O miłości w 21 wieku

Związek mężczyny i kobiety towarzyszy nam od początku istnienia, odkąd stworzono nasz gatunek. Stworzono mężczyznę i kobietę, stworzono nas właśnie nawzajem dla siebie w celu prokreacji. O ile podział wśród tak zwanych ssaków na samców i samice nie jest czymś innym niż to co spotykamy w przyrodzie, tak w przypadku istot samoświadomych ma on głębszy wymiar. Zwierzęta, istoty nierozumne jak zwykliśmy je nazywać, nie rozpatrują swojego życia, nie odbierają go w tak złożony i różny sposób jak istoty samoświadome. To pozwala nam doświadczać i rozumieć “życie” na całą masę sposobów.

Alex Grey “Embracing” 1989

Przekładając to na relacje partnerskie – każdy z nas mimo, że posiada energie męską i żeńską, mimo, że jesteśmy w stanie tworzyć, realizować się w życiu samemu to pragniemy także tworzyć, realizować się wraz z inną od nas energią i światem. Kiedy dobieramy się tworząc związek przynajmniej z założenia pragniemy dopełnienia siebie. Pragniemy złączyć się z pasującą energią drugiej osoby, tworzyć wspólną przestrzeń, wspólny świat, wspólne życie. Biologia i współczesna antykultura nam to jednak mocno utrudnia – jednak o tym w dalszej części.

Partnerstwo

Alex Grey “Kissing” 1983

Człowiek w 21 wieku często całe swoje wyobrażenia o relacjach partnerskich i “miłości” czerpie z książek, seriali i filmów. Przeważnie w takich filmach widzimy zmagania pary, wiele trudności, aż w końcu są razem, aby żyć długo i szczęśliwie – na tym film się kończy. Nie widzimy jednak jak ta para żyje razem przez następne kilka-kilkanaście-kilkadziesiąt lat, nie oglądamy późniejszych trudności jakie przynosi z sobą życie. Film kończy się w momencie kiedy młodzi ludzie dopiero co niedawno się poznali, główną role odgrywa wciąż cielesność, hormony wciąż buzują, a osoby nie widzą świata poza sobą. Doświadczenia, które są najbardziej intensywne traktujemy jako miłość, podczas, gdy jest to zakochaniem, które zdarza się stosunkowo łatwo w młodym wieku, ponieważ tak nas natura stworzyła, abyśmy właśnie w tych latach najbardziej mieli się ku sobie i płodzili potomstwo. Zakochanie niejako rywalizuje tutaj z miłością – jest ono silniejsze. Miłość w tym wszystkim też występuje, jest gdzieś tam, między pomiędzy – gdzieś. Najczęściej dopiero dostrzegamy ją po dłuższym czasie – jeśli faktycznie jest – lub gdy przychodzi się pożegnać.

W wieku nastoletnim budzi się w nas potrzeba poczucia i wyrażania intymnej bliskości. Dodatkowo młody człowiek w związku z tą przemianą, z porzucaniem wewnętrznego dziecka, odczuwa zagubienie, przez co potrzebuje wsparcia w rodzicach i przyjaciołach, jednocześnie pragnie mieć kogoś bliskiego w tym świecie z kim mógłby dzielić swoje uczucia. Kobiety z natury pragną opiekuna, a mężczyźni pragną się bliską osobą zaopiekować – oboje obdażając się troską. Z czasem także nasza seksualność się budzi i oznajmia swoje potrzeby. Tak więc w młodym wieku związek dwojga ludzi opiera się na zaspokojeniu potrzeby poczucia bliskości w wymiarze emocjonalnym i cielesnym. Są ludzie, u których te potrzeby budzą się później niż u innych, są też tacy, którzy kontrolują oraz tłumią te potrzeby, nie dając im zupełnie zawładnąć nad sobą. Wszystko w tamtym okresie zależy od natury osoby, jak również środowiska i autorytetów jakie posiada.

Z czasem jak dojrzewamy emocjonalnie i psychicznie co uwarunkowane jest naszymi doświadczeniami, ilorazem inteligencji oraz poziomem inteligencji emocjonalnej, zaczynamy wymagać więcej od takich relacji, poznajemy siebie, życie, zaczynamy zupełnie na nowo wszystko definiować, szukać miary i wartości – swojego miejsca w tym wszystkim. Człowiek z natury dąży do reprodukcji i zapewnienia sobie bezpiecznego, a dziś także możliwie najbardziej wygodnego i pełnego możliwości życia. W ogromnym stopniu nasze relacje warunkuje biologia, jesteśmy pod wieloma względami gatunkiem takim samym jak inne na ziemi. W podziale na grupy wiekowe, można w dzisiejszym społeczeństwie wyszczególnić różne postawy i jak one się zmieniają wraz z wiekiem. Równie duża część z tego co robimy my sami jak i inni ludzie jest dyktowane przez poziom naszej samoświadomości, ponieważ każdą kartę w naszym życiu możemy obrócić w swoje przeciwieństwo, często życie samo daje nam takie sposobności, abyśmy poznawali naturę dobra i zła. Więc choć ukształtowały nas i wciąż warunkują nas poprzednie doświadczenia i określone środowisko w którym dorastaliśmy i przebywamy to najczęściej nic nie stoi poważnie na drodze, aby zmienić siebie, poprzez zmianę nastawienia do wszystkiego co składa się na nasze życie, a następnie samo życie. W całej rozpiętości życia, przeżywamy tak na prawdę wiele żyć, wiele rodziałów, a wszelkie zmiany nie dokonują się w sposób radykalny z dnia na dzień, tylko stopniowo, mniej lub bardziej przez nas świadomie. Poprzez świadomą, wytrwałą pracę, możemy wprowadzić kążdą oczekiwaną zmianę – jeśli tego na prawdę chcemy i jest to dla nas dobre – życie/wszechświat/absolut/bóg – podsunie nam możliwości, aby realizować się w określony sposób.

Dlatego należałoby przede wszystkim zacząć od tego, że nasze postrzeganie miłości, relacji partnerskich, związku, bardzo często jest błędne, wyidealizowane, pochodzi z filmów, seriali, książek, które celowo sprzedają nam obraz daleki od rzeczywistości, my sami także chętnie karmimy się fikcją, uciekamy do niej, aby nie musieć mierzyć się z tym jaki świat jest na prawdę, jak złożona jest rzeczywistość. Często nie dysponujemy poprawnymi wzorcami z domu rodzinnego, co przekłada się na naszą relację z samym sobą oraz na stosunek do życia i pewnej, różnie rozumianej przez każdego transcendencji. Jeśli z kolei człowiek nie potrafi utrzymywać zdrowej relacji z samym sobą, nie ma odpowiedniego stosunku do życia, nie kieruje się swoimi stałymi wartościami – ponieważ takich nie ma – to nie stworzy poprawnej relacji z nikim, ponieważ problem jest zakopany gdzieś głębiej niż zwyczajna niezgodność, niezrozumienie – problem leży w naszych głębokich deficytach, a skutkiem tego jest bujanie w obłokach, potykanie się o swoje nogi. Miłość nie jest zakochaniem, miłość nie jest nawet emocją, miłość to stan ducha, stałe nastawienie naszej woli do tego, aby szukać dobra w sobie… oraz w drugim człowieku – pomimo tego wszystkiego co naturalnie wzbudza w nas chęć potępienia, brak chęci zrozumienia i akceptacji.

Najczęściej szczęścia i rozwiązania naszych problemów szukamy na zewnątrz, toteż nigdy nie jesteśmy spełnieni, zadowoleni. Samo w sobie szukanie szczęścia jest bardzo charakterystyczne dla obecnych czasów, wmówiło się nam, że jest to konfiguracja docelowa, że powinniśmy wszystkimi wysiłkami sprawiać, że będziemy cały czas “happy” , na to orientować swój umysł i wyczekiwać tych wszystkich chwil, przybliżać je możliwie na każdy sposób, dostarczając sobie silnych wrażeń. Taki stan jest jednak nie do utrzymania przy zmiennej naturze człowieka i wszelkich wyzwaniach, trudnościach, które napotykamy na swojej drodze. Więc efekt jest wręcz przeciwny, im bardziej chcemy uciekać w przyjemne doświadczenia, odsuwając na bok te trudne, tym coraz gorzej znosimy wszelkie trudy, do tego stopnia, że nasze oddawanie się “szczęściu” przybiera charakter szkodliwy, nieraz patologiczny.

