Dojrzałość życiowa
Wraz z wiekiem mamy całkiem niezły punkt widokowy, gdy chodzi o możliwość spoglądania wstecz i czerpania ze swojego doświadczenia. Widząc jak wiele szkód potrafiliśmy zapewnić sobie oraz innym (co czasem ciężko jest sobie wybaczyć) – potrafimy lepiej żyć, budować – zamiast niszczyć. Podobnie jest z mniejszym przejmowaniem się wszystkim, gdy zestawimy to co nam się aktualnie przydarza – ze skalą przeżytego życia. Gdy już wiesz co to jest 5lat dorosłego życia to łatwiej jest Ci patrzeć w przód na kolejne 5 lat dorosłego życia, wprowadzając odpowiednie korekty.
Gdy jednak masz już za sobą 10 lat świadomego życia za które ponosiłeś odpowiedzialność to skala jaką mierzysz życie oraz ilość zachodzących zmian w takiej rozpiętości czasu – zmian – których doświadczasz Ty sam, ale także świat – jest jeszcze bardziej rozległa i gdy nałożysz tą skalę, tą posiadaną już miarę na przód, niczym linijkę, odmierzysz ten czas – to zrozumiesz jak wiele doświadczeń jeszcze Cię czeka.
Doświadczeń, których kształt i jakość zależy w dużym stopniu od Ciebie. Nie tylko bardziej starannie podchodzimy do wszystkiego, ale mierzymy coraz wyżej – ponieważ taka jest naturalna kolej rzeczy, a granice tego wzrostu są nieokreślone i z pewnością wykraczają poza nasze życie.
Mówi się, że człowiek z wiekiem się nie zmienia – bardzo wielu ludzi to dotyczy, ale wyłącznie tych prostych, którzy nie sięgają głęboko w siebie oraz w życie. Dla których życie było i pozostaje – oczywiste. Którzy nie mają zbyt wielu pytań, a gdy jakieś zadają to najczęściej z ignorancji takie zupełnie proste, na które odpowiedziano już tysiące lat temu, a których to odpowiedzi nie chciało im się szukać. Funkcjonując jak roboty, poddając się autohipnozie, stale robiąc to samo, chodząc tymi samymi ścieżkami, powielając te same schematy, skladając się z tych samych nawyków. Stale żyjąc w ten sam sposób.
Wszystko czego życie nam dostarcza oraz sami sobie dostarczamy jako ładunek emocjonalny może być przemienione w coś dowolnie innego.
– Jeśli tylko panujemy nad sobą. Jeśli tylko chcemy szukać rozwiązań. Jeśli tylko chcemy budować.
Człowiek z natury lubi mierzyć się z rzeczami trudnymi, wszelkie wyzwania i zmagania, budują w nas poczucie własnej sprawczości, dodają pewności siebie i chęci do dalszego działania – dalszego wspinania się. Stoi za tym zarówno psychologia, nasz wewnętrzny świat co również połączona z nim aparatura w postaci ciała, reakcji chemicznych, które w nim zachodzą, które są odzwierciedleniem stanów emocjonalnych, pod wpływem aktywnych hormonów lub ich braku.

Wszystko się sprowadza do prawidłowego działania mechanizmu nagrody. Czyli zdrowego sposobu bycia, naszych nawyków i często podświadomych sposobów reagowania na określone sytuacje , radzenia, bądź nie radzenia sobie z nimi, co mamy utrwalone w naszej podświadomości jako automatyczny mechanizm – niezauważalny często bez większej introspekcji.
Wiara czyni cuda
Utarło się powiedzenie, że wiara czyni cuda. Ale to nie tyle co wiara co trwałe nastawienie woli czyni rzeczy na pozór niemożliwe – możliwymi. Tak działa ten złożony i zarazem prosty świat, że nasza wola jest przedłużeniem woli stwórcy/absolutu. Mamy możliwość wywierania wpływu na otoczenie poprzez kreowanie własnego świata – kumulowanie, zwiększanie własnej mocy sprawczej.
