Wstęp
Potrzeba silnej wewnętrznej prawdy, aby być sobą, robić swoje, gdyż nasz ludzki świat jest światem lalek.
Biorąc udział w tym teatrze, albo działamy z własnym scenariuszem, pewni swojej gry lub szukamy potwierdzenia dla tego kim jesteśmy oraz jacy jesteśmy w oczach innych – pod to kreując “siebie” – oni, ci “inni”, czyli ludzie z którymi mamy do czynienia, którzy są w naszym bliższym lub dalekim kręgu, chętnie nas do tego zapraszają – sądzą, że wiedzą kim jesteśmy, tak im się wydaje, tak jak każdemu z nas zwykło się coś wydawać, gdy nie poświęciliśmy na coś wystarczająco czasu i uwagi – z braku zainteresowania lub zwykłej ignorancji, różnie motywowanej. Co gorsza, tak rzecz ujmując… nie pozbawiamy innych tych złudzeń, a nawet często sami chcemy w coś uwierzyć i akceptujemy to jak nas widzą, a zatem też traktują inni – choć może to być dalekie od tego kim jesteśmy, za kogo się uważamy oraz co chcemy naprawdę “dawać na zewnątrz” : jak być odbieranymi, jaki stosunek miało do nas to nasze otoczenie.




Mamy dwie osobowości – dwie natury.
Tą społeczną i tą własną, bardziej intymną, bardziej autentyczną. Tym się różnią one od siebie, że ta pierwsza jest konstruktem na potrzeby życia społecznego, jest to stosunek do innych ludzi oraz dynamika w działaniu, charakter i etyka pracy, działania. Jest to tym co puszczamy w świat. Natomiast ta wewnętrzna osobowość to nasz własny świat, relacja z samym sobą oraz osobami, które są dla nas ważne tak bardzo jak my sami dla siebie, których potrzeby, uczucia, uwzględniamy tak samo jak swoje. Nie sposób mieć jednej i tej samej twarzy do obu tych światów – taka już kolej rzeczy “codzienność to nie taniec towarzyski” – cytując pewien utwór. Można natomiast przemycać te dobre strony naszej osoby (tej autentycznej) do tego świata zewnętrznego, świata społecznego, w którym się realizujemy, na tyle, na ile czujemy się z tym komfortowo oraz na tyle na ile jest to robione wobec odpowiednich ludzi w odpowiednich okolicznościach.
Jeszcze inną rzeczą jest to, jak nas widzą inni. Nie każdy jest z naszej bajki, bliski naszego świata, nie ma między nami nici porozumienia, a zatem nie ma potrzeby, aby uzewnętrzniać to kim jesteśmy, poza wyłącznie tym aspektem społecznym, choć zawsze może z nas emanować coś więcej, gdy w sposób jasny komunikujemy nasze intencje, zamiary – gdyż taką osobą jesteśmy.
I podobnie jak przemycamy różne elementy ze świata wewnętrznego do świata zewnętrznego, świadomie lub mniej świadomie – tak również, najczęściej nieświadomie przemycamy elementy z tego świata nas otaczającego, do świata wewnętrznego, co może czynić nam wyraźną krzywdę i szkodę lub niezupełnie przez nas zauważalnie – działać na naszą niekorzyść. Wszystko w zależności od naszej bazowej konfiguracji. I choć piszę o rzeczach prostych, bo o niczym innym jak o środowisku, które ma na nas różny wpływ, tak jeśli bardziej uważnie się przyjrzeć to mimo wiedzy o dobru i złu , na co dzień wcale nie tak często postępujemy w sposób uważny, świadomy, tak dobierając sobie tą jakość doświadczeń, ludzi – aby wspierało to nas w kierunku, w którym chcemy podążać
– zamiast tego, spychając nas z tego kierunku, rozpraszając.