Jedynie poprzez pielęgnowanie wdzięczności możemy stale utrzymywać uczucie pełni i spokoju, a to ten stan powinien być dla nas stanem wyjściowym, wszystko co pomiędzy – po prostu się wydarza – pozwalamy sobie na przeżywanie różnych emocji, ale nie podchodzimy do nich tak, jak gdyby miały trwać wieczność, nie chcemy ich na siłę zatrzymać, ani na siłę odpędzić. Umysł w swojej bazowej konfiguracji nigdy nie bazuje na tym co trwałe, stale chce pracować, zadowoli się każdymi okruchami, byle tylko móc mieć powody do myślenia, szczególnie, gdy są to sprawy, które wywołuje silne reakcje emocjonalne, w ten sposób programujemy się na dostarczanie sobie silnych bodźów, a bez nich, czujemy się oraz jesteśmy jak dętka bez powietrza.

Jeśli kieruje nami umysł, utożsamiamy się z nim, z jego kreacjami, poddajemy się mu, to momentalnie zaczyna nas wykorzystywać, wówczas, programujemy swoje życie pod dostarczanie ciągłych zmysłowych doświadczeń, tak aby mógł dawać komunikat ciału, aby wyrzucało hormony szczęścia, a my pragnąc tego haju ciągle poddajemy się różnym aktywnością, najczęściej zwykłym dystrakcjom, zajęciom, które niewiele nas kosztują włożonego wysiłku, jednak uzyskujemy dzięki nim spory zastrzyk dopaminy – często są to rzeczy, za które płacimy tak na prawdę dużo większą cenę niż sądzimy. Wszystko: od przeglądania socjal mediów, poprzez zakupy, oglądanie porno, imprezowanie, stosowanie używek i narkotyków, niezobowiązujący seks. Pragniemy ciągle być szczęśliwi, ponieważ wierzymy, że to recepta na udane życie, a poprzez taki sposób życia, wytworzone nawyki, programujemy swój mózg do tego, aby działał w określony sposób i wrzucał nam cyklicznie te zaprogramowane konfiguracje/potrzeby i tylko rozglądamy się wokół co lub kto nam to szczęście da. Czyż nie?

Jeśli odczuwamy więź z samym sobą, rozumiemy i szanujemy siebie to będziemy potrafili podchodzić w taki sam sposób do każdego człowieka i życia w ogóle. Wtedy wszystko co robimy pochodzi świadomie od nas. Jeśli jednak zabieramy się do życia i relacji z innymi w inny sposób to możemy być pewni, że będziemy traktować innych w niewłaściwy, nieadekwatny sposób, jak również sami będziemy tak traktowani – możemy nawet nie zdawać sobie z tego sprawy, ponieważ bywa bardzo często, że nie jesteśmy sobą – gdzies w tym biegu, porzucamy samych siebie, naśladując swoje środowisko, przesiąkając tym wszystkim z czym styczność mamy. Zapomnieć o tym kim się jest i przyjąć inne standardy jest prościej, niż trwać przy swoim, na swojej drodze, bo ilu jest ludzi, podobnych do nas? Którzy są w stanie nas zrozumieć, nasze pochodzenie, to co sprawiło, że jesteśmy tacy jacy jesteśmy. Jest w tym głęboka potrzeba akceptacji, dlatego masowo w 21 wieku obniżamy poprzeczkę i szukamy akceptacji gdzie indziej niż powinniśmy, będąc akceptowanym za to kim w najszczerszym stopniu nie jesteśmy, przybierając maski na potrzeby życia towarzyskiego, zapominając gdzieś po drodze siebie, zostawiając za sobą.


Podejścia człowieka 21 wieku do związków

„W pierwszej miłości kobiety kochają kochanka, w następnych – miłość.” — François de La Rochefoucauld

Miłość kobiety do mężczyzny to - "kocham cię, bo cię potrzebuję". 
Miłość mężczyzny do kobiety to - "potrzebuję Cię, bo Cię kocham". 

Spora część ludzi w 21 wieku decyduje się na relacje partnerskie z prostych przyczyn. Zaczyna się to jeszcze w wieku dorastania, bardzo burzliwym okresie bowiem wtedy mają miejsce zmiany w sferze biologicznej, psychicznej i społecznej. Można by ten okres określić jako ponowne narodziny – przestajemy być dziećmi, u mężczyzn, w dawnych kulturach wiązało się to także z inicjacją chłopca na mężczyznę, gdzie spod opieki matki przechodził pod wychowanie ojca oraz innych mężczyzn, tym samym dojrzewał, ucząc się wszystkiego co potrzebował w swoich przyszłych męskich rolach.

Wszystko zaczęło się psuć podczas rewolucji przemysłowej i choć ona sama nie była procesem złym, tak jednak jej następstwa, wobec których nie przygotowaliśmy się kulturowo, już takie się okazały, a stopniowo mocno cierpiała na tym właśnie Rodzina czyli podstawowa komórka społeczna, która odpowiada za kształtowanie człowieka.
20 wiek, rządy banków i korporacji, przyniosły potrzebę wprowadzenia na rynek większej ilości pracowników, tak aby stworzyć większy rynek klienta, podobnie jak zrobił to Ford, gdy zaczął masowo produkować samochody, by dzięki temu móc także większą ilość ich sprzedawać, w ten sposób stały się dostępne dla każdej rodziny w ameryce. Podobnie miało się to z pracą kobiet, wymagało to najpierw zmian społecznych, których dokonano inżynierią społeczną, a ostatecznym celem było zwiększenie ilości pracowników na rynku, tym samym możliwość obniżenia pensji oraz większe dochody firm ze sprzedaży produktów stricte dla kobiet, co stanowi ogromną branże, był także dodatkowy cel dla, którego ludzie u władzy chcieli, aby kobiety poszły do pracy – było nim opodatkowanie pracy kobiet – większe wpływy fiskalne, a do tego aspekt społeczny – atak na podstawową komórkę społeczną – rodzinę, tak aby można było swobodnie wprowadzać socjalizm, który jest lekką formą komunizmu, na drodze przemian do celu głównego -> komunizmu – czyli rządu totalnego, ingerującego w każdą przestrzeń ludzkiego życia, rodem z książek 1984 Orwella czy Nowy Wspaniały Świat Huxleya.

Kobiety zawsze będą i nie ważne z punktu widzenia funkcjonowania skorumpowanego państwa, jakie będą miały wartości i poglądy, ponieważ łatwiej nimi kierować, łatwiej zmanipulować. Celem międzynarodowego kapitału jest to, aby nie było mężczyzn – aby zostali wykastrowani, ponieważ to mężczyźni biorą odpowiedzialność za swoje otoczenie, to mężczyźni interesują się naprawdę polityką w szerszym ujęciu, to mężczyźni są gotowi oddawać życie za sprawy, które uważają za większe od nich samych, w czasach pokoju i w czasie wojny. Dla mężczyzny honor jest nobilitujący, poświęcenie dla czegoś nadaje naszemu życiu wartości i celowości – w odniesieniu nie do samego siebie, ale w odniesieniu do tego za co poczuwamy się do odpowiedzialności. Mężczyzn o konserwatywnym , tradycjonalistycznym światopoglądzie wrzuca się do worka “toksycznej męskości” poniewaz mają odwagę, aby zabierać głos w sprawach, które wywołują powszechne oburzenie, budzą kontrowersje, godzą w szeroko pojęty interes wspólnoty, współcześnie: rodziny oraz narodu. Dzisiejsze społeczeństwa postindustrialne, w tym do pewnego stopnia polskie, dehumanizują człowieka, ośrodki medialne, zagraniczne lobby, fundacje uprawiają “twórczą-destrukcję” chcąc najpierw człowieka zniszczyć, aby móc stworzyć na tych ruinach nowego człowieka – Homo Deusa – czyli człowieka boga – nie biorąc jednak pod uwagę tego konsekwencji, śniąc swój sen o przyszłości, z której będą wykluczeni, jako ludzie z niższych warstw społecznych. Czy potrzeba naprawdę sporo oleju w głowie, aby nie zobaczyć, że obranym kierunkiem przez globalistów, technokratów jest ten opisany w Nowym Wspaniałym Świecie – A.Huxleya? Czy w filmie “Wyścig z czasem” ? Po owocach ich poznacie… idiokracja i depopulacja = to jest ich oferta dla plebsu.

Działanie ludzi u władzy, skoncentrowanych wokół zachodnich korporacji pozwoliło na wprowadzenie tylnymi drzwiami ginocentryzmu, co doprowadziło do tego, że ludzie żyją w kompletnym oderwaniu od rzeczywistości, w tej sfeminizowanej kulturze daje się przyzwolenie, a wręcz nakłania do tego, aby kobieta uważała, że nigdy nie jest odpowiedzialna za swoje złe decyzje w obszarze związków, co idzie w parze z zachodnim trendem braku kompetencji, wykształcenia na papierze, sztuki dla sztuki – liczą sie tylko prawa tych i prawa tamtych – o braniu odpowiedzialności nie ma mowy. Dziel, zarabiaj i rządź.

Wszystko co złe po prostu się dziś kobiecie przytrafia, w czym udziału ona przecież nie ma, w końcu podejmuje tylko dobre decyzje, zawsze “chce dobrze”. Wszędzie dominuje narracja o siłe i problemach kobiet i problemach mniejszości, podczas gdy heteroseksualni mężczyźni w obszarze zachodniej antykultury stają się powoli niewolnikami, których można obarczyć odpowiedzialnością za wszystko, jednocześnie nie dopuszczając nas do głosu. O zachowaniach i poglądach kobiet oraz pewnej mniejszości 🏳️‍🌈, podobnie jak o żydach – można wyrażać się tylko dobrze, albo wcale. Jednocześnie kobiety, podobnie jak to ma miejsce w polityce – ostatecznie szanują tylko siłę, a wchodzenie komukolwiek w tyłek i przytakiwanie, aby zaskarbić sobie względów, nigdy nie sprawi, że zyska się czyjś szacunek i zrozumienie, jedynie poddańczą rolę – i takie też rolę ma coraz większa rzesza heteroseksualnych mężczyzn, z wyjątkiem tych, którzy się połapali co się naprawdę dzieje, mają zdrowy rozsądek i na tyle poczucia własnej wartości, aby zauważać własne problemy, które dotyczą wszystkich współczesnych mężczyzn w świecie zachodnim oraz mają na tyle pewności siebie, aby zmieniać swoje życie. A po drugiej stronie “barykady”? Kobiety-amazonki (lesbijki), kult siły i “niezależności” kobiet (fikcja – większość kobiet nie znosi samotności), “seksmisja” (ginocentryzm w kulturze) oraz kult wszelkich pokrzywdzonych (z wyjątkiem heteroseksualnych mężczyzn) – szkoda tylko, że dzieci nie mogą tu zabrać głosu, bo o nich, o przyszłych pokoleniach nikt po drugiej stronie z należytą odpowiedzialnością nie myśli, a szkoda, bo w braku odpowiedniego wzorca męskiego w rodzinie można doszukać się wielu problemów i często tragicznych losów osób obu płci. Układa się to już Tobie w całość?./O miłości w 21 wieku – Człowiek XXI wieku_files/post.html

Kobiety z natury skłaniają się bardziej ku słabszym i uciśnionym, jednak nie gdy mowa o mężczyznach – ci niech radzą sobie sami. Dlatego tak łatwo środowiskom lewicowym jest wprowadzać antykulturę, ponieważ przedstawia się ich jako uciśnionych, a taka narracja o ofiarach dużo lepiej się sprzedaje i dużo bardziej trafia do serc ludzi, którzy zachwycają się małymi kotkami, ale nie chcieli by mieć dzieci, bo mają niechęć do odpowiedzialności i sami sobie nie ufają. Jak ktoś kto nie poczuwa się do odpowiedzialności za swoje otoczenie, nie widząc zagrożeń płynących z wywrotowych, szkodliwych w swej naturze ideologii może sądzić, że ma racje? – tylko wtedy, gdy jest mocno skrzywdzoną przez życie istotą lub – naiwnym idiotą, bujającym w obłokach marzycielem, o zawężonej znajomości pojęciowej oraz znikomej znajomości historii, mającym głęboko gdzieś rzeczywistość. 

Scena z filmu “Apocalypto”

Problem z relacjami w 21 wieku

Relacje partnerskie promowane na postępowym zachodzie są innym konstruktem niż normalne związki, które postrzegane są negatywnie z uwagi na to, że zakładają patrialchalizm. Nie jest to niczym nowym – zawsze łączy się silny charakter ze słabszym charakterem – jest to także element hipergami, zatem o żadnej „równości” nie ma mowy. Kobiety w swojej przewrotności, niezrozumieniu siebie oraz życia, innych rzeczy chcą *na prawdę* – a inne deklarują -> z wygody i swojego mniej lub bardziej świadomego poczucia niższości względem mężczyzn, których natura inaczej i do czego innego stworzyła.

Partnerstwo to deklaracja : „podobasz mi się, dogadujemy się, ale chcę zachować otwartą możliwość do wymiany Ciebie na kogoś nowego, lepszego w przyszłości”. Jaki zatem jest sens inwestycji w takiej relacji, czy nie stoi za tym wygoda, kalkulacja? Czy aby nie jest to wszystko jednostronne, mimo zapewnień, że takie nie jest? Słów kocham Cię używa się dziś bardzo swobodnie i przestały one cokolwiek znaczyć, a jeśli coś znaczą to najczęściej „podoba mi się eksploatowanie Ciebie oraz Twoich zasobów”.

Odchodzenie od naszych naturalnych ról oraz związanej z nimi odpowiedzialności, a także płynącego z nich uznania (piramida maslova) i przydatności dla innych (transakcyjność związków), pomieszało wszystkim w życiu i wywróciło cały porządek spoleczny. Częściowo wynikiem tego jest zacieranie się wzorców męskich z powodu względnie wygodnych czasów – w trudniejszych „okolicznościach przyrody” nie dochodzi do patologii, które opisuje świetnie eksperyment „Mysia utopia”. Tylko nadmienie, że obecnie 68% kobiet w wieku 18-45 lat nie chce mieć dzieci.

Paradoksalnie – możemy dowolnie poukładać sobie życia – ale żyjąc „swobodnie” poukładamy je sobie w sposób dla nas szkodliwy, w sposób egoistyczny, hedonistyczny, bez wyższych wartości — tym bardziej jeśli nasza kultura i cywilizacja promuje określony model życia, który rozmija się z wyższą celowością oraz samą biologią.

Mówiąc prościej – Generalnie zdrowo myślący faceci feministkom powiedzą NIE. Chyba, że się nie szanują i potrzeba bycia z kimś będzie ważniejsza niż właściwa relacja z samym sobą, szacunek do siebie oraz okazywany szacunek (wraz z pożądaniem) drugiej strony.

Partnerstwo nie działa, a tego feministycznego modelu jedynymi beneficjentami są kobiety i to też głównie te młode. Później, gdy już życie/natura mówi sprawdzam – okazuje się, że świat jednak wygląda inaczej, nie jest on tylko subiektywnie w naszych głowach, ale istnieją jakieś obiektywne realia. Często jeszcze tutaj nie kończy się zakłamywanie rzeczywistości oraz wyparcie. Ostatecznie kobiety znajdą wytłumaczenie na wszystko – zatem wniosek u starszych kobiet jest najczęściej jeden = „mężczyźni boją się silnych kobiet” 💁😆 Już to gdzieś słyszeliśmy?

Odpowiadam – relacje zakładają w sobie transakcyjność, a wykres atrakcyjności SMV jasno opisuje kiedy jako mężczyźni oraz kobiety jesteśmy dla siebie najbardziej atrakcyjni. W pozostałym czasie powinny nas już łączyć wspólne cele, wartości oraz zbudowany wcześniej kapitał relacji, czyli nasza bliskość, wspólne życie, ale żeby nie było zbyt bajecznie i życie nie dało kopa – cały czas trzeba się starać, nawet królestwo nie jest dane na zawsze, tylko trzeba nim mądrze zarządzać i odpowiednio dbać. Rynek relacji damsko-męskich jest to rynek jak każdy inny, tylko, że na zachodzie jest to jeden wielki śmietnik oraz lombard w jednym – lombard, w którym sprzedawca oszukuje nas co do stanu produktu i gdybyśmy na prawdę wiedzieli jak bardzo używane i często, zniszczone oraz uszkodzone przedmioty są nam sprzedawane – to oszczędzilibyśmy sobie czasu/energii/pieniędzy. 

Spora część z nas pochodzi z niepełnych lub dysfunkcyjnych rodzin. Dlaczego więc zamiast odwracać ten destrukcyjny trend, za cel biorąc sobie to aby, być lepszymi od swoich rodziców, uświadomić i przerobić to wszystko co było złe, postanawiamy jako kolejne pokolenia dołożyć swoją własną cegiełke i tylko jeszcze bardziej to wszystko spierdo*** ?

Wolność seksualna nie przynosi żadnych korzyści dla społeczeństwa, narodu polskiego oraz polskich rodzin. Dziś kobiety pod wpływem ideologi feminizmu dumnie ogłaszają, że mają głęboko gdzieś czego chcą mężczyźni, że mężczyzna jest tak potrzebny kobiecie jak rower – rybie. Jednak zdumiewająco zmieniają swoje zdanie gdy zbliża się magiczna 30tka… gdy spojrzeć na badania, większość kobiet-singielek po 30 roku życia jest głęboko nieszczęśliwa – choć oczywiście sprawnie to racjonalizuje. Kobiety nie zauważają, że feminizm jest egocentryczny w swej naturze, podczas gdy patriarchat, któremu się tak przeciwstawiają, nie traktuje o prawach mężczyzn, co o ich obowiązkach, jako osoby dowodzącej, a co za tym idzie – biorącej odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale za całość to znaczy, że bez znaczenia czy ma się na coś ochotę czy nie, czy się coś do drugiej osoby jeszcze czuje, bądź też nie – wciąż ma się wobec niej, wobec rodziny zobowiązania, których się podjęło wcześniej. Władza oznacza odpowiedzialność, a nie wolność, prawa i swobodę.

Promowanie w zachodnim świecie ginocentryzmu sprawia, ze kobiety nie mają szacunku do mężczyzn, ponieważ ci, wychowani w przekonaniu, że kobietę należy stawiać na piedestale, traktują je nadzwyczaj dobrze, nieadekwatnie do tego na co zasługują tym co wnoszą oraz do swojego zachowania, traktowania mężczyzn. Najczęściej, gdy nie pasują nam zasady gry to zmieniamy zasady lub grę na taką, która odpowiada obu stroną, jednak ginocentryzm sprawia, że przejawy męskiego dbania o swoje sprawy są uznawane za przejaw patriarchatu, a ten oczywiście jest w panującej narracji zły – tylko dlaczego i dla kogo zły? Kobiety dorastają dziś w przekonaniu, że powinny być chwalone i nagradzane za samo to, że istnieją, wszelkie przejawy niedojrzałych, fałszywych i toksycznych zachowań mają być im przez mężczyznę wybaczane “bo tak”, a gdy chodzi o wdzięczność i lojalność pań w obsarze związków to lepiej pod tym kątem wypadają psy niż większość współczesnych kobiet, które bardzo chętnie biorą i może nawet podziękują, ale szybko zapominają o wyświadczonym dobru, ponieważ dla tych pań liczy się zawsze tylko tu i teraz, ogłaszają przy tym chętnie swoją niezależność, jednocześnie cały czas chętnie jedząc z wielu talerzy na raz.

Co powinno martwić to to, że dziś patriarchat w świecie zachodnim nie istnieje, więc feministki nie mają czegoś takiego jak druga strona barykady, to do czego odwołują się kobiety, z czym walczą to sztuczne problemy i sztuczni wrogowie. W feminiźmie widoczny jest brak chęci zrozumienia drugiej strony, jest za to skupienie na rzekomej krzywdzie i “wolności”, która rozumiana jest przez środowiska lewicujące jako “róbta co chceta”, natomiast we wszelkiej męskiej działaności edukacyjnej określanej jako “Red Pill” widać duże zainteresowanie drugą stroną, to samo w sobie obnaża problem – nie można dojść do porozumienia z kimś kto nie chce zrozumieć drugiej strony, kto nie pragnie zrozumieć podstawowych mechanizmów funkcjonowania człowieka w kontekście relacji mężczyzna – kobieta , o których uczy psychologia ewolucyjna. Do póki nie rozmawia ze sobą dwoje świadomych ludzi, będziemy potykać się o przeszkody wynikające z biologi/ewolucji oraz progresywnych ideologi, które oddalają nas od obiektywnej rzeczywistości jak tylko to możliwe – co zresztą jest w naturze kobiet – subiektywizm, solipsyzm to przypadłość w znacznym stopniu kobiet, które wyposażone inaczej przez naturę, w większości nie interesują się w tak drobiagzowy, analityczny sposób wieloma sprawami z dziedzin nauki, wszystko co przez przeważającą część kobiet zostanie wrzucone do worka “nudne”, dla mężczyzn okazuje się być warte zainteresowania, a biorąc pod uwagę to, że dziś okno uwagi jest w ogóle krótkie wśród ludzi to śmiem twierdzić, że kobiety najczęściej nie mają zupełnie pojęcia o czym mówią, a kierują nimi wyłącznie emocje i wyobrażenia, które druga strona ma traktować w dialogu jako obiektywną rzeczywistość, lub gorzej – obiektywna rzeczywistość nie istnieje – najważniejsze jest co ja uważam, mimo, że uważa tak wiele kobiet i czas już pokazał, że szkodzą takim myśleniem sobie i innym.

Unika się niewygodnych faktów, które szkodziłyby przyjętemu i chętnie promowanemu obrazowi w kulturze i społeczeństwie. Kobiety czego innego chcą od relacji z mężczyżną, a co innego deklarują. Do póki więc wiedza o ludzkiej naturze, wszelkich jej mechanizmach nie będzie powszechna, trwało będzie tkwienie ludzi w bańkach mydlanych, w świecie wyobrażeń kreowanych przez dobrze sprzedającą się fikcję, na potrzeby komercyjne i wykorzystywania dobrych mężczyzn, którzy przez swoją nieświadomość wynikającą ze sfeminizowanej kultury, niszczą sobie życia wchodząc w związki z kobietami, których zamiarem jest obliczona eksploatacja takich mężczyzn, a nawet gdy nie robią tego świadomie, tylko jako objaw działalności natury, pierwotnych instynktów, gadziego mózgu – nadal nie wymazuje to odpowiedzialności za wyrządzoną krzywdę../O miłości w 21 wieku – Człowiek XXI wieku_files/video(2).html

Czy więc na pewno jest tak, że kobiety mają gdzieś czego chcą mężczyźni? – dopóki ci zgłaszają na nie zainteresowanie może tak być, wtedy czują się jak ryba w wodzie. Gdy jednak mężczyźni przestają na nie zwracać uwage lub nie są zainteresowani aby inwestować siebie oraz swoje zasoby ze starszymi już kobietami to perymetr się zmienia. Bardzo trafne staje się tu powiedzenie, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Hipergamia – wykres SMV 

Jakby nie patrzeć to wszystko jest podszyte ogromną hipokryzją, kobietom wmawia się, że ich wiek nie ma znaczenia, że grunt to być szczęśliwym samemu ze soba, że milość można znaleźć w każdym wieku. Jednak zasadniczo pomija się w tym fakt, że głównym czynnikiem warunkującym zainteresowanie mężczyzn jest wiek/mlodość, a co z tym idzie także wygląd, zdrowie i płodność. Takie są biologiczne kryteria i to biologia, popęd seksualny sprawia, ze mamy się ku sobie, w dodatku młodość, niewielka ilość partnerów u kobiety, jest głównym kryterium mężczyzn, gdy mają inwestować swoje zasoby – wynika to z prostej logiki:

– Jeśli młoda kobieta, w swoim najlepszym jeszcze okresie, deklaruje w przyszłości założenie rodziny z danym mężczyzną to w ten sposób dokonuje wymiany, ponieważ relacje partnerskie mają transakcyjną naturę w swej istocie. Kobieta więc angażując się w taki związek, świadomie poświęca swoje najlepsze lata, swoją młodość, atrakcyjność na wspólne życie i współżycie z mężczyzną, a ten oddaje swoje obecne i przyszłe zasoby, deklaruje chęć opieki nad nią i potomstwem – także wtedy, gdy kobieta nie będzie już młoda i tak samo atrakcyjna. Na tym polega cała ta umowa, małżeństwo w swej istocie, przy odpowiedniej kulturze wynikającej z religii było i coraz rzadziej jest… – tłumieniem hipergamii. Związki zawsze miały transakcyjną naturę, z punktu widzenia wkładu, jakiego dokonują strony – nie wchodząc tu na pole osobowe, emocjonalne. Natomiast seks, intymność w tym wymiarze miała prowadzić, do potomstwa, a to z kolei miało prowadzić do rodziny, z kolei małżeństwo było dla kobiet, aby te mogły mieć gwarancję dla siebie i swojego dziecka, że wybranek będzie dbał o rodzinę, a nie ucieknie – jak to ma miejsce przy naszych naturalnych, niestłumionych przez cywilizację i kulturę strategiach reprodukcyjnych. Dziś seks nie musi nawet prowadzić do związku, a związek nie prowadzi do małżeństwa. Gdzie są dzieci? powoli nie ma i nie będzie – to my, dorośli ludzie, zamieniliśmy się w dzieci i zastanawiam się… kiedy dojrzejemy?

Mężczyzna pragnie młodej, radosnej kobiety o dobrym sercu, ponieważ ta, dodaje jemu samemu wigoru, w pewnym sensie odmładza i zapala do życia, a tym samym jest jego ostoją. Mężczyzna przy młodej kobiecie, z którą odczuwa więź, wobec której podejmuje się zobowiązania, pragnie stale udowadniać swoją męskość przed samym sobą, oraz sprawczość i kompetentność przed kobietą – w ten sposób, aby uzyskiwać jej uznanie oraz seks jako wisienkę na torcie przy całej tej okazywanej gratyfikacji za wkładany trud.

Mogą być równolatkami, jednak partnerska droga przez życie, wspólne dorabianie się wiążę się z wieloma problemami, których związek może nie przetrwać, a mężczyzna zostanie i tak obarczony odpowiedzialnością. Starszy mężczyzna zawsze był docelowym wyborem dla młodych kobiet, przede wszystkim dlatego, że podnosi poziom bytowania młodej kobiety, może być dużym wsparciem w wymiarze ekonomicznym, ale także dojrzałości życiowej – jeśli chodzi o mierzenie się z różnymi przeciwnościami w życiu. Jednocześnie taki wyraźny, transakcyjny charakter i podział ról dużo bardziej zbliża dwoje ku sobie i cementuje relacje, pozwalając obu na bycie i rozwijanie się w swoich rolach, męskich / kobiecych domenach oraz energetyce, a przez to czuć się spełnionymi i wzajemnie sobie potrzebnymi.

Z punktu widzenia mężczyzny, nie ma natomiast sensu w tak samo dbajacy i opieķuńczy sposób podchodzić do kobiety, którą poznaje, gdy ta jest w okolicy 30 roku życia, a biorąc pod uwagę, że swoją aktywność seksualną mogła zacząć w wieku 16-17 lat to już miała bardzo wielu partnerów seksualnych. I nie zrozum tego źle. Badania wykazują, że ilość partnerów u obu płci jest tak samo ważnym kryterium i duża ilość jest źle postrzegana, jednak kobiety mają seks kiedy chcą, a mężczyźni kiedy mogą, więc faceci te liczby zawyżają, a kobiety zaniżają – w obu przypadkach, aby odnieść określone wrażenie – tzw. teoria trójki – mężczyzna mający 1 partnerkę seksualną deklaruje 3 – podczas, gdy kobieta mająca 3 partnerów seksualnych na koncie, deklaruje = 1.

Kobieta chce sprawiać wrażenie, że nie była w przeszłości rozwiązła, że nie popełniała takiej ilości głupich decyzji co w rzeczywistości, natomiast mężczyzna chce sprawiać wrażenie, że był w dużym zainteresowaniu płci przeciwnej, jest doświadczony, miał “normalne” współżycie na przestrzeni lat. Jednak te “normy”, akceptowane standardy się na przestrzeni lat zmieniają w związku ze zmianami kulturowymi, jak pokazują badania, większość mężczyzn w świecie zachodnim jest bardzo wycofana, nawet połowa deklaruje, że nie miala żadnego intymnego kontaktu z płcią przeciwną w ciągu roku i nie zamierza mieć. Motywacja mężczyzn do wchodzenia w relacje z kobietami, a tym bardziej trwałe, spada drastycznie i ma to związek z tym, że młode kobiety nie mają zbyt wiele do zaoferowania mężczyznom poza seksem, za który przychodzi sporo zapłacić w stałym związku, podczas, gdy młode kobiety obecnie w przeważającej ilości mają swobodne podejście do tej kwestii, a mężczyźni o wyższych standardach moralnych nie chcą wchodzić w związki z kobietami, o których wiadomo, że są lekkich obyczajów. Z drugiej też strony, poprzez media społeczniowe, aplikacje randkowe, kobiety mają dostęp do dużej ilości mężczyzn, więc zainteresowaniem na nich cieszą się wyłącznie ci z górnych szczeblów drabiny.

Zainteresowanie tymi po środku zaczyna się, gdy kobiety się starzeją i pragną samca beta, tzw. “providera”, niekoniecznie musi być on ojcem biologicznym, to jaką strategie przyjmuje kobieta zależy juz od niej samej oraz okoliczności. Do tego, gdy kobiety są młode, obecnie w przeważającej częsci bardzo swobodnie podchodzą do współżycia seksualnego, więc stosunkowo łatwo i za niewielka cenę mozna mieć z nimi seks, wystarczy wpisać się w konkretny profil, sprawiać odpowiednie wrażenie – wówczas nie brakuje zaburzonych, młodych kobiet z wszelkimi “daddy issues” czy po prostu takimi, które niedoświadczyły miłości w domu, a pewny siebie mężczyzna lub sprawiający takie wrażenie, w łatwy sposób pójdzie z nią do łóżka, ponieważ będzie biologicznie stwarzał wrażenie kompetencji, a kobieta klasyfikując go jako samca alfa, będzie czuła do niego pociąg seksualny.

Biologia jak widać ostatecznie jest niemal zawsze ponad rozumem i zachowaniem stadnym, z kolei rozum został nauczony przez społeczeństwo myślenia w kategoriach tego co się kalkuluje, co się MNIE opłaca, a nie tego co warto. Gdy wyciąganie pewnych wniosków przychodzi zbyt późno, wówczas już nikt nie przytakuje ze zrozumieniem. Nie można zjeść ciastka i mieć ciastko.

–>> “Situationship” –>>

“Jeśli kobieta jest zakochana to:

1) jej emocje „obliczyły” wartość genetyczną mężczyzny powyżej jej wartości genetycznej

2) jej emocje „obliczyły” wartość materialną i społeczną mężczyzny ponad siebie, a z których będzie czerpać korzyści teraz, lub w przyszłości

3) połączenie obu

Rozwój osobisty premiuje mężczyzn. Kobiety w mniejszym stopniu, a czasem im nawet szkodzi, ponieważ wraz z wzrostem np. zasobów własnych zwiększają swoje oczekiwania wobec mężczyzn. Przekłada się to na mniejszą liczbę mężczyzn z których byłyby zadowolone w relacjach.

Miłość kobiety nie trwa wiecznie, ponieważ każdy mężczyzna może się wydawać kobiecie W CZYMŚ lepszy od aktualnego partnera. Nic w uczuciach kobiety nie jest stałe, nic nie jest pewne. Mężczyźni z kolei inwestując w kobiety, dając te korzyści i tracąc na związkach – są przywiązani dużo bardziej do kobiet, niż one do mężczyzn i trudniej im odejść.”

Źródło >swiadomosc-zwiazkow.pl./O miłości w 21 wieku – Człowiek XXI wieku_files/video(3).html

Jeśli skonfrontujemy to ze standardami z poprzednich epok, nawet cofając się tak daleko jak do małżeństw aranżowanych – kobieta stała na straży sypialni, a seks był transakcyjny – tzn. pójdziemy do łóżka, ale jeśli jesteś mną szczerze zainteresowany, pragniesz ze mną żyć, a gdy owocem naszego związku i współżycia będą dzieci, zajmiesz się nami oraz wraz ze mną ich odchowaniem.

Dziś mamy antykoncepcje i państwo opiekuńcze, które gwarantuje kobietom socjal, więc nie muszą się przejmować tym, czy dany mężczyzna będzie się wywiązywał ze swojej strony kontraktu – kobiety zresztą same nie muszą tego robić, dlatego, jeśli źle wybiorą, albo zwyczajnie im się znudzi i pojawi się lepszy kandydat, mogą się łatwo pozbyć partnera. Wspomaga to także patologie, ponieważ rozwiązła kobieta, zajdzie w ciąże z jakimś badboyem, ponieważ ten przedstawia dla niej wysoką wartość biologiczną, gadzi mózg okazuje się silniejszy, jednak za utrzymanie dziecka zapłaci państwo lub jakiś samiec beta, którego kobieta wyroluje, udając przez jakiś czas dobrą żonę i pokrzywdzoną kobietę. Nie brakuje wszelkich patologii w tej materii, a na wszystkim cierpią dzieci – przyszłe pokolenia.

Mężczyźni zatem pragną, aby na nich polegano, a odpowiedzialność i zależność jest czymś pożądanym. Z kolei w obecnej cywilizacji zachodniej szkodliwa ideologia feminizmu nakłania kobiety do funkcjonowania w świecie w taki sposób jak robili to przez pokolenia mężczyźni, jednak za pracą kobiet nie stoją te same motywacje co za pracą mężczyzn, ponieważ, gdy ten coś osiąga, do czegoś dąży – chce on tego, m.in. dlatego ponieważ spotka się to z uznaniem płci przeciwnej, zwiększy jego atrakcyjność “na rynku”, a w przypadku osób w związku, będzie pragnął uznania w oczach bliskiej osoby za włożony trud w poprawę wspólnego bytowania -> kobiety z kolei, gdy tylko zaczną pracować, a tym bardziej bardzo przyzwoicie zarabiać chętnie ogłaszają swoją siłę i niezależność. Tym samym, nie znikają pierwotne oczekiwania kobiet w stosunku do mężczyzn, które jednak jest coraz trudniej pogodzić – kobiety więc strzelają w ten sposób w kolana sobie, wszystkim mężczyznom oraz przyszłym pokoleniom, ponieważ oczekiwania do kobiet nie urosły, są w gruncie rzeczy niezmienne, podczas, gdy oczekiwania kobiet wobec mężczyzn stale rosną, w związku z istnieniem aplikacji randkowych (dostęp do dużej ilości samców + hipergamia) oraz skupieniem się młodych kobiet wyłącznie na ścieżce zawodowej (także hipergamia). Powstają i dorastają kolejne pokolenia mężczyzn wychowanych głównie przez kobiety, pod widzimisie kobiet, tworząc “maminsynków”, doprowadzając do coraz większej feminizacji kultury, a gdy brakuje zdrowych mężczyzn – cierpią obie płcie, cierpi całe społeczeństwo.

Istnieje obiektywnie coś takiego jak naturalne role i to, że przez pierwszych 10lat prawnej dorosłości kobiety najczęściej oddają się hulance oraz bujają w obłokach, potykając się o swoje nogi, by później w coraz mniejszej ilości przypadków, dojść w końcu do właściwych wniosków, gdy przekwitanie zacznie dawać o sobie znać, nie sprawia, że nasze społeczeństwo i polskie rodziny mają się przez to lepiej.

Mamy odpowiedzialność za siebie, ale mamy także odpowiedzialność za swoje otoczenie, to w jaki sposób kierujemy swoim życiem to nie tylko nasza sprawa, ponieważ nie żyjemy na pustyni – wszyscy mamy na siebie wpływ, ktoś na nas polega – ktoś mógłby na nas polegać.

W czym ostatecznie znajdujemy wartość w życiu jeśli nie w dźwiganiu ciężarów życia, byciu oparciem dla innych? Bądźmy potrzebni i pozwólmy innym być nam potrzebnymi – z tego płynie wartość w życiu.

Gdy kobieta w obecnej kulturze jest mloda i wie czego chce to jest to bardzo dużo.

Zasadniczo – jeśli związki obecnie najczęściej kończą się najdłużej po kilku latach, to ile takich angażujących związków możemy mieć w ciągu życia? I czy jakość i zażyłość tych relacji jest taka sama czy może spada z każdą kolejną? Czy żyjąc w takich ramach kulturowych nie jesteśmy ostatecznie skazani na bycie samemu? Życie bywa sztuką poświęceń i kompromisów, a w świecie w którym tak wysoko ceni się egoizm, trudno o trwałe relacje.

Takie badania są nie do końca precyzyjne, mamy tendencje do kłamania w tych tematach, nawet gdy ankieta jest anonimowa, zatem liczby w przypadu współczesnych kobiet będą sporo wyższe, ponieważ należy przyjąć miarę małżeństwa dopiero w wieku 25-30lat, dzisiaj niemal każda kobieta poniżej 25lat miała powyżej 5 partnerów seksualnych, a spora część w ogóle nie chce małżeństwa.

Twierdzę, że z każdym rozczarowaniem płynącym ze związków, spada nasza chęć do angażowania się i budowania kolejnego związku, a fakt, że obecnie u kobiet taka chęć do faktycznego zaangażowania i “stabilizacji” przypada często na okolice 30 roku życia, sprawia, że mężczyźni już w tym czasie nie są tak zainteresowani i zorientowani na stałe związki (wykres SMV) a tym bardziej z kobietami w tym wieku, które miały sporo partnerów i mogą sporo przewyższać liczbowo mężczyzn w tej kwestii, wprowadzając nowo poznanych w poczucie braku zaufania, czasem pewności siebie, a czasem zwyczajną odrazę, co nie powinno mieć miejsca, jednakże w naszej kulturze panuje swoboda seksualna, przyzwolenie na wszelką frywolność w tej materii. Czego nie bierze sie w rachubę to tego, że mężczyźni nigdy nie zmienią swojego zdania na temat kobiet z dużą iloscią partnerów seksualnych – zwyczajnie będą one w porządku jedynie do łóżka, jeśli już, natomiast nie do trwałej, angażującej relacji, gdzie w grę wchodzi potomstwo, udowodnione jest statystycznie, że z każdym kolejnym partnerem, zmniejsza się chęć kobiety do faktycznego zaangażowania i oddania mężczyźnie, a mężczyzna wchodzący w najlepszy okres swojego życia (+30) który będzie miał kierować swoje zasoby na taką kobietę, która teraz myśli o nim jako o dobrej partii, podczas, gdy jeszcze 5 lat wcześniej, nie byłaby zainteresowana oddaniem swojego czasu, młodości, piękna, na rzecz długoterminowej, perspektywicznej relacji z nim, uważając wówczas, że nie potrzebuje mężczyzny do swojego szczęścia lub zawsze trafi się ktoś lepszy – czas wszystko weryfikuje.

Kobiety wiec ze strategii krótkoterminowej przechodzą do strategii długo/średnioterminowej, gdy czują, że zbliżają się do ściany, wtedy następuje zmiana światopoglądu, zakłamywanie rzeczywistości i racjonalizacja, że wiek nie ma znaczenia lub zorientowanie się na wartości tradycyjne, a nawet religijność, aby zaskarbić sobie zainteresowanie samców, którymi do tej pory nie była zainteresowana (ściana jest wtedy, gdy do kobiety dociera, że nie będzie już mogła konkurować ze sobą z przeszłości, że jej szanse się zmniejszają i jakiekolwiek zabiegi nie sprawią, że będzie atrakcyjna dla mężczyzn, którzy ją pociągają). Gdy u kobiet stopniowo gaśnie hiperagmia, adekwatnie do tego jak spada nimi zainteresowanie, same zaczynają chcieć być potrzebne mężczyznom i już nie tylko wtedy, gdy nie są potrzebne, jak to ma miejsce wcześniej, gdy są młode, teraz żywo chcą wspierać mężczyżnę, aby zaskarbić sobie jego względów, sprawić, aby w nią zaagażował swoje zasoby oraz siebie, tak aby żadna inna kobieta przypadkiem nie chwyciła jej zdobyczy. Podczas, gdy młodzi mężczyźni ze strategii długoterminowej przechodzą po kilku nieudanych związkach i wyciągniętych wnioskach do strategii średnio/krótkoterminowej – stąd taka popularność środowiska Red Pill i Sigma Male.

Tak to już wygląda, że gdy kobiety w wieku 30 lat nie są już tak atrakcyjne w porównaniu do młodszych, tak faceci w wieku 30 lat znacząco zyskują na atrakcyjności w oczach płci przeciwnej, tym bardziej, gdy wchodząc w najlepsze lata swojego życia, zaczynają odnosić sukcesy zawodowe. To wszystko co zostało do tej pory opieane sprawia, że wskażnik zastępowalności pokoleń wynosi 1.2 co oznacza, że wymieramy, kurczymy się jako naród, a w międzyczasie zalewają nas emigranci z całego świata.

Podsumowanie z filmu :

Jeżeli jako “nice guy” przełamiesz swoje wpojone nawyki stawiania kobiet na piedestale to dokonasz zaskakujących odkryć na temat prawdziwej dynamiki relacji męsko-damskich. Jeżeli zrobisz to mądrze, omijając pułapki związane z hajem hormonalnym i możliwością samowsadzenia się na minę przez huśtawkę emocjonalną i zaaplikowania swojemu mózgowi trochę większej ilości dopaminy, jak w Efekcie Coolidge’a to doświadczysz jak duży wpływ na Ciebie ma programowanie społeczne, na ograniczenie męskiej strategii reprodukcyjnej, zauważysz jak bardzo różni się wszystko to co słyszałeś od społeczeństwa, od tego jak naprawdę to wygląda.

Kręcąc tymi metaforycznymi talerzami zrozumiesz jak ważne jest ze względu na kobiecą hipergamia, emocjonalność i solipsyzm – pozostanie niezależnym. Przy czym mam na myśli głównie niezależność emocjonalną, bo o finansową, bez małżeństwa – będzie łatwiej. To ona pozwoli Ci prowadzić w związku. Panie ze względu na swoją biologiczną potrzebę bezpieczeństwa będą chciały Ci zabrać tą niezależność, ale wtedy staniesz się podrzędny i jeżeli kobieta nie jest tego świadoma – hipergamia sprawi, że przestanie CIĘ SZANOWAĆ.

Powiedzenie, że mężczyzna jest głową domu, a kobieta szyją, która kręci głową, nie wzięło się znikąd – właśnie z tej chęci zabezpieczenia i podporządkowania sobie i swojemu potencjalnemu potomstwu, wysiłków i zasobów jakie facet może dostarczyć – ot cała filozofia.

Kobieta w chwili, w której uzna Cię za wartościowego, będzie chciała mieć Cię na wyłączność, ponieważ Twoje nazwijmy to “multi randkowanie” stanowi dla niej zagrożenie, gdyż inna kobieta może spodobać się bardziej i jej poświęcisz swoje oddanie. Gdy tego doświadczysz, staniesz przed koniecznością podjęcia decyzji, albo rezygnacji z innych opcji, albo pozostawienie ich, a podziękowanie za współpracę tej jednej.

Wybór będziesz musiał podjąć sam, ponieważ konsekwencję będziesz ponosił sam. Spotykając różne kobiety, zorientujesz się, czego nie chcesz, na co uważać, jakie są niepożądane cechy w kandydatce do dłuższej relacji, a ponieważ będziesz miał już doświadczenie, szybko będziesz je rozpoznawał, nauczysz się zdawać i samemu przeprowadzać “shit testy”, ponieważ będziesz z nimi obcować często i zobaczysz jak bardzo są one powtarzalne. Przekonasz się, że szczególnie w aplikacjach, kobiety również spotykają się z różnymi gośćmi masowo, aby móc wybrać jak najlepszego dla siebie, to jest zrozumiałe – lepiej mieć większy niż mniejszy wybór.

Zasady ekonomii działają na rynku matrymonialnym, tak jak na każdym innym. Natomiast panie w dzisiejszych czasach nie mają “biało-rycerskich” zahamowań, przynajmniej dopóki nie uderzą w ścianę, bo wtedy życie zmusi je do innego zachowania i innego wyboru, przez zabranie im niegdyś dostępnych opcji.

Gdy uroda przeminie, będą zmuszone kompensować jej brak innymi cechami – czyli np. będą trochę milsze, ale jak to panie uwielbiają mówić “nie wszystkie” – część z nich pozostanie egoistyczna i niezdolna do kompromisów do samego końca. Niby mamy równouprawnienie, ale przekonasz się, że jeszcze na etapie zapoznawczym, jeżeli powiesz, że spotykasz się z różnymi kobietami i ta nie jest jedyną to okaże się, że pani nie będzie zadowolona z takiego obrotu sprawy – pozory ponad wszystko – witamy podwójne standardy. W obecnych czasach można śmiało założyć z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, że jeżeli jesteś na początkowym etapie znajomości, a dziewczyna jest naprawdę atrakcyjna to nie jesteś jedynym zawodnikiem w tym wyścigu. Co więcej, masz niewielkie szanse, aby się dowiedzieć o tym, o ile sama Ci o tym nie powie. Tym bardziej, że można to ukryć w urządzeniu o przekątnej ok. 6 cali, które zawsze ma się przy sobie.

Moim najważniejszym doświadczeniem płynącym z wielu randek jest niewątpliwie zmiana moich przekonań na te, które znajdują potwierdzenie w rzeczywistości. Obracanie wielu talerzy – spinning plates – odkryłem z potrzeby optymalizacji i maksymalizacji egoistycznie rozumianego zysku. Okazuje się natomiast, że każdy, kto będzie myślał w podobny sposób natknie się na te same rozwiązanie. Gdybyś chciał więcej informacji odsyłam do książki “Mężczyzna racjonalny” – Rollo Tomassi, gdzie jest cały rozdział opisujący to zagadnienie. Na innym kontynencie chłopaki dotarli do tych samych wniosków, bo natura problemu jest taka sama. Doświadczenie pozwoli ci lepiej, tzn. bardziej świadomie wybrać kandydatkę do w miarę stabilnej relacji. W przeciwnym wypadku, tj. złego wyboru. Jeżeli będziesz wiedział jak wygląda nieangażowanie się emocjonalne i poznasz to z autopsji to będziesz wiedział, kiedy któraś absztyfikanta robi to celowo, a kiedy jest Tobą autentycznie zainteresowana. Schemat jest bardzo podobny dla obu płci. Przypominam, gra się tak jak pozwala przeciwnik, a Ty nie będziesz już najłatwiejszym celem – który też ma coś do powiedzenia. “

Można odnieść wrażenie, że wszyscy panowie, do których trafia ten przekaz, bądź co bądź, słuszny i prawdziwy, trafia do nich tak mocno, ponieważ przerobili swoje doświadczenia i w obecnej kulturze, która nie piętnuje pewnych zachowań i postaw, a wręcz je promuje, dostrzegają, że przekazany im obraz miłości i związku z kobietą, stoi w opozycji do tego jak sprawy mają się naprawdę przy ludzkiej naturze, gdy ta, w sposób nieskrępowany przez kulturę/religię kieruje ludźmi. Jednocześnie sprzedaje się zafałszowany, “partnerski” obraz relacji, stawiając na głowie nasze męskie i żeńskie role. Pomieszanie z poplątaniem. Logiki i spójności w tym zero, tylko kobiety się w tym odnajdują, ponieważ kierują się tym co akurat teraz czują, nie muszą tego nazywać, nie musi to mieć sensu, wystarczą piękne, nośne hasła o prawach i równości – z tym są zostawieni mężczyźni, którzy w tej sfeminizowanej kulturze zupełnie nie wiedzą co robić, aby po prostu było dobrze (słuchanie kobiet, dawanie im tego czego chcą, okazuje się nie być tą receptą – Blue Pill) i nie ma na to recepty – ponieważ problem tkwi w kulturze, która jest skrojona pod określone cele, a wśród tych celów nie ma na górze listy takich celów-wartości jak wartość rodziny, wspólnoty narodowej, duchowości. Podchodzimy do życia w sposób płytki i takie też są nasze życia – płytkie. 

Zapraszam do zapoznania się z kanałem Musisz Wiedzieć w tym w szczególności z załączonymi w pubilkacji filmami.

WNIOSKI KOŃCOWE:

W dużym podsumowaniu – wszystko się spłyciło do biologii.

Albo patologiczny samiec alfa albo grzeczny betaprovider. Nowa cywilizacja zachodnia ze swoją antykulturą rozpieprzyła nam wszystkim życia, z tą różnicą, że kobiety należą do grupy tych uprzywilejowanych, więc choćby podejmowały najgorsze i najgłupsze decyzje to i tak wylądują jak kot na 4 łapach i znajdzie się pocieszyciel. Jak jesteś mądry to źle dla Ciebie w tym sensie, że nie dasz się wykorzystać, sprowadzić do roli skarbonki, zwierzaka domowego i więźnia w jednym (oczywiście wszystko z “miłości”). Z kolei jeśli jesteś właśnie takim narcyzem czy socjopatą, pochodzisz z patologicznej rodziny to już gorzej dla tej kobiety – choć w łóżku nie będzie narzekać, bo łobuzy kochają najbardziej. 😉

Kobiety, tak już natura działa… bez miłości w domu, bez wychowania i dobrych wzorców z domu oraz otoczenia – łatwo mylą agresywność połączoną z “pewnością siebie” z kompetencją.

Uważam, że jeśli nie pochodzi się z dobrego domu, nie wyniosło się odpowiednich wzorców (szczególnie brak współcześnie odpowiedniego wzorca męskiego) oraz druga połowa tak samo + nie spotkaliście się w młodym wieku (najlepiej wieku studenckim) to później zostaje już zderzanie się ze ścianą.

Kobietom rosną gigantycznie oczekiwania z wiekiem, bo one przecież “zasługują” z kolei facet robi się wraz z wiekiem coraz mądrzejszy. Rzecz w tym, że gdy Ty zaczynasz odnosić sukcesy, masz te blisko 30lat to przestajesz być w zainteresowaniu młodszych kobiet, które zupełnie nie mają współczesnie w głowie myśli o rodzinie, jakiejkolwiek większej odpowiedzialności i celowości w życiu.

Z kolei te przed 30tką zderzają się już od kilku lat ze ścianą bo już nie są w stanie konkurować z samą sobą z przeszłości – tj. nie stają się atrakcyjniejsze, ani nie pozyskują lepszej partii mężczyzn, bo już wypadły z zainteresowania ze względu na wiek, więc starzenie się i brak zainteresowania ze strony mężczyzn sprowadza je w końcu na ziemie…

…Na ziemie, na której Ty się od dawna już znajdowałeś wraz z innymi mężczyznami, bo nikt nam niczego nie dał – na wszystko musieliśmy sobie zapracować, często bez jakiegokolwiek wsparcia – w samotności.

Tylko nikt tego nie rozumie i nie docenia z wyjątkiem innych mężczyzn, którzy rozumieją ile Cię to wszystko kosztowało – no i kobiet ok. 30tki, które zabiegają o Twoje względy, bo w końcu tak wiatr zawiał i sprawił, że… są już mądrzejsze. 😉
>> Hipergamia <<

Mężczyźni zarabiają pieniądze, aby być:
– lepszym mężczyzną
– lepszym ojcem
– lepszym mężem

Kobiety zarabiają pieniądze:
– Aby nie potrzebować mężczyzny

1. Kobiety stają się niezależne ❌️
2. Kobiety stają się samolubne / mają obsesję na własnym punkcie 

" Zasada jest prosta, jeśli rzucasz perły przed świnie, to nie dziw się, że nie przynoszą Ci chluby i splendoru.

 Nigdy nie rezygnuj ze swoich pasji, stylu życia, zachowań i decyzji, które doprowadziły Cię do tego etapu Twojej wspinaczki - jeśli się wspinasz, nie schodź w dół dla kogoś. Jesteś interesujący, bo jesteś wyżej, jesteś lepszy od innych, nie daj się wsadzić pod pantofel.

 Co łatwo przychodzi, łatwo odchodzi, dlatego przeszłość partnerki ma znaczenie, nie inwestuj czasu i pieniędzy w jednonocną przygodę.

 Miej wybór, nie chodzi o to, żebyś miał kochanki, ale żebyś miał możliwość ich posiadania, ale nie robisz tego, bo to Twój świadomy wybór, żeby Twoja kobieta zdawała sobie z tego sprawę, dbaj o siebie, ćwicz, dobrze się odżywiaj.

 Nie marnuj czasu na ludzi z traumami. Samotny ojciec to dla kobiet taka sama czerwona flaga jak samotna matka, czy kobieta z traumami, uzależnieniem od narkotyków, alkoholu, imprez, czy social media. To wada, nie zaleta, nie jesteś psychoterapeutą, nie płacą Ci za naprawianie kogoś, czy czyjejś przeszłości.

 Masz PRAWO wymagać czystej karty. Stawiać warunki, mieć swoje zdanie.

 Naucz się odchodzić i rezygnować - sprzedajesz stary samochód, kiedy chcesz kupić nowy, nie rób awantur, nie płacz nad tym faktem, najzwyczajniej zaakceptuj transakcję i idź do przodu w swoim życiu.

 Nie rozdrapuj starych ran i przeszłości, życie Cię czegoś nauczyło, czasu nie zmienisz, wyciągnij z tego wnioski, ale nie rozmyślaj o tym, co było.

 Alkohol w niczym nie pomaga, nie "uśmierza bólu", rozkłada go na raty z bardzo dużym procentem, rachunek dostaniesz na samym końcu, kiedy stracisz wszystko.

 Buduj sieci koneksji, utrzymuj kontakty z ludźmi, wychodź do nich, znajdź krąg osób, z którymi dzielisz podobne poglądy i zainteresowania.

 Nigdy nie przejmuj się opiniami osób, na których Ci nie zależy, naucz się solipsyzmu, zacznij stawiać siebie na piedestale." - Paweł DSM