Jeśli jesteśmy autentycznie wolnymi ludźmi, a nie tylko za takich się uważamy to ufamy sobie tak samo jak ufamy absolutowi. To trochę jak z takim przykładowym dzieckiem, którego wola rozpoczyna się wyłaniać, gdy daje do zrozumienia coś rodzicom, złoszcząc się na nich, okazując swoją emocjonalną niedostępność – po drodze w ciągu tych pierwszy najważniejszych lat życia i dalej, będzie musiało ono zostać wykształcone w szereg cech, które powinny płynąc jako wzór od rodzica, sposób w jaki dziecko się czuje, jakie cechy i umiejętności się w nim wykształcają, gdy mówimy o bezpiecznym stylu przywiązania i budowaniu w nim poczucia własnej wartości oraz pewności siebie.
Całe życie działamy w taki sposób jak jesteśmy zaprogramowani. Pierwszego programowania dostarcza nam rodzina, a następnie poszczególne etapy życia i związane z nimi środowisko. Wszystko nas w określony sposób warunkuje, a my chłoniemy ten świat w taki sposób, jak gdyby to wszystko było wzorem, było prawdą, było tym kodem postępowania lub nie postępowania – gdy chcemy się przed czymś uchronić, a coś uzyskać. Świat ma dla nas wiele gotowych wzorów i odpowiedzi – większość z nich – wśród tych powszechnych – jest wprost szkodliwa oraz ograniczająca.

Zachęcam więc do re-programowania siebie, nadpisania tych wszystkich niepomocnych algorytmów. Przełączenia się na wyższe, budujące wibracje – a wówczas droga, którą mamy do przejścia będzie wyraźniejsza i zawsze będziemy wiedzieli co powinniśmy zrobić w dowolnym położeniu w jakim się znajdziemy.
Nie bądźmy dla siebie zbyt surowi! Bądźmy sprawiedliwi i szczerzy – a żyjąc w ten sposób zbudujemy sobie lepsze życie, doświadczymy wielu błogosławieństw, płacąc taką cenę jaką chcemy – za życie, którego chcemy.
Bez zaskoczeń, bez rozczarowań – bez złudzeń.
Wybaczenie sobie jako warunek konieczny do pójścia naprzód
Łatwiej powiedzieć niż zrobić?
Bywa czasem, że przebaczenie sobie to praca na cale życie.
Wewnętrzny głos krytycyzmu, który nie chce, abyśmy sobie przebaczyli, mówi – spójrz na te wydarzenia z przeszłości, spójrz co robiłeś – zasłużyłeś sobie na to jak wygląda twoje życie – to się nazywa KONSEKWENCJE. Podjąłeś takie decyzje, nie panowałeś nad sobą, kierowałeś się nie tym co należy i taki masz efekt – więc zasłużyłeś sobie i nie możesz tego w żaden sposób usprawiedliwić.
I teraz co bardzo ważne… ten głos to kłamca i truciciel – to co stara Ci się powiedzieć to KŁAMSTWA i półprawdy.
Bierze się to z braku miłości własnej.
Jeśli z trudem Ci przychodzi troska o siebie to staraj się przynajmniej lubić samego siebie, a polubisz siebie, gdy zaczniesz lubić to co robisz, lubić ludzi, którymi się otaczasz, lubić miejsca w których przebywasz, szczegolnie tą najczęściej otaczajacą Cię przestrzeń.
Zrób coś, aby Twój świat, Twoje życie - dało się lubić, a wówczas w sposób naturalny polubisz siebie. Z czasem przyjdzie także akceptacja, lekkość w dawaniu, przyjmowaniu i puszczaniu, a wówczas Kochać Siebie - wcale nie będzie dla Ciebie czymś dziwnym, niezrozumiałym czy nierealnym.
Uważasz, że zrobiłeś coś źle, ale spójrz teraz – czy nie przynosisz sobie oraz innym jeszcze większej szkody, gdy już rozumiesz to wszystko co rozumiesz, ale jednak.. mimo tego – nie potrafisz przejść do porządku nad tym, nad przeszłością?