Kolejnym banałem jest powiedzieć, przyznać, że człowiek się zmienia. No bo fakt, ludzie się zmieniają w mniejszym lub większym stopniu, oddalają się od samych siebie lub przybliżają, oddalają się od swojego potencjału lub przybliżają do niego – sumienną pracą i rozpoznaniem swoich mocnych i słabych stron
Nie zawsze jednak równolegle otoczenie zmienia się adekwatnie do tych zmian zachodzących w nas, do tego kim jesteśmy i do tego kim aspirujemy, aby być – ponieważ to my mamy wpływ na to jakie to otoczenie jest i bez wyraźnych zmian, możemy być w innym miejscu wewnątrz, a stale w tym samym – na zewnątrz. Często więc otoczenie, towarzystwo, bywa przeszkodą, ponieważ wciąga nas do tego odtwarzania roli bycia kimś kim się nie jest lub nie chciałoby się już być, będąc w sposób świadomy, w procesie bycia pomiędzy starym, a nowym. Przechodzenia z jednej jakości bycia do innej, podnosząc samemu sobie poprzeczkę.
I to faktycznie jest tak, że jakość się zmienia. A ta jakość jest w największym stopniu wynikiem miłości własnej, która sprawia, że podchodzimy do samych siebie z większą troską i szacunkiem oraz skutkiem wkładanej pracy – w poprawę ducha i charakteru – co jest skutkiem brania odpowiedzialności i radzenia sobie z nią poprzez zaangażowanie i kompetencję. Jest to stałe nastawienie woli do działania ukierunkowanego na konkretne cele, które definiują nas jako osoby, definiując przy tym jakość naszego życia dla nas samych, a z czego mogą korzystać inni. W ten sposób, sięgamy do realizacji swoich najwyższych potrzeb, czując się coraz bardziej kompletni, pełni wewnętrznej integralności.
O dostępności

Obecność w życiu innych ludzi to pewna jakość. Świadomie lub nie – kreujemy swój obraz siebie w oczach innych ludzi. Nie ma to nic wspólnego z manipulacją, choć przybiera to także taką formę. Od tej pozytywnej strony, nasze zabiegi skupiają się na tym, by widzieć ludzi i rzeczy takimi jakimi są, a jednocześnie jako pewien proces i potencjał. Jako puzzle, z którymi możemy stworzyć jakiś obraz lub nie. Odnalezienie w sobie tej mocy daje szczęście, gdyż odnajdujemy rzeczy takimi jakie one są w rzeczywistości, czyli jaka jest ich prawdziwa natura i właściwość. Jest to powiązane z zasadą Wu wei (podstawowa zasada taoizmu, mówiąca o tym, że należy pozwolić rzeczom istnieć zgodnie z naturą, a zdarzenia mają biec tak, jak biec mają, bez wszelkiej ingerencji i narzucania czegokolwiek) czyli nie szukamy innej drogi zastosowania danego przedmiotu, a wykorzystujemy jego naturalne właściwości. Albo więc widzimy w czymś lub kimś pożytek – albo nie. Nie staramy się na siłę niczego zmieniać, tylko opływamy wszystko niczym woda – jesteśmy zmianą, gdy taka zmiana jest możliwa. Działamy – gdy działanie przynosi korzyść. Nie działamy – gdy niedziałanie przynosi korzyść.
Jednocześnie, nasze społeczne notowania rosną, gdyż nie chodzimy tam, gdzie nas nie chcą, ani też nie pragniemy się nikomu przypodobać. Widzimy po prostu sytuacje i ludzi, takimi jakimi są – widzimy, gdzie pasujemy, a gdzie nie. Znamy swoje miejsce w życiu oraz w relacjach z ludźmi. Na tym polega reputacja, że w sposób wyraźny szanujemy samych siebie – a robimy to poprzez szanowanie swojego czasu – tytułową dostępność przy dawaniu innym możliwie najlepszej wersji siebie. Podobnie jak na początku w relacji między mężczyzną, a kobietą czy między pracodawcą, a potencjalnym pracownikiem. Ten kto bardziej zabiega o drugą stronę, ten pokazuje, że mu bardziej zależy. I choć w samym fakcie nie musi być nic złego, tak już bardzo wyraźne przekraczanie granicy tego co w danych okolicznościach wypada, będzie odebrane po prostu źle – będzie to dla nas pewien sygnał.
