też ten szczególny rodzaj odpowiedzialności, że wykonujemy ją z poczucia wzajemnego obowiązku, co nie różni się od sprawowania rządów, ale nie takiego dla władzy i kontroli, ale właśnie rządzenia czyli także służenia z tego poczucia obowiązku. Jeśli więc robimy to dla siebie, bo nie inaczej, to jednak tym co otrzymujemy w takim wypadku w zamian jest poprawa stanu naszego serca i charakteru, a niżej jako warunki sinequanon – utrzymywanie zdrowia psychicznego, równowagi emocjonalnej.
Kullura kłamstwa
Mężczyźni oceniają kobiety w pierwszej kolejności na podstawie wyglądu, kobiety natomiast na podstawie tego co słyszą od mężczyzny lub o tym mężczyźnie. Zawsze tak było i zawsze tak będzie. Obie strony więc, aby pozyskać sobie względy płci przeciwnej w panującej kulturze kłamstwa – zwyczajnie kłamią. W języku angielskim istnieje trafne określenie na taką postawę „full of shit” – być pełnym gówna – grać, udawać, kreować się na kogoś.
Obie strony nauczone przez kulturę konsumpcyjną pragną się dobrze sprzedać i sprzedają – kłamstwo. Do tego stopnia, że gdy tego nie robisz to wydawać by się mogło – wypadasz z gry, ponieważ wśród ludzi nauczonych tak żyć, nie znajdziesz wielu ludzi mówiących innym językiem. Co jeśli jest ich coraz mniej, a coraz więcej jest uczonych kłamstwa? Mają je wypisane na twarzy, ubierają się w nie co dnia oraz eksponują je, aby pozyskać sobie obserwatorów – dowartościować się.
Puści i smutni ludzie. Samotni – ponieważ nie mogący znieść swojego towarzystwa, gorszą się więc stale wśród podobnych sobie, mając dupę na twarzy.
Burzyciele naturalnego (zdrowego) porządku

Lewicowe poglądy to inne pojęcie na poglądy żeńskie, ponieważ kobiety statystycznie są bardziej „narażone” na odczuwanie negatywnych uczuć, po prostu bardziej się im poddają, gorzej znoszą wszelki niepokój, stres. Jest to związane z gospodarką hormonalną, testosteron u mężczyzn sprawia, że nasz poziom lęku jest wyraźnie niższy, sprawia też, że jesteśmy mniej emocjonalni i lepiej znosimy wszelki wysiłek fizyczny. Na ogół, mężczyźni mniej się przejmują, choć z pewnością nie mniej myślą o problemach – po prostu myślą o realnym ich rozwiązaniu i na myśleniu się nie kończy, a to ogranicza ilość chaosu w życiu, a to z kolei ogranicza poziom lęku.
W całym tym obrazku brakuje słowa odpowiedzialność. Brakuje go, ponieważ lewicowe poglądy to inne pojęcie na poglądy żeńskie. Każdy kto twardo stąpa w rzeczywistości, nie poddając jej relatywizmowi, doskonale rozumie, że moja własna wolność nie może być realizowana kosztem innego człowieka, kończy się ona wtedy, gdy naciskam na stopę komuś innemu. W całej jednak złożoności ludzi, tym bardziej w spektrum różnych zaburzeń i tego co uważamy na „normalność” trzeba przyjąć umownie jakąś wykładnie tego co będzie dobre – budujące i tego co będzie złe – burzące. Jeśli tak opiszemy tą rzeczywistość to według prawa naturalnego, dobre będzie to co jest dobre z natury.
Kogo system obciąża kosztem tej powszechnej dziś patologii?

Otóż tych, którzy są zwolnieni z jakichkolwiek przywilejów, a przez to muszą brać odpowiedzialność – której to branie jest jedyną dostrzegalną i oczekiwaną od nich wartością, którą wnoszą. Dostrzeganą i oczekiwaną, jednak nie docenianą – mowa oczywiście o mężczyznach, którzy w przeciwieństwie do kobiet oraz zaburzonych na różne sposoby ludzi – muszą prezentować sobą jakąś wartość dodaną, a nie jedynie być, wyglądać, pachnieć lub mówić o swoich problemach, o tym rzekomym piekle jakiego doświadczają.