Jesteś tym większym ciężarem dla siebie i ludzi wokół Ciebie, jeśli wciąż żyje w Tobie ta stara wersja Ciebie, nawet jeśli wyłącznie jako uczucie rozczarowania, złości. Nie wybaczasz sobie, a zatem nadal nie poszedłeś do przodu, nie pozwalasz, aby nowe doświadczenia Cię ukształtowały, a to kim wciąż jesteś u podstaw – jest to kim byłeś w przeszłości.
Te kłamstwo, które sobie powtarzasz jest nie tylko kłamstwem, ale jest wyrazem niedojrzałości życiowej. Tego, że nie akceptujesz życia, tego, że polega ono na tym, aby stale iść do przodu – otrzepać się jeśli się upadło, wyciągnąć wnioski – i wciąż iść naprzód.
Nie pozwalaj sobie, aby było Ci przykro z powodu tego jak wygląda Twoje życie. To sygnał, że coś robisz nie tak. Zwątpienie to uczucie, które towarzyszy upadkowi, nie pewny siebie, nie pewny swoich sił, zdolności i możliwości – poddajesz się. Sądzisz, że nie ma dla Ciebie wyjścia, że dalsza droga jest pozbawiona sensu. Tworząc taką narrację pozbawiasz siebie sprawczości, wzmacniasz w sobie poczucie bezradności, a każde kolejne wyzwanie, małe czy duże z którym się zmierzysz, a wobec którego nie jesteś przygotowany – tylko Cię upewnia w tym, że jesteś do niczego.
Co więc leży u podstaw tego?
brak wiary w siebie?
– pewnie
poczucia sensu, znaczenia, celowości?
– z całą pewnością
Ale przede wszystkim ta Twoja nieumiejętność do wybaczenia sobie, która jest jak pierwszy klocek DOMINO i gdy tylko życie mówi SPRAWDZAM! wszystko zaczyna się walić, ponieważ nie jesteś pewien tego co robisz i po co to robisz!
Dlaczego? – Ponieważ -> NIE ŻYJESZ w PRAWDZIE.
Jeśli więc, nie potrafisz żyć w prawdzie, nie potrafisz sobie wybaczyć to wszystko przestaje mieć znaczenie i poddajesz się, a poddanie to oznacza poddanie swojej woli niskim potrzebom, czysto zmysłowym zachciankom, dystrakcjom, które sprawią, że poczujesz się inaczej, znajdziesz się w innym miejscu, zdala od tego co Cię gnębi. Dla wielu oznacza to początek wszelkich uzależnień; niezdrowych, impulsywnych zachowań, jako wyrazu wewnętrznej nierównowagi, a wręcz totalnego rozchwiania.
I choć możesz szydzić z tych wszystkich rzeczy i wartości, które cenią ludzie w nihilistyczny sobie sposób twierdząc, że nic nie ma sensu, a wszystko to o co zabiegają ludzie, przynosi często wyłącznie rozczarowanie – to zauważ, że wcale sobie nie pomagasz, nastawiając swoją wolę na ten kierunek, wybierając taką narrację, więcej… mimowolnie poddajesz się tym destrukcyjnym, toksycznym siłom, którymi podobno pogardzasz. Poddajesz się swojemu wewnętrznemu cieniowi, który wychodzi na zewnątrz – przejmuje nad Tobą kontrolę.
W człowieku stale toczy się walka dobra ze złem. Wewnętrzny głos, który chce nas oceniać to oszust, kłamca. Coś co należy zwalczać u podstaw, mimo, że nie sposób go zupełnie wykorzenić, gdyż jest to część naszej dualistycznej natury. Na pewno pomocnym jest otaczanie się bliskimi, możliwość ich wsparcia, tak aby stale widzieć światło, nawet może przygasać, ale żeby wciąż tam było – była nadzieja.