Lustro

Myśl o tym jaką historię piszesz. Jaka to narracja, gdzie zmierza bohater, jakie doświadczenia go ukształtowały i jakich doświadczeń powinien sobie zapewniać, aby dojść do celu, a w konsekwencji, czego wymaga ta droga – by stać się lepszą wersją siebie. Lepszą oznacza przede wszystkim mądrzejszą. Choć często tą mądrość zastępujemy reakcją obronną lub wyprzedzonym atakiem czy też generalnie – siłą. Narzucaniem innym swojej woli. Zawsze gdzie jest co najmniej dwoje ludzi, których łączy los, czy to w formie związku, rodziny czy jakiejś struktury, która wymaga hierarchiczności – wszędzie tam trwa spór o dominację, o kontrole – o to kto trzyma ster. I nie jest to wcale łatwa rzecz do zrozumienia, gdy chodzi o całą mechanikę. Często kompetencję nadrabia się przemocą lub kłamstwem i manipulacją.
Przede wszystkim najważniejsze jest samo dobranie ludzi – jak w każdym zespole. Nie sposób uciec przed naturą ludzką, ale możemy oszczędzać szkód i nerwów poprzez staranne dobieranie osób w naszym kręgu. Podobnie jak patrzymy na siebie, na swoją drogę, na te wszystkie rzeczy, które nas ukształtowały, z których jesteśmy w znacznej części, podświadomie ulepieni – gdy spojrzymy na to i nie będziemy tych wszystkich ważnych informacji bagatelizować, wówczas możemy nie tylko naprawić swoje życie, ale możemy także przykładem wpłynąć na życie innych. Podobnie powinno się patrzeć na innych ludzi – przez pryzmat ich przeszłości oraz tego jaką prace wykonali i wciąż wykonują, aby być tym kim są oraz kim deklarują, że pragną być. Dostrzegaj uważnie te niespójności – wiele osób deklaruje wartości i cechy, których jako obserwator, nie sposób im bez jakichkolwiek wątpliwości przypisać.
Zawsze pojawia się istotna bariera, gdy chodzi o jakąkolwiek formę współdziałania z innymi. Otóż – nie sposób drugiego człowieka zmienić, możemy jedynie starać się go sobie zjednać różnymi zabiegami, mniej lub bardziej oczywistymi, a potem go zatrzymać przy sobie, do póki ta osoba uważa, czuje, że jej miejsce i rola są adekwatne.
Każdy ma na tyle na ile zasługuje, ile sobie w jakimś sensie wywalczył, w czysty lub nieczysty sposób, co się danej osobie wydaje, na ile ceni samą siebie, a przez to ile jest warta, na co zasługuje, czy jak przy wymianie – dokonuje takiej transakcji, jaką jest w stanie dokonać – choć z pewnością, można by często dokonać lepszej.
W ten sposób zaznaczamy swoje terytorium, komunikujemy mniej lub bardziej asertywnie i stanowczo, gdzie są nasze granice, jedni na to przystają, gdyż im to odpowiada, a inni przystają mimo, że nie odpowiada, ponieważ z nieuświadomionych dla siebie powodów, są w stanie płacić cenę nieadekwatną, bez wyraźnego poszanowania dla samego siebie, gdyż najczęściej takie osoby mają niskie mniemanie o sobie, co jest zakorzenione w ich poczuciu własnej wartości wyniesionym z domu oraz bieżącym życiu, które stale na to rzutuje oraz sama ta transakcja, której dokonują, wydawać im się może korzystną, ponieważ nie mają pełnego poglądu na przedmiot transakcji. Mają szczątkowe informacje, a reszta to ich wyobraźnia, umysł, który działa wybiórczo pod wpływem emocji, które to maskują wszystko to co powinno budzić w nas uzasadnione wątpliwości i co najmniej ostrożność.

“Dziecko samo nie odkryje w sobie wartości. Musi ją najpierw znaleźć w oczach, słowach i obecności ojca. Jakość dziecka jest w oczach ojca, w tym, jak on je postrzega. Ono musi się począć w kreatywnej, szlachetnej wyobraźni ojca z niczego, a nie z wyobrażeń o tym, jaką funkcję społeczną kiedyś podejmie, lub pozycji, którą zdobędzie. „Ooo, będę miał syna, który będzie profesorem. A moja córeczka zostanie słynną piosenkarką, festiwal opolski ma w kieszeni, albo skrzypaczką, i to nie byle jaką – przynajmniej w filharmonii wiedeńskiej. Już ją widzę na zdjęciach!”. Nie z funkcji, nie z pozycji, ale jako córka, syn, człowiek – wartość zrodzona z samego faktu istnienia.”