Osoby utożsamiające się z ideologią LGBT to także ciekawy przypadek, bowiem mamy osoby, które chcą doświadczać przywilejów tak jak to robią kobiety – takie osoby, osoby zaburzone, które wewnętrznie dotyka fakt, świadomość, że są inne przez pryzmat swoich doświadczeń, które ich uformowały, a także poprzez swoje geny, które sprawiają, że mają różne zaburzenia psychiczne oraz bywa, że są wizualnie nieatrakcyjne, a zatem nie mogą korzystać z przywileju atrakcyjności – stąd psychologicznie potrzebują sobie zrekompensować swoje braki, opakować te swoje problemy emocjonalne i psychiczne w coś co będzie lepiej wyglądać, co ludzie będą akceptować, a nawet co spotka się z uznaniem.
Poszlibyśmy za daleko, gdybyśmy uznali, że te bądź co bądź niszowe środowisko samo zbudowało sobie taką pozycję. Znaczenie tej ideologii oraz jej promocja w ostatnich latach urosła na sile za sprawą wygranej demokratów w stanach zjednoczonych oraz stojącym za nimi lobby korporacyjnego, czyli tzw. Neomakrsistów, globalistow i internacjonliastow, którzy używają ideologii LGBT, gender oraz innych do formowania nowych społeczeństw w kolektywnym zachodnim świecie.
Życie nie znosi próżni, dlatego religie zastąpiła ideologia. W czasach komunizmu tą ideologią był marksizm, w czasach socjalizmu tą ideologią jest neomarksizm. Jeden i drugi formował człowieka na nowo oraz potrzebował do swojej rewolucji proletariatu. Wtedy tym proletariatem była naiwna młodzież oraz robotnicy, a dziś – młodzież, kobiety oraz wszelcy dewianci ze skrajnej lewicy. Ten komponent dewiantów, tytułowych *burzycieli* jest potrzebny do rozpadu społeczeństwa jakim je znaliśmy, resztek cywilizacji łacińskiej.
Podobnie z kobietami, które są wykorzystywane w tej rewolucji jako klin – w pierwszej kolejności do rozbijania rodzin, a w dalszej kolejności osłabiania roli mężczyzn, a przez to samych mężczyzn. Istotne dla globalistów jest także promowanie nowej cywilizacji śmierci, w której guruje hedonizm i konsupcjonizm. Kobietą łatwo jest sprzedać hedonizm i konsupcjonizm, gdyż mają biologicznie inny imperatyw niż mężczyźni – pragną bezpieczeństwa, wygody, przyjemności. To wszystko są emocje, wszystko dobre i przyjemne emocje, których stale, najlepiej bez ograniczeń chcą sobie dostarczać – co oczywiście nie jest możliwe, a nawet jest sytuacją patologiczną, także dla stanu organizmu. Stąd też powszechny stan rozkładu i patologii w przestrzeni publicznej – upadek kultury i moralności.
Jeśli wierzyć samym naczelnym ideologom LGBT, 80% dzieci utożsamiającyh się z LGBT miało próbę samobójczą? Czyli jak można mówić, że jest to normalne i są to zdrowi ludzie, coś co powinno być promowane? Czy jeśli ideologia ta będzie bardziej promowana to będzie to generować więcej zaburzonych ludzi czy mniej?
Tolerancja
Na zachodzie ale szczególnie w przestrzeni białych narodów europy panuje narracja, że bycie nietolerancyjnym to coś złego, a przez to postawa taka jest napiętnowana. Jest to wynik programowanej nam przez postmidernistów „tolerancji represywnej”.
https://historia.dorzeczy.pl/194171/herbert-marcuse-tolerancja-represywna-szkola-frankfurcka.html
Jednocześnie nic sobie z tego nie robią tacy murzyni oraz azjaci będąc największymi rasistami. Kultura u azjatów akurat nie pozwala im na zbyt duże odnoszenie się ze swoim rasizmem, gdyż unikają oni bezpośrednich słownych konfrontacji, za plecami natomiast, pośród swoich uważają swoje. Murzyni natomiast nic sobie z tego wszystkiego nie robią, uważaja, że maja nawet prawo do bycia rasistami, a za powód dają niewolnictwo i kolonializm, którym przecież trudnili się głównie żydzi, a korzystali na tym bogaci brytyjczycy i amerykanie.