Mechanizm nagrody

Zachodnie społeczeństwa są już nauczone nowej religii, ten kult polega na tym, aby wysoko cenić szybką gratyfikację. Dostarczanie sobie różnych bodźców zmysłowych, aby stale czuć się dobrze. Konsekwencją tej nowej religii, tej subskrypcji do której się zapisaliśmy jak do Netflixa – jest to, że czujemy się źle, nie potrafimy znieść innych ludzi, życia, samych siebie – stajemy się słabi, jako poszczególni ludzie, a w szerszym ujęciu jako społeczeństwo. Mamy rozregulowany mechanizm nagrody i tylko szukamy co lub kto sprawi, że poczujemy się lepiej. Jak inaczej wytłumaczyć te pułki sklepowe obifutujące w mase niezdrowego jedzenia, słodyczycy, alkoholi? – kto to wszystko kupuje? Komu to jest potrzebne w takim stopniu? Spójrzmy na sklepy odzieżowe, na ten wybór, spójrzmy na billbordy – co one promują? Spójrzmy na social media, co też ludzie tam publikują? Wokół czego kręci się ten nasz świat na zachodzie? Co jest miarą “sukcesu” i zadowolenia z siebie?./
Quo Vadis_ – Człowiek XXI wieku_files/video.html
Jest wiele osób, których uważa się za ludzi sukcesu, za ludzi, którzy “coś” osiągnęli – szczególnie, gdy mowa o tych naprawdę powszechnie znanych.
Zadaj sobie pytanie, czy uważasz, że ci ludzie osiągnęli spokój? A zatem czy naprawdę są zadowoleni?
– Jeśli kierują nimi różne kompulsywne zachowania; jak sięganie po alkohol, narkotyki, frywolny seks czy nawet nie groźne by się wydawało -> objadanie się – wszystko aby poczuć się lepiej w tej ciągłej huśtawce, góra-dół. Człowiek taki z pozoru funkcjonuje, ale tak na prawdę ma jedną, dwie lub więcej kul u nogi przez co zwalnia i stale się przewraca, aż zrezygnowany siedzi przykuty, zadowolony ze swojej miski wokół, której orbituje. Ma to czego chciał?
Mimo tego, nadal będzie wielu, którzy uznają takich ludzi za autorytet, ponieważ zazdroszczą innym szybkiego życia, gdyż swoje uważają za nudne. Będą nawet twierdzić, że taka jest cena życia, które prowadzą i byliby gotowi płacić taką samą za takie samo życie, niż żyć tym swoim.
-Czy aby życia takie nie są nudne, ponieważ ludzie, którzy tak uważają, którzy muszą się rozglądać za takimi doraźnymi bodźcami , dystrakcjami – sami są nudni?
Jeśli nie potrafimy stworzyć dla siebie samych wystarczająco angażującego, ciekawego życia, wyglądamy kto ma lepiej i chcemy kogoś naśladować – to może warto się zastanowić nad swoją definicją szczęścia? Jakie warunki powinny być spełnione, abym był zadowolony z tego co mam?
Bo czy mam źle? Czy nie widzę rozwiązań swoich problemów? Czy nie widzę możliwości poprawy swojego życia, poprawy siebie?
Czy może chodzi tutaj o coś innego… o to, że nam się nie chce? (dlaczego?) Że jesteśmy leniwi (dlaczego?) , ale nade wszystko – nie mamy odwagi! (dlaczego?)
Koło się zamyka.
-Tak się kontroluje współcześnie masy ludzi, dając im wszystko czego ich ciało zapragnie (w zależności od budżetu) dając przy tym wypaczoną moralność i system wartości – wręcz przyzwolenie, którego oczekują – róbcie co chcecie!
Wolność do róbta co chceta… a konsekwencje? – to ta część na końcu, małym druczkiem – konsekwencjami będziecie się przejmować kiedyś – a przecież wszyscy umrzecie! więc właściwie czym się przejmujesz?? – spójrz, twoje życie jest byle jakie! (kto je takim uczynił?) – zatem zapnij pasy i jazda! Albo lepiej… nie zapinaj! w końcu odpowiedzialność to cecha ludzi wolnych – a ty i twoje towarzystwo jesteście szybcy! Szybcy i wściekli ! …
Szybcy i wściekli… ale na kogo? Czy to nie jest tak, że czujecie się okłamani? A jednocześnie tak, jak gdyby wam coś zabrano? Pozbawiono czegoś? Jednocześnie… sami nie wiecie czego chcecie, a wasze potrzeby, są nie do zaspokojenia….