Fragment z książki autorstwa ks. Krzysztofa Grzywocza i ks. Mirosława Malińskiego “Ślady Ojca”
Młodzieńcze niedoświadczenie, a także późniejsza, dojrzała zwyczajna głupota, brak rozwagi i wyciągania wniosków, związane są z tym, że rzeczy, które kosztują nas najdrożej, zwykliśmy uważać za dary losu. Wydaje nam się, że mamy niezwykłe szczęście, podczas, gdy te dary od losu są w istocie niczym innym jak tylko lekcją – lekcją, za którą płacimy tym większą cenę, im większy jest w nas opór, aby zaakceptować rzeczywistość, zamiast kreować własną, wypierając te myśli i uczucia, które wskazują nam, że to coś, czego pragniemy – wcale nie jest dla nas dobre.
Poznaj siebie, a dostrzeżesz wszystkie szkodliwe zachowania wymierzone w Ciebie, ludzi stojących na drodze do Twojego najlepiej pojętego dobra. Będą to osoby Cię otaczające, nawet te bliskie, deklarujące czyste intencje. Na ile możesz być pewien, że ich natura nie jest przewrotna? nie płata im figla lub też ich system wartości jest w istocie różny od Twojego i widzą w Tobie tylko to co chcą widzieć, mierzą w końcu jak my wszyscy – swoją miarą. Ludzie używają siebie wzajemnie, czym innym jednak jest zaspokajanie swoich potrzeb wraz z drugim człowiekiem, a czym innym zwyczajne wykorzystywanie przy deklarowaniu czystych intencji. Brak wyraźnych granic, po obu stronach, zawsze prowadzi do nadużyć i to najczęściej wśród bliskich.
Bądź zatem uważny, kogo wpuszczasz do swojego życia oraz kto w nim pozostaje. Piszesz historie, znasz kolejne rozdziały, a przynajmniej powinny Ci się one całkiem wyraźnie rysować w głowie. Czy Twoja historia pasuje do historii tych osób, które są w Twoim bliskim kręgu? Czy możesz powiedzieć, że łatwiej jest Ci z nimi niż bez nich?
Na ile żyjesz swoim życiem, a na ile płacisz nieproporcjonalną cenę, aby utrzymać ludzi w swoim życiu i to nazywasz swoim życiem? Nie zachęcam do egoizmu, tym się wyznacza mądrość, że człowiek nie działa na swoją szkodę, odróżnić należy mądrość, którą często nazywa się “zdrowym egoizmem” od egoistycznego koniunkturalizmu, gdyż w takim wypadku, nie ma wyższych wartości – jest tylko kalkulacja pod siebie, w żadnym wypadku wspólne dobro, wybiegające dużo dalej, niż tylko doraźne zaspokajanie potrzeb.
– Partnerstwo i związki –

Dlatego też partnerstwo nie ma prawa działać, gdyż są to dwa odrębne statki, które aktualnie handlują ze sobą, na chwile płynąc w miarę wspólnym kursem, gdyż inny byłby kierunkiem kolizyjnym. Tego po prostu wymaga wymiana, dlatego zawsze szybko następuje rozwiązanie i płynięcie dalej własnym kursem, ponieważ możemy wymieniać się dopóki mamy czym, a jeśli nie zmierzamy nigdzie to nie rozwijamy się – zamienia się to zatem w życie na koszt drugiej strony, na wyzysk i chęć narzucania swojej woli, gdy już sprawy są poza kontrolą.