Brak akceptacji dla braku tolerancji to kolejna odsłona polityki wstydu, wymierzona w białych ludzi, aby uśpić naszą czujność i zniszczyć nas poprzez zalanie europy falami imigrantów. Celem jest zniszczenie naszej tożsamości, ugruntowanej w pochodzeniu etnicznym, które jest fundamentem. Bez tego fundamentu możemy mówić o kosmopolityźmie, a w takim wypadku nie ma znaczenia dla nas skąd pochodzimy i w żadnym wypadku nie będziemy bronić niczego co nasze – bo nie będzie niczego co nasze. Wszystko natomiast należec ma do garstki najbogatszych ludzi – globalistycznej oligarchii.
– W pochyłej drodze ku przepaści –
W 1956 roku niemiecki żydowski filozof Günther Anders napisał tę proroczą myśl:
Credit: TheRightFrameMedia
„Aby z góry stłumić wszelkie bunty, nie należy robić tego brutalnie. Archaiczne metody jak Hitler, są zdecydowanie przestarzałe. Wystarczy stworzyć zbiorowe uwarunkowanie tak potężne, że sama idea buntu nie przyjdzie już nawet do głowy. Najlepszym sposobem byłoby formatowanie ludzi od urodzenia poprzez ograniczenie ich wrodzonych zdolności biologicznych…
Następnie kontynuujemy uwarunkowanie poprzez drastyczne obniżenie poziomu i jakości edukacji, sprowadzając ją do formy bezwysiłkowego zajęcia. Osoba niewykształcona ma ograniczony horyzont myślenia, a im bardziej ograniczone jest jego myślenie – materialne, mierne, tym mniej może się buntować. Należy sprawić, aby dostęp do wiedzy stał się coraz trudniejszy i elitarny… Niech pogłębia się przepaść między ludźmi a nauką tak, aby informacje skierowane do ogółu społeczeństwa zostały znieczulone wszelkimi możliwymi treściami – szczególnie bez filozofii. Znów należy użyć przekonywania, a nie bezpośredniej przemocy: będziemy transmitować masowo za pośrednictwem telewizji rozrywkę, która zawsze pochlebia emocjom i instynktowi.
Zajmiemy umysły tym, co jest daremne i zabawne – nieustanną gadką i muzyką, aby nie zadawać sobie pytań, nie uruchamiać myślenia.
Seksualność będzie najważniejsza – jako znieczulenie społeczne, nie ma nic lepszego. Ogólnie rzecz biorąc, należy zabronić powagi egzystencji, wyśmiewać wszystko, co ma wysoką wartość, utrzymywać ciągłe apologię lekkości, tak aby euforia reklamy i konsumpcji stała się cenną składową standardu ludzkiego szczęścia i wzorem wolności.
Tego typu napór na zbiorowość sam w sobie spowoduje taką integrację, że jedynym lękiem (który trzeba będzie podtrzymywać) jest wykluczenie z systemu i tym samym utrata dostępu do warunków materialnych niezbędnych do szczęścia. Masowy człowiek, tak wyprodukowany, powinien być traktowany takim, jakim jest: produktem, cielęciem i musi być monitorowany tak, jak powinno być stado. Wszystko, co pozwala uśpić jego jasność, jego krytyczny umysł jest dobre społecznie, zaś to co mogłoby go obudzić, musi być zwalczone, wyśmiewane, duszone…
Wszelkie doktryny kwestionujące system muszą być najpierw określone jako wywrotowe i terrorystyczne, a ci, którzy ją popierają, traktowani jako wrogowie publiczni”
Günther Anders
„Ludzka przestarzałość” 1956