… czy zatem jesteście wolnymi ludźmi?? Czy właśnie to nie jest opis człowieka zniewolonego? Kto lub co nad Tobą panuje?
Nieprzepracowany gniew

Problemem nie jest tak bardzo gniew – co nieprzepracowany gniew. Sam gniew jest przydatny w procesie stawania się sobą w drodze przez życie, w mierzeniu się ze swoim potencjałem. Z wyraźnym dostrzeganiem czego chcemy dla siebie i co stoi temu na drodze.
Kiedy mamy małe dziecko, kilkuletnie, uczucie gniewu jest sygnałem, że dziecko oddala się od swoich rodziców, oddziela się od nich w sensie zależności, indywidualności, odejścia od poczucia bezpieczeństwa – jego wola pod wpływem emocji kieruje się na tory niezależności, gdyż w naturalny sposób, nie chcemy być blisko z kimś, kto nas w jakiś sposób zawodzi, rani – kiedy więc czujemy się skrzywdzeni, oddalamy się i dajemy do zrozumienia, że jesteśmy źli – oczywiście dla dziecka utrzymywanie takiego stanu byłoby dla niego szkodliwe, jak zresztą dla nas wszystkich, gdy chodzi o całą biochemie mózgu i stałe uczucie napięcia, które pozbawia energii oraz całą tą energię, która porusza się złymi kanałami, nie mając zdrowego ujścia – uderzajac w nas samych.
Mowa jednak o czymś innym – mowa o tym jak to konflikty z innymi pozwalają nam na wyostrzenie naszej własnej woli, dostrzeżenie czego chcemy. Czasem nie musimy chcieć niczego konkretnego poza samym uczuciem niezależności, typowym dla nastoletniego buntu. Dojrzewamy jednak, poznajemy siebie, wchodzimy w różne konflikty woli z innymi, najbardziej z tymi, którzy, którzy mają bezpośredni lub pośredni wpływ na nasze życie – w całej rozpiętości naszego życia odkąd jesteśmy dziećmi po starców – gdy znowu przychodzi czas, że zachodzi konieczność by ktoś się nami zajmował.
Dla dziecka jest jeszcze długa droga od potrzeby niezależności i tego chwilowego wychodzenia z poczucia strefy komfortu do odważenia się być sobą i zrozumienia co to w ogóle znaczy. Bycia sobą w sposób pozbawiony narzucania siłom swojej woli innym. Nie idziemy przez życie jak taran ignorując wszystkie sygnały, cenne informacje, które poprawiłyby nasz sposób życia, umożliwiły skonfrontowanie się z tym jacy jesteśmy i co wymaga w nas poprawy, przede wszystkim dla naszego własnego dobra. Szczególnie, gdy skonfrontujemy to z wszelkimi naleciałościami tego świata, które sprawiają, że tak wielu ludzi ma rozbujałe ego – wówczas jest to tym bardziej długa droga do przejścia, której możemy nawet nie chcieć przejść, ponieważ możemy uważać, że życie jest nie fer.
Opisujemy sobie zatem ten świat w określony sposób, ustosunkujemy się wobec tego wszystkiego co doświadczyliśmy i co dalej uważamy, że będziemy doświadczać, ponieważ ten świat jawi nam się w jakiś sposób i nasz stosunek do tego świata, do ludzi, jest wyrazem naszych odczuć – czyli zasadniczo naszego wewnętrznego dialogu oraz nagromadzonych doświadczeń – związanych z nimi emocji i wewnętrznych narracji. Tak jakby to te wszystkie dialogi, te słowa, te emocje z przeszłości były wszystkim czym jesteśmy. Wszystko zależy jednak od tego wewnętrznego dialogu, od tej prowadzonej narracji. Możesz w rezultacie widzieć co chcesz i zrobić z tym co chcesz.
Zaczęliśmy jednak od gniewu – gniew leży gdzieś u fundamentów naszej woli. Jest to bardzo silna emocja, która niekontrolowana potrafi przynieść szkody nam i naszemu otoczeniu. Gniew jednak kontrolowany, gdy się mu przyjrzymy, potrafi być skarbnicą wiedzy o tym czego naprawdę chcemy.
Gniew pozwala nam dostrzec, zdać sobie sprawę z tego wszystkiego co w sobie tłumimy…
Ten głos to prawdomówca, mówi o tym kim jesteśmy oraz czego chcemy, a sam gniew może mieć bardzo konstruktywny skutek. Choć niekoniecznie chcemy dla siebie lub dla kogoś dobrze - co może nie być takie oczywiste.
Gniew, złość są zatem nie do uniknięcia – życie jest często nie w porządku, ludzie traktują siebie źle, z niewiedzy, egoistycznej ignorancji czy czystych złych intencji, chęci wyzysku. Jest więc i będzie wiele sytuacji w naszym życiu, które będą dla nas niesprawiedliwe, nie będziemy traktowani z wzajemnością – i to jest okej. Nie możemy czekać aż życie się zmieni, aż będzie dla nas fer i wówczas przestaniemy się bezproduktywnie złościć na wszystko. W takim wypadku jest to nic innego jak labirynt, po którym krążymy, w którym się zgubiliśmy. Jest to bardzo smutne i gorzkie życie, przepełnione poczuciem bycia ofiarą – wmawianiem sobie raz po raz, że się nią jest, gdy życie i ludzie pokażą nam się od tej “niefajnej” strony. Takie tłumaczenie sobie życia nigdy nie zaprowadzi nas w lepsze miejsce, nie zbudujemy w ten sposób poczucia własnej wartości, ani szacunku do siebie, by stawiać ludziom granice.
Nie daj sobie wmówić, że jesteś ofiarą – nie dopuszczaj takich myśli.
Nie bądź także dla siebie zbyt surowy. Szczególnie, gdy uważasz, że zrobiłeś coś nie tak, gdy zrobiłeś coś co wiesz, że było głupie, niedojrzałe, co obnaża Cię w jakiś sposób. Lub powiedzieć więcej… robiłeś coś notorycznie w nieprawidłowy sposób, mimo, że miałeś sygnały, że robisz to źle, a taki stan rzeczy Tobie wyraźnie szkodzi, jednak nie wiedziałeś wtedy co z tym zrobić – a teraz – teraz już wiesz.

Sposób na przetrawienie i spożytkowanie gniewu
Przyjrzyj się temu co udczuwasz, oceń tego stopień. Oceń czy na prawdę jest to warte, aby miało nad Tobą taką kontrolę, pozbawiało spokoju i możliwości naprawy tej sytuacji. Jeśli jesteś intensywnie wzburzony, nie dopuszczaj żadnej dodatkowej myśli do całego przedmiotu, całej sprawy, której Twoja złość dotyczy – nie nakręcaj tej spirali emocji, utnij ją. Zdystansuj się od tych uczuć w taki sposób, jakbyś zgasił światło i daj sobie czas – idź na spacer, pobiegać, poćwiczyć – ukierunkuj gdzieś swoją uwagę i pozwól sobie nabrać perspektywy, zdystansuj się do tych emocji, osoby/rzeczy na którą się gniewasz. Wyjdź z tego miejsca, w którym jesteś w swoim umyśle, do momentu, w którym to co wzbudza w Tobie gniew, pozbawia Cię sprawczości, nie będzie miało na Ciebie wpływu – nie będzie Cię złościć, ani nie sprawi, że nie będziesz w stanie ocenić co należy z tym zrobić, dla swojego najlepiej pojętego dobra.
Zapytasz może – no dobrze… ale jak to zrobić? przecież łatwo powiedzieć.
– Najlepszym sposobem, będzie uzmysłowienie sobie, jak nieznaczące w istocie jest to o czym myślisz, co Cię w tej chwili tak bardzo zajmuje. Zauważ, że rzeczy, które wywoływały w nas jakieś nieprzyjemne emocje czy nawet przyjemne – z czasem – tracą na znaczeniu, aż stają się wyłącznie informacją, zapisem, wspomnieniem czegoś – nie niosą ze sobą żadnego impaktu emocjonalnego. Możesz taki stosunek do tego co Cię złości przyspieszyć poprzez ćwiczenia transpersonalne, które opisałem tutaj:
W dużym skrócie, wyobraź sobie, że kiedyś odejdziesz z tego świata, że całkiem prawdopodobne, masz przed sobą jeszcze całe życie w skali, którego ta rzecz jest zaledwie pyłkiem, podobnie jak pyłkiem jest Twoje życie w skali całego wszechświata, jego rozległości i długości istnienia. W ten sposób możesz realnie ocenić wartość wszystkiego w swoim życiu. Tworzyć swoją hierarchię wartości w oparciu o ponadczasowe spojrzenie – w taki sposób jakbyś miał żyć wieczność lub – krótką chwilę. Gdybyś miał przed sobą wieczność – na prawdę przejmowałbyś się czymś co jest takim skrawkiem Twojego życia? – w drugą stronę, czy na prawdę przejmowałbyś się czymś co jest zaledwie punktem w Twoim życiu – jeśli pozostała Ci zaledwie chwila?
Bądź na tyle mądry, aby otaczać się ludźmi mądrzejszymi od siebie.
Tylu ludzi uważa się za mądrych, czemu zatem się gniewają? bo lubią? – czasem ma się takie wrażenie. Czemu więc gniew przejmuje nad nimi kontrole? I czy można nazwać takiego człowieka wolnym, a więc także mądrym?
Często w życiu, nie mamy w istocie do czynienia z mądrością u ludzi, tylko z wyuczoną mądrością – wiedzą o tym jak się należy zachować, aby wzbudzić określone wrażenia, budzić pewne pozory. Nie jest to w żadnym razie mądrość jako źródło Panowania nad Sobą, bo choć może inni ludzie nie są kogoś tak przebiegłego wyprowadzić z równowagi to jednak sam siebie wyprowadza z równowagi. Łatwo dostrzegamy wrogów wokół, ale najgorzej, gdy tego wroga mamy w samym sobie.
Cały czas prowadzimy wewnętrzny dialog, łatwo poznasz jaki ktoś prowadzi dialog z samym sobą oraz światem, po tym jak traktuje innych oraz po tym jak się zachowuje, pod wpływem jakich emocji – jakie emocje wypełniają życie tej osoby.
Także – do przodu. Nie daj się wciągać w coś co pozbawia Cię energii.
Życie ludzkie to chwila, a mamy przed sobą całą wieczność.
Działaj, gdy działanie przynosi korzyść i nie działaj, gdy niedziałanie przynosi korzyść.
Pragnienia – pragniemy tylko tego czego nie mamy


To co już mamy – tego – nie pragniemy.
Pytaj siebie w każdej chwili – czy to jest potrzebne? czy to jest konieczne? jaką faktycznie płacę cenę?
Zmniejszenie potrzeb = Panowanie nad sobą = Spełnienie

“Naturalne pragnienia są ograniczone, lecz pragnienia zrodzone z błędnych przekonań nie mają się gdzie zatrzymać. Błąd bowiem nie ma żadnej granicy. Wędrowiec idący drogą dochodzi do jakiegoś końca: tylko błądzenie nie ma kresu. Wyzwól się więc z urojeń, a kiedy będziesz chciał poznać, czy to, do czego zmierzasz, opiera się na naturalnym pragnieniu czy też na ślepej namiętności, rozważ, czy może ono na czymś poprzestać. Jeżeli stwierdzisz, doszedłszy bardzo daleko, że wciąż zostaje do przebycia jeszcze dłuższa droga, możesz być pewien, że twoje dążenie jest sprzeczne z naturą.”
Seneka, Listy moralne do Lucyliusza

– Quo Vadis? –
Polecam gorąco obejrzenie filmu, który świetnie oddaje czasy, w których przyszło nam żyć w obszarze świata zachodniego, opanowanego przez władzę pieniądza i rozkład wszelkich wartości.