Związek z kolei, nie może polegać na dominacji kobiety, gdyż wówczas dzieje się to ze szkodą dla mężczyzny i wyłącznie krótkoterminową korzyścią dla kobiety, która całkiem możliwe – inaczej nie potrafi funkcjonować, jak tylko w taki dominujący sposób z powodu zaburzonych wzorców oraz innych zaburzeń emocjonalnych/psychicznych. Jakkolwiek nie jest to zdrowa sytuacja i takie związki można nazwać związkami “karmicznymi”, w końcu jeśli druga strona (mężczyzna) się na taką relacje godzi to znaczy, że w nim także coś istotnie nie gra. Nie widzę happy endów, jeśli mężczyzna nie może rozwijać się w swojej męskiej roli, poprzez noszenie coraz większej, odpowiedniej dla niego odpowiedzialności oraz poświęcenie, tak samo, gdy kobieta nie nosi swojej odpowiedzialności i nie ma w niej woli do większego poświęcenia siebie. Jest to zawsze sygnał, że nie uważa swojego aktualnego partnera życiowego za tego jedynego lub – jest zaburzona. Tak czy tak, nie może się to dobrze skończyć, gdyż ilość poświęcenia jest nieadekwatna. Krótkoterminowo oboje zyskują – na początku. Długoterminowo – tylko kobieta zyskuje, a mężczyzna traci, co wiąże się z tym, że mężczyzna będzie tracił na pozycji, znaczeniu w relacji oraz samym szacunku w oczach kobiety, co w prostej linii wynika z działania hipergamii, czerpania korzyści przez kobietę i pozycjonowania go na tle innych mężczyzn – tym co oni maja sobą do zaoferowania, a gdy przyjdzie czas – zmiana gałęzi.
Sposobem, aby się o tym przekonać wystarczająco wcześnie, dopóki nie dojdzie do sporych szkód – jest rozmowa, ale taka jest możliwa tylko miedzy dwoma dojrzałymi emocjonalnie osobami, drugi sposób to seks – najlepiej oba w odpowiedniej kolejności. Ten charakter relacji i stosunek kobiety do mężczyzny jest bardzo wyraźny w łóżku, gdyż łóżko może tez wiele rzeczy naprawić – jeśli nie naprawia, a sama codzienność potwierdza tylko, jaki kobieta ma stosunek do mężczyzny, poprzez sposób w jaki się do niego zwraca, nawet to jak go wita czy żegna, wszystko to pokazuje na jakim etapie ta relacja między nimi jest, niczym notowania giełdowe.
Obie strony mogą to widzieć w innym świetle, gdyż kobietami kieruje bardziej biologia niż rozum, podświadomie reagują i działają w określony sposób – bo “tak czują”. Dlatego należy chłodno to wszystko ocenić i jeśli jest taka możliwość – sprawić, aby “czuła” inaczej. Jeśli nie można tego zrobić bo coś stoi temu, w niej, na drodze to problem jest nie do wyeliminowania i wówczas najlepszą opcją dla mężczyzny będzie rozstanie się../Wewnętrzna Prawda – Człowiek XXI wieku_files/saved_resource.html
Związek nie polega na tym aby się sobie wzajemnie przyglądać w miłosnym uniesieniu – lecz patrzeć razem w tym samym kierunku. Przede wszystkim naszą intencją powinno być bycie uczciwym wobec siebie oraz wobec innych. Intencja, aby żyć w prawdzie, w ten sposób przyciągając właściwe doświadczenia.
Zaczynając dzień powiedz sobie: Zetknę się z człowiekiem natrętnym, niewdzięcznym, zuchwałym, podstępnym, złośliwym, niespołecznym. Wszystkie te wady powstały u nich z powodu braku rozeznania złego i dobrego. Mnie zaś, którym zbadał naturę dobra, że jest piękne, i zła, że jest brzydkie, i naturę człowieka grzesznego, że jest mi pokrewny, nie dlatego, że ma w sobie krew i pochodzenie to samo, ale że ma rozum, i boski pierwiastek. Nikt nie może wyrządzić mi nic złego. Nikt mnie bowiem nie uwikła w brzydotę. Nie mogę też czuć gniewu wobec krewnego ani go nienawidzić. Zrodziliśmy się bowiem do wspólnej pracy, tak jak nogi, jak ręce, jak brwi, jak rzędy zębów górnych i dolnych. Wzajemne więc szkodzenie sobie jest sprzeczne naturze, wzajemnym zaś szkodzeniem jest uczucie gniewu i nienawiści.
– Marek Aureliusz
Każdy dźwiga własny krzyż – czemu miałbyś/miałabyś nieść krzyż ludzi, których sposobem na życie jest wysługiwanie się innymi? Jeśli już widzisz gdzie jest błąd, zrozumiałeś/aś swoje winy – Czy nie mądrzejszym jest pozwolenie ludziom na zderzenie się ze ścianą? umożliwienie im zderzenia się z konsekwencjami swojego sposobu bycia?

Troska o drugiego człowieka to nie zawsze wysłuchanie i wsparcie słowem czy czynami, które mają ją/jego podnieść. Troska może się wyrażać także w tym właśnie, że dostrzegając naturę osoby w całości – nie chronimy jej już przed samą sobą. Miłość także może wyrażać się w tym, że odchodzimy od ludzi, którzy szkodzą nam oraz samym sobie. Jedyne co można zrobić najlepszego dla drugiego człowieka to być lepszym człowiekiem. Jesteśmy winni tego całego dobra, które mogliśmy zrobić, które było do zrobienia – a którego świadomie nie zrobiliśmy. Krótkowzroczne jest myślenie tego, który uważa, że czyniąc coś dla innych, sami coś przy tym tracimy, pozbawiamy się czegoś. W ostatecznym rozrachunku nie liczy się co masz – ale to kim jesteś dla samego siebie na koniec dnia – jak patrzysz w lustro.

Oczekiwania
Niektórzy uważają się za kompletnych czy nawet wspaniałych tylko dlatego, że stawiają sobie małe wymagania. Z drugiej strony, mamy tendencje do stawiania sobie oraz innym ludziom nierealnych oczekiwań, czy też nasz sam stosunek do życia taki jest. Nie problemem jest więc to, że nam coś nie wychodzi – ale to, że mamy oczekiwania co do tego jak powinny sprawy przebiegać. Jacy powinniśmy być, jacy powinni być inni oraz to jakie powinno być samo życie i świat. Nasze uczucie zawodu, smutku, przybicia zatem, wynika zawsze z oczekiwań, a nie samych zdarzeń i ich kształtu.
Usuń więc wyobrażenie, a usunie się uczucie krzywdy i rozczarowania jemu towarzyszące. Czasem poznaniem prawdy jest przyznanie, że jej nie znamy. Zamykanie się natomiast na opiniach, swoich lub cudzych to wyłącznie czysto emocjonalna chęć osądu, który najczęściej bywa zbędny, gdyż najczęściej – sprawy, o których myślimy, często dotyczące innych – zupełnie nie dotyczą nas.
Zajmij się więc tym co jest w Twojej mocy – zajmij się Sobą.
Przestań raz na zawsze porównywać się z innymi. Każdy przeszedł inną drogą i ma wciąż pozostałą, inną drogę do przejścia. Nie przeżyjesz swojego życia w inny sposób, jak tylko w swój własny i tylko Ty wiesz, jak to zrobić najlepiej. Nikt nie zna Ciebie, tak jak Ty sam siebie i nikt nie ma takiej mocy, aby Ci pomóc lub zaszkodzić – tak bardzo jak Ty sam. Wspinaj się na swój szczyt – bo dlaczego by nie? Mógłbyś puścić się lub skoczyć już teraz… ale trzymasz się – więc trzymaj dalej i wspinaj się! – nie masz nic do stracenia!
Nikt nie zna swojego pełnego potencjalu.
Jesteśmy słabi, ponieważ się boimy – boimy się, ponieważ jesteśmy słabi, a przez to niezdolni do sięgnięcia ku swojemu najwyższemu potencjałowi, który każdy z nas ma i to w takim nieograniczonym stopniu, że nawet my sami nie potrafimy tego ocenić, a tym bardziej ktokolwiek inny – jest to coś nieokreślonego, wyłącznie pomiędzy nami, a bogiem. Należy być odważnym człowiekiem, aby potrafić i chcieć żyć w Prawdzie, a ta odwaga bierze się z poczucia wewnętrznej wolności i zaufania do stwórcy – absolutu.
Cytując Marka Aureliusza…
“Odczujże raz, że masz w sobie coś szlachetniejszego i bardziej boskiego, niż to, co budzi namiętność i w ogóle rządzi tobą, jak marionetką. W jakim stanie jest w tej chwili mój umysł? Czy go też nie wypełnia strach? Czy nie podejrzliwość? Czy nie żądza? Czy nie co innego w tym rodzaju?”
“Czemu cię zajmuje to, co się dzieje poza tobą? Zapewnij sobie chwilę wolną do nauczenia się czegoś dobrego i przestań błądzić w koło. Innego też rodzaju błądzenia należy unikać. Albowiem i ci są szaleni, którzy życie strawili w pracy, jeżeli nie mają celu, ku któremu kierują popędy wszelkie i w ogóle swoje myśli